Reforma rolna PKWN miala na celu eliminacje warstwy ziemiańskiej i o dziwo wraz z powszechną elektryfikacją okazały się pierwszymi skutecznymi zabiegami ogólnonarodowej modernizacji na ziemiach polskich od 300 lat.
Wbrew postępowi na zachodzie Europy, Polska przed i w trakcie zaborów dzielnie broniła się przed zmianami społecznymi. Jakiekolwiek koncepcje reform na wsi pojawiały się jedynie w przededniu upadku powstań szlacheckich zwanych w historii narodowymi. Nawet po odzyskaniu niepodległości sprawa reformy rolnej nabrała znaczenia jedynie wobec zagrożenia inwazji bolszewickiej. Wynikiem 5 lat męczarni legislacyjnych była ustawa z 1925 roku, absolutne kuriozum na skalę Europy. Gwarantowała 100% refundacji właścicielom (w Europie 10-20) i pozwalała wyznaczać grunty do zbycia. Nic dziwnego, że jest do dziś wychwalana przez apologetów ziemiaństwa. Do końca WW2 zmieniło się niewiele. Zgodnie z tradycją insurekcyjną kiedy PKWN proklamował reformę rolną, Bór-Komorowski depeszował w panice do wodza naczelnego, że trzeba reformy rolnej bez rekompensaty…
Eliminacja warstwy ziemiańskiej w Polsce po WW2 oznaczała likwidacje monopoli gospodarczych. Apologeci powiedzą, że ziemiaństwo było elitą intelektualną kraju, owszem, tyle że mierną. Swietnym przykladem jest Alfred Antoni Potocki, ostatni ordynat Łańcuta. Studiował w Oksfordzie i odwiedził fabrykę Forda. I co z tego? Absolutnie nic! Żadnych prób modernizacji, żadnego krzewienia inżynierii mechanicznej, zamiast tego kolejne dziesiątki powozów konnych. Potocki nie pozostawił po sobie twórczości literackiej. Ale jestem przekonany, że intelektualnie mieścił się w średniej szlachecko-kościelnego kołtuństwa zaściankowego. Jak wielu intelektualistów tej proweniencji , był pewnie przekonany, że może zachodni chłop mógł sobie jakimś cudem poradzić tak polski, inaczej niż pod butem pana od razu zdziczeje i stanie się zwierzęciem. Zainteresowanych odsyłam do prac Adama Leszczyńskiego choć to co on cytuje jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Nie jest przypadkiem, że Potocki był przedmiotem szczególnie nośnej w II RP plotki o rzekomym zakładzie z Piłsudskim o przywróceniu pańszczyzny bez pomocy wojska.
Sowiecka reforma rolna i industrializacja przyniosły wiele szkód, huty produkowały płyty pancerne do czołgów zamiast blachy do pralek, rolnictwo jest rozdrobnione do dziś. Folwarczne gnojenie pracownika najemnego dla sportu praktycznie się nie zmieniło aż do wejścia do Polski zachodnich korporacji ze swoimi standardami co wymusiło też poprawę relacji w januszexach. 300 lat problemu przeludnienia kraju ludźmi zbędnymi rozwiązała dopiero akcesja do UE i masowa emigracja. Ciągle jednak industrializacja, likwidacja monopoli gospodarczych na obszarze i powszechna elektryfikacja w końcu wymusiły wzrost politechnizacji a z tym poziomu edukacji społeczeństwa.
“(...)Polski żołnierz jest chyba najgłupszy w Europie, z wyjątkiem żołnierza z Rumunii" to słowa gen. Haldera w 1939 roku. Wbrew pozorom nie jest to pogardliwa wypowiedź nazisty na wiecu, obrażanie sojuszniczej Rumunii nie było nazistom potrzebne. To wewnętrzna wypowiedź szefa sztabu odnosząca się do poziomu edukacji, politechnizacji, zaradności, samodzielności i tym samym przebojowości żołnierza.
Drogo Polskę wyszła sielanka naszej chaty z kraja.
Inne tematy w dziale Polityka