Rezygnacja z projektu megalotniska CPK w wersji promowanej przez PiS jest prawdopodobnie najlepszą decyzją obecnego dziesięciolecia. Inwestycja wyceniona na 100 miliardów złotych niosła ze sobą ryzyko katastrofalnego zadłużenia państwa na dziesięciolecia w razie dosyć pewnego niepowodzenia. Dotychczasowe dokonania PiS, jak blok węglowy w Ostrołęce i lotnisko w Radomiu rodzą wątpliwości względem rzetelności planów CPK.
Przypomnijmy króciutko te 2 porażki. Po wygranych przez PiS wyborach w 2015, zaczął obowiązywać dogmat o polskich zasobach węgla na 200 lat. Mimo zastrzeżeń ekspertów, jako antyunijny został bezkrytycznie przyjęty przez zwolenników PiS, następstwem była decyzja o budowie bloku węglowego w Ostrołęce, daleko od Śląska ale stamtąd pochodził ówczesny minister energii. 2 lata po rozpoczęciu budowy rzeczywistość stanęła na drodze dogmatu, minister stracił stanowisko a podatnik dostał rachunek na 1.3 miliarda zł strat. Lotnisko Radom na dzień dzisiejszy obsługuje 2 trasy, kolejna chybiona inwestycja zrealizowana z pobudek politycznych wbrew opiniom ekspertów.
Główne aspekty ryzyka CPK
Koncepcja hub and spokes nie jest nowością w lotnictwie cywilnym. Mimo wielkich nadziei pod koniec lat 90ych implementacja zakończyła się tylko częściowym sukcesem. Model przyjął się dobrze w krajach o niskim i nierównomiernym poziomie zaludnienia jak USA i Finlandia. Jednak już w Niemczech, UK, Francji i Włoszech nie przyjął się zupełnie, nawet linie arabskie z bardzo głębokimi kieszeniami nie były w stanie podołać wyzwaniu.
Na papierze h&s wygląda znakomicie, pasażerowie z mniejszych lotnisk przylatują do głównego lotniska hubu i odlatują w daleki lot, wielkim, komfortowym i ekonomicznym samolotem. Niestety tylko na papierze, pogoda potrafi ten sukces zamienić w porażkę i postawić operatora przed beznadziejnym wyborem czy opóźniać godzinami lot dla 400 pasażerów czy płacić za zakwaterowanie w hotelu 100 którzy nie dolecieli na czas i wypuścić duży samolot ze 100 pustymi fotelami.
Jeszcze większy problem to pasażerowie biznes i economy premium. Nie po to płacą extra żeby się przesiadać i część podróży odbyć samolotem który nie ma nic extra do zaoferowania.
Do tego dochodzą jeszcze problemy związane z geografią Polski. Z każdego lotniska do Baranowa jest mniej niż 40 min lotu, trasa nieopłacalna dla odrzutowca. Śmiem też wątpić, że Rzeszów i Kraków zrezygnowaliby bez walki ze swoich połączeń transatlantyckich w hołdzie CPK. Giga-lotnisko z siecią szybkich kolei w kraju wielkości Polski oznacza zamknięcie wszystkich pozostałych lotnisk. Niemcy, Francuzi i Włosi mają już nieźle rozwinięta sieć szybkich kolei jednak nie zdecydowali się na giga lotniska.
Ostatni dogmat CPK to cargo. Tyle ze cargo może obsługiwać każde lotnisko w Polsce, może poza Okęciem, wszystkie mają mnóstwo wolnych slotów i miejsce do rozbudowy infrastruktury.
Na koniec aspekt pozytywny. Można dzisiaj okazyjnie kupić i leasingować olbrzymie Airbusy A380-800, które skonstruowano właśnie dla giga-lotnisk ale z powodu porażki nikt ich nie chce. Czy Polacy po porażce Ostrołęki i Radomia muszą koniecznie zafundować sobie giga-klęskę za 100 miliardów złotych? Uff, wygląda, że na szczęście nie.
Inne tematy w dziale Gospodarka