Nowy film o bitwie a raczej dwóch bitwach o Narvik jest nakręcony zgodnie z najnowszymi kanonami wojennej kinematografii. Osobista historia rodziny na tle wielkiego wydarzenia historycznego plus batalistyka na bogato.
Norweski obraz nawiązuje też choć nie bezpośrednio do obecnej napaści Rosji na Ukrainę. Przypomnienie ile jest warta deklaracja neutralności w czasach kiedy to stanowisko nie zgadza się z obecną mapą strategiczną nie moze brzmieć bardziej aktualnie niż dzisiaj. Chyba tylko tragedia Belgii w WW2 mogłaby brzmieć bardziej doniośle.
Nie inaczej jest z pomocą sojuszniczą. W filme jest scena celebrujaca przybycie oddziałow angielskich, francuskich i polskich z nachalną ekspozycją flag państwowych. By niedługo później wspomnieć o ich wycofaniu z powodu inwazji Hitlera na Francję. Kolejna aluzja do Ukrainy, nawet jeśli przeciwnik jest dużo silniejszy, trzeba mieć na tyle sil by wycofać się w sposób uporządkowany i kontynuować walkę. Słabe siły norweskie czy kompletna katastrofa na froncie w 5 dni jak Polska 1939 wykluczają skuteczną pomoc sojuszniczą
Warto ten film zobaczyć.
Inne tematy w dziale Kultura