Wśród apologetów PW mit celowego zatrzymania frontu przez Stalina stanowi kanon. Jak to w panteonie polskich mitów martyrologicznych ma on niewiele wspólnego z prawdą, jego celem jest na zwykle pokrzepienie serc.
No bo jak pierwszy front białoruski w sierpniu i wrześniu 1944 stracił 180 tys żołnierzy? Utonęli pojąc konie w Wiśle jak chciałaby propaganda muzeum PW? Nie, zginęli lub zostali ranni w wielu, nieraz ciężkich bitwach by wymienić tylko Wołomin, Radzymin, Tłuszcz czy próbę szturmu Radomia. Na przełomie lipca i sierpnia pod Okuniewem rozegrała się też największa bitwa pancerna na terenie Polski.
Skąd zatem mit? Sytuacja mitotwórcza jest tutaj wymarzona
Z jednej strony apologeci PW dramatycznie potrzebują usprawiedliwienia fatalnie podjętej, przypadkowej decyzji o wybuchu powstania opartej o niepotwierdzone dane wywiadowcze.
Sowieci istotnie mało zdziałali na froncie więc przy ulubionym przez mitomanów i polityków historycznych selektywnym doborze faktów łatwo uznać, że brak postępów na froncie jest dowodem celowego działania.
Sowieci też bardzo pomogli mitowi. Po sukcesie operacji Bagration rozzuchwalony Stalin dorwał się do mapy i zmienił cele z wojskowych na cywilne. Rokossowski miał teraz zdobywać rzeki i miasta a nie niszczyć związki taktyczne wroga, skutek był taki sam jak zawsze. Dostęp do sowieckich archiwów o działaniach tego okresu do dziś pozostaje limitowany bo podobnie jak przy operacji Mars chwalić się nie ma czym a przemianować klęskę w zwycięstwo jak w przypadku Prochorowki nie ma jak.
Dla dociekliwych polecam odcinek podcastu wojenne historie w temacie
https://www.youtube.com/watch?v=Pr3NwmG5Jic
Inne tematy w dziale Kultura