Jak przystało na polityka historycznego, bloger Godziemba lubi selektywny dobór faktów. Dostrzegł w swojej notce o permanentnym braku mięsa w PRL, obietnice władzy względem społeczeństwa o pełnej misce mięsa. Genezę tej obietnicy chyłkiem pominął.
A jest ona istotna. Komuniści wbrew martyrologicznym legendom stale zabiegali o poparcie społeczne. Wykończyli żołnierzy wyklętych eliminując wojenne plagi przestępczości pospolitej i problemy aprowizacji w najważniejsze artykuly.
Co dalej i dlaczego? Edukacja, służba zdrowia i właśnie mięso. To były dobra dostępne przed wojną dla garstki bogatych. Gospodarka systematycznie duszona błędną polityką monetarną sanacji, produkowała niewiele przy horrendalnie wysokim bezrobociu. Powszechny na wsi, półroczny koszyk zakupów czyli ćwiartka nafty, 10 dkg soli i pudełko zapałek systematycznie uwsteczniał gospodarkę w stronę autarkii bez specjalizacji i wymiany handlowej. To wszystko w czasach kiedy w USA na trwale udowadniano że mięso dla mas, tanie i pod dostatkiem jest możliwe.
Komuniści w Polsce mimo bezmiaru idiotyzmów w wielu dziedzinach, w zakresie rolnictwa byli awangardą obozu w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie tylko odciągali kolektywizacje ale mieli czelność o tym mówić towarzyszom radzieckim w twarz. Słynna odpowiedź Gomułki na pytanie Breżniewa: kiedy w Polsce rolnictwo skolektywizowane? Wtedy kiedy ZSRR przestanie importować zboże z USA.
Karp wigilijny, czyli nowa świecka tradycja autorstwa Minca. Górnicze kartki na mięso. Sierpniowy postulat o reglamentacji mięsa. To wszystko były znaki nowych czasów. Lud domagał się realizacji obietnic komunistów odnośnie poziomu życia. Kiedy to okazało się nierealne, doszły postulaty wolnościowe. Ale lud nigdy nie domagał się powrotu ukochanej przez Godziembe sanacji i przedwojennej nędzy na prowincji z mięsem dla 5% populacji.
Inne tematy w dziale Kultura