Zabrakło na S24 notki z okazji rocznicy wyzwolenia największego obozu zagłady.
Jednym z częstszych pytań zadawanych przez zwiedzających muzeum jest: Dlaczego alianci nie zbombardowali obozu?
Odpowiedz na to pytanie nie jest trudna ale nieco złożona bo składa się z 3 punktów
1. Obóz, inaczej niż pobliskie zakłady chemiczne czy nieodległa rafineria w Czechowicach-Dziedzicach nie był celem wojskowym, nie miał znaczącego wpływu na zdolności bojowe Rzeszy.
2. Cel leżał na granicy zasięgu operacyjnego alianckich operacji lotniczych.
3. Nie było konsensusu odnośnie rodzaju ataku, nawet w kręgach żydowskich. Ówczesne możliwości nie pozwalały na precyzyjne bombardowanie. Obóz był raz zbombardowany przez przypadek, w czasie ataku lotniczego na zakłady chemiczne w Oświęcimiu. Atak musiałby być dywanowy co oznaczało nieproporcjonalny udział więźniów w liczbie ofiar w stosunku do ofiar wśród załogi SS.
Jak najbardziej logiczny byłby atak polskiego podziemia na obóz. W czasie WW2 od granicy Generalnej Gubernii na Skawie można było dojść do Auschwitz praktycznie nie wychodząc z lasu. Atak na obóz nie wymagał wielkich sił. Przyniósłby polskim żołnierzom większy rozgłos niż pyrrusowe zwycięstwo pod Monte Cassino a przykład Sobiboru pozwala przypuszczać że machina zagłady mogłaby się popsuć.
Pomysł ten jednak został w glowie Pileckiego. Przeciwdziałanie Holokaustowi nie było priorytetem polskiego państwa podziemnego a mierność dowódcza i operacyjna, obnażona podczas PW niosła ze sobą ryzyko kompromitacji.
Inne tematy w dziale Kultura