Niemcy postanowili pożegnać się z czarnym złotem w energetyce do 2038 roku, choć wielu ciśnie by to mialo miejsce do 2035 roku czyli za 15 lat. Jeśli w Polsce dalej utrzyma się tchórzewska polityka energetyczna to między Polską a jej bezpośrednim sąsiadem powstanie przepaść cywilizacyjna jak w osiemnastym wieku. Czy czekają nas zatem rozbiory?
Wszystko mozliwe. Wiemy z historii, że zderzenie cywilizacji o dużej rozpiętości zaawansowania kończy się marnie dla tych z tyłu.
Jednak wbrew szumnym zapowiedziom polska energetyka pęka i będzie musiała iść w stronę OZE. Oto dlaczego.
Ustawa złoczewska, nadzieja Antka smoleńskiego na siłownie węgla brunatnego w jego okręgu wyborczym oddala się jak raport smoleński. Wygląda, że obecny termin realizacji obu projektów został przesunięty na świętego Dygdy, co go nie ma nigdy, a dla twardego elektoratu “za kilka miesięcy” liczone od każdych następnych wyborów.
Węgiel się nie kalkuluje ze względu na koszt emisji. Zielone Niemcy i atomowa Francja, które de facto prowadzą UE nie popuszczą w temacie. Na obecnym etapie siłownie jądrowe wychodzą drożej niż OZE i opłacają się tylko tym, którzy już je mają. Może przyjdzie przełom tanich i bezpiecznych reaktorów wędrującej fali. Obawiam się jednak, że skoro nawet Bill Gates nie daje rady to koncepcja może podzielić los energetyki termojądrowej czyli “jeszcze 2-3 lata” przez 50 lat.
Inne tematy w dziale Gospodarka