Poezją Jana Kochanowskiego fascynują się liczni po dzisiejsze czasy.Ten zacny poeta, tworząc okolicznościowe drobne utwory, zwane fraszkami, żartobliwie opisywał życie codzienne, radości i smutki, życie sielskie krainy wiecznie szczęśliwej.
Krainy jaką dekadę temu obiecał przywódca pewnej partii przy użyciu pijaru, czyli złośliwego wirusa komputerowego, skutecznie usuwającego u zawirusowanych, pliki z rozsądkiem i logiką. Zainfekowanych nęcił wspaniałymi obrazami lipy.
Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie!
Nie dojdzie cię tu słońce,przyrzekam ja tobie.
Choć się najwyżej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Lipne towarzystwo zakładające lipne interesy, łupiące pospolitego zainfekowanego z jego dorobku życiowego,wierzące w to przyjemne odpoczywanie pod liściem i kwieciem lipy...uwierzyło, że tak na zawsze będzie tkwić w tej przestrzeni sielskiej, anielskiej, swojskiej.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.
Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły
Biorą miód, który potem szlachci pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mnie pan tak kładzie
Jako szczep najpłodniejszy w Hesperyjskim sadzie.
To wyjątkowa lipa. Zapuściła korzenie w państwie Tuska i jak nic wabiła swoim cudnym urokiem, odpoczynkiem i błogim snem, niczym mitologiczna jabłoń rodząca złote jabłka.
Złote jabłka przepadły, słowicy i szpacy zamieniły się w sowy z przyjaciółmi, i kamieni kupa.
Przyszli cisi panowie i pokazali jak ta lipa wygląda i w co się zamienia.Zapomnieli o tym:
Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły
Biorą miód, który potem szlachci pańskie stoły.
W tym czasie powstała alternatywa do lipnego państwa. Tworzono antywirusowe programy, dyskutowano, szukano rozwiązań jak wyjść z zafundowanego marazmu. Jak pomóc zagubionym, słabszym, wykluczonym z społeczeństwa darmozjadów, oszustów i sprzedawczyków. Pszczoły nie tylko potrafią pracować, ale i solidnie użądlić. Zrobiły to przy urnach wybierając alternatywę.
Zainfekowani złośliwym wirusem będą trwać w uporze i wizji tego wszystkiego co im obiecywano i co tak łatwo przychodziło brać i brać z nieswojego w ten kraju. Teraz urządzają cyrki na ulicy, donoszą zagranicy i wyją niemiłosiernie bo użądlenie strasznie boli...
a wystarczy cebula
Inne tematy w dziale Społeczeństwo