„Krzywdy na pewno zostaną naprawione”
Tak obiecywał Tusk emerytowanym esbekom, którzy pracowali na usługach totalitarnego reżimu komunistycznego.
Miałam nadzieję że takich obiecanek nigdy nie usłyszę.
W głowie zaczynają się kłębić wspomnienia z lat dziecięcych, młodzieńczych i już prawie dorosłych. Szkoła, dom, dom - szkoła.
Wychowani w biedzie i za żelazną kurtyną. Kto miał szczęście wzrastać w domu ojca "złotej rączki" i mamy uczącej szyć, gotować i różnych "babskich" rzeczy, ten automatycznie wiedział jak sobie radzić w dorosłym życiu. Życiu przemycanych dóbr doczesnych ze zgniłego zachodu zza żelaznej kurtyny. Muzyki, kultury, nauki, historii i wiadomości z zakłócanego Radia Wolna Europa.
Praca za grosze by nie umrzeć z głodu i sklepy za żółtymi firankami dla tych, którym teraz Tusk chce wynagrodzić krzywdy.
Czyim kosztem? Matek pracujących za grosze, wychowujących dzieci, piorących, gotujących i szyjących ubranka dla dzieci, siebie, tak by wyglądać po ludzku.
Jeszcze w uszach brzmią narzekania na 500+ i okradanie "ich" z zapracowanych pieniędzy, gdy cywilizowany świat uważał to za coś normalnego. Ile trzeba było się nagimnastykować żeby swoim pociechom zapewnić choć kawałek wakacji, obóz czy kolonię.
Dziś dorosłe i niejednokrotnie mając własne dzieci, wspierają tego pana i jego plany pozbawienia godności normalnego życia ludzi starych, zabierając im 13 i 14 emeryturę.
Idąc tropem "piniendzy nie ma i nie będzie", można się domyślić komu należy zabrać na to SB+.
Warto też zapytać samego siebie czy naprawdę chcemy wracać do czasów żelaznej kurtyny i niewolniczej pracy dla bandytów.
Inne tematy w dziale Rozmaitości