To tak w ramach uzupełnienia tego, co się powiedziało wcześniej w kwestii rasizmu, tym razem na nutę bardziej osobistą. Osobistą, no bo związaną z pewnym biograficznym rozliczeniem, Jak napisałem: demon rasizmu podnosi głowę. Podnosi głowę wszędzie, ale przede wszystkim w środowiskach polskiej prawicy (szeroko pojętej, od prawego skrzydła PiS po Konfederację i jej przybudówki), z którą byłem kiedyś związany i w której mogłem (bez fajerwerków, bo mam zerowe koneksje rodzinne) nawet zaistnieć.
No, i tak krótko mówiąc; gdyby ktoś chciał się dowiedzieć, dlaczego dałem sobie spokój i nie zaistniałem, to niech sobie popatrzy na komentarze, jakie wypisują różni zwolennicy tych formacji w związku z kwestią imigrancką. TO właśnie jest prawdziwe oblicze tych środowisk. Oczywiście, liderzy się z tym kryją i nauczyli się to robić bardzo sprawnie, ale wewnątrz -- rasizm kwitnie, podobnie jak inne odmiany intelektualnego prymitywizmu. Co jest dziwne, szczególnie biorąc pod uwagę ideały (nominalne) przez te środowiska głoszone, bo klasyczna prawica (do której nie zaliczamy ruchów związanych z nowoczesnością, np. faszyzmu) ma liczne wady, ale na pewno nie można do nich zaliczyć uprzedzeń rasowych. Poza skrzydłem nacjonalistycznym, polska prawica odwołuje się przede wszystkim do dwóch rzeczy: klasycznego konserwatyzmu europejskiego i katolicyzmu, z których obydwa te elementy mają charakter uniwersalistyczny i głoszą, że kultura europejska oraz wiara katolicka mają wartość ogólnoludzką -- że stanowią dar Opatrzności dla całego świata mający zjednoczyć "wszystkie ludy i narody" i, w związku z tym, cały świat, cała Ludzkość, może je przyjąć i uznać za swoje, bez względu na rasę czy kulturę rodzimą. Stąd (choćby) usprawiedliwienie dla kolonializmu -- idea jest taka, że się niczego nikomu nie narzuca, tylko pozwala człowiekowi stać bardziej człowiekiem. Nie jest to prawda, ale nie o prawdzie w tym momencie rozmawiamy, ale o intencjach i założeniach intelektualnych, które są właśnie takie. I (jak powiadam) nominalnie środowiska prawicowe do tego się właśnie odwołują. Tylko że zachodzi różnica między tym, co się robi w abstrakcji, a co się robi w chwilach próby, albo nawet w czymś, co ledwie przypomina nieco chwilę próby. I tak w abstrakcji można gadać o humanistycznych wartościach cywilizacji łacińskiej, mszy wszechczasów, kościele uniwersalnym i Russelu Kirku -- ale wystarczą jedne turbulencje polityczno-społeczne we Francji, aby to wszystko poszło w odstawkę i zaczęła na nas spoglądać znad klawiatury (co widzimy okiem imaginacji) wykrzywiona głupio gęba rasistowskiego prymitywa, który nareszcie może mówić to, co myśli.
Jak zwykle: nie wygląda to w ten sposób w każdym przypadku; ale w większości.
Dlatego też tak naprawdę te wszystkie organizacje trzeba by zdelegalizować. Oczywiście, nie da się tego zrobić ze względów prawnych, bo ich oficjalni przedstawiciele (powiadam) się dobrze kryją. Ale technicznie to właśnie należałoby zrobić. na pewno zaś, należy zdawać sobie sprawę z pewnych rzeczy -- bo ja przynajmniej dużo bardziej niż imigrantów obawiam się radykalizacji nastrojów i tworzenia zbrojnych bojówek, do czego, jak to pokazuje historia, przede wszystkim USA, rasiści mają wyjątkową inklinację i talent. Wiadomo, że nie dziś, nie jutro, nawet nie pojutrze, ale potem -- zwłaszcza, jeśli to będzie narastało -- to nas czeka, więc coś by trzeba z tą kwestią zrobić. Na początek proponuję prewencyjną deportację każdego rasisty do kraju, w którym dyskryminacja ze względu na pochodzenie nie jest zakazana.
Większość z nich jest w Afryce.
Maciej Sobiech
Pacyfizm, anarchopacyfizm i krytyka społeczna. Dumny członek Peace Pledge Union i War Resister's International. Żyję w świecie 4D: degrowth, dystrybucja, demilitaryzacja, demokracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo