Jak donoszą wszystkie chyba mainstreamowe media, okazało się, że polityczna współpraca z PiS opłaca się finansowo Pawłowi Kukizowi. Opozycja grzmi, że rząd wydaje publiczne pieniądze na prywatne fundacje. Kukiz odgryza się pisząc coś o kiełbasach i jajach. Dzień jak co dzień w Wolsce (czy tam Polsce).
Więcej w linku: https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-poruszenie-po-doniesieniach-o-kukizie-politycy-przerzucaja-s,nId,6705881
A ja tak sobie siedzę i patrzę, i napatrzeć się nie mogę. Na miłość boską -- jak, jak, JAK można jeszcze wykazywać tak drastyczny poziom naiwności, aby się tym ekscytować?
Prawda jest taka, że taki mamy w Polsce (czy tam Wolsce) system. Rząd daje pieniądze prywatnym fundacjom -- ma do tego prawo i może to robić czysto uznaniowo. No, to daje. I bardzo często na fundacje swoich kolegów, bo prezesi NGOsów i politycy to często jedna rodzina (polityczna, rzecz jasna...). Tak było, jest i będzie w przypadku KAŻDEGO polskiego rządu -- jedyna różnica polega na tym, że jedni dają jednym, a drudzy drugim. I za każdym razem, nieodmiennie, powtarza się ten sam cyrk: nagle coś z tych spraw "wyjdzie" i aktualna opozycja rusza z oskarżeniami. Jeżeli przeprowadzi sprawę odpowiednio zręcznie, może i nawet wygra wybory. I wtedy o jej dotacjach coś wyjdzie -- i przyszła opozycja znów ruszy z oskarżeniami. I tak w kółko, w kółko, w kółko. A ludzie, najwyraźniej mający pamięć złotej rybki, będą się ekscytować i uważać, że uczestniczą w realnym sporze -- no i też, między innymi, o to w tych medialnych nawalankach chodzi.
A tymczasem sprawa jest prosta, wręcz banalna: problemem nie są rządy tej lub innej partii, ale system właśnie. System polityczny i społeczny oparty na podziale społeczeństwa na dwie naczelne klasy (dzielące się z kolei na niezliczoną ilość podklas): rządzących i rządzonych. Jak Europa stara (no, może nie aż tak, bo bywało z tym lepiej lub gorzej, ale jednak przynajmniej od czasów patrycjuszowskiego Rzymu to w Europie istniało, a z czasem zaczęło dominować totalnie), klasa rządząca ZAWSZE miała dla siebie inne reguły, niż dla reszty społeczeństwa. I zawsze wykorzystywała państwo, swój najgenialniejszy wynalazek, do załatwiania swoich spraw. Zawsze były synekury, układy i układziki, i przeznaczanie "publicznych" pieniędzy na prywatne cele. "Sorry, taki mamy klimat". I jedynym potencjalnie skutecznym rozwiązaniem byłoby to zmienić. Jak to zmienić -- to już inna sprawa, no i nie ma za bardzo sensu o tym rozmawiać, bo nawet gdyby społeczeństwo chciało do takiej zmiany doprowadzić, byłaby ona bardzo trudna. A w Wolsce (czy tam Polsce) nikt jej nie chce, ani nawet o niej nie myśli.
No cóż? Być może ludzie po prostu nie chcą dostrzec, jak bardzo są rolowani. Bo żeby tak zupełnie nie widzieli, to nie wierzę. Dobrej Wielkanocy wszystkim.
Maciej Sobiech
Pacyfizm, anarchopacyfizm i krytyka społeczna. Dumny członek Peace Pledge Union i War Resister's International. Żyję w świecie 4D: degrowth, dystrybucja, demilitaryzacja, demokracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo