Dzisiaj poświęcimy kilka słów kwestii agresji werbalnej.
Agresja werbalna stanowi temat, na który wciąż nie rozmawia się wystarczająco dużo. W naszym społeczeństwie powszechniejsze zainteresowanie budzi co najwyżej agresja fizyczna. Popularne wciąż jest również negowanie istnienia czegoś takiego, jak agresja werbalna. Tymczasem, nowoczesna psychologia mówi jasno: agresja werbalna istnieje i stanowi rzeczywistość równie realną, jak agresja fizyczna.
Drugim problemem, z jakim trzeba się mierzyć przy omawianiu tej kwestii, jest zawężanie definicji agresji werbalnej. Innymi słowy: uznaje się jej istnienie, ale nie rozumie istoty. Dlatego też np. bardzo często za agresję werbalną uznaje się tylko te wypowiedzi, które przeczą społecznie przyjętym normom grzeczności i przez to, mówi się, mogą kogoś "obiektywnie razić".
Niestety, definicja te nie odpowiada złożoności ludzkich zachowań - ani ludzkiego umysłu. Problem bowiem tkwi w tym, że ze względu na subtelny charakter i właściwie nieskończoną złożoność jej materii, agresja werbalna bardzo często przybiera formy, które NIE przeczą obiektywnym standardom grzeczności. W ogóle rozpatrywanie sprawy w kategoriach grzeczność - niegrzeczność jest nieporozumieniem.
Właściwa definicja agresji werbalnej powinna brzmieć mniej więcej tak: jest to wypowiedź, która w jakikolwiek sposób godzi w godność i integralność osoby ludzkiej. Każde słowo wypowiedziane bez wzięcia pod uwagę osobowej godności drugiego człowieka, a już szczególnie z intencjonalnym jej pominięciem bądź zanegowanie (implicite bądź explicite) należy uznać za przejawy agresji werbalnej.
Z tego też względu, lista wypowiedzi agresywnych, jaką można sporządzić na podstawie analizy prac z zakresu psychologii, jest bardzo długa. Znajdują się na niej przypadki ewidentne, takie jak:
- krzyk
- wyzwiska
- wyśmiewanie
- poniżanie
- zawstydzanie
- groźby
Ale również te mniej ewidentne, na przykład:
- celowe wprowadzanie kogoś w błąd
- krytykowanie na wyrost bądź bez powodu
- nieuzasadnione podważanie samoobrazu (psychologicznej tożsamości) drugiego człowieka
- "etykietkowanie"
- celowe zaniżanie czyjejś samooceny
- negowanie głębi tego, co istotne dla drugiego człowieka
- przypisywanie komuś czegoś, czego nie zrobił, nie powiedział, nie pomyślał
A nawet i bardzo mało ewidentne, często zależące od tego, czego się NIE mówi, a nie co się mówi, jak choćby:
- tzw. blokada (celowe blokowanie komunikacji)
- nieuzasadnione pomijanie kogoś w procesie komunikacji
- ignorowanie bądź pomijanie czyichś wypowiedzi, wartości, osiągnięć
Niewątpliwie, w umysłach wielu spośród moich niewielu czytelników pojawi się zaraz reakcja: "Ależ, jeżeli to jest agresja, to co nią nie jest?!" Reakcja ta będzie słuszna, przynajmniej w tym sensie, że w naszej kulturze (istotnie) agresja werbalna została do tego stopnia znormalizowana, że rzadko kiedy w ogóle zwracamy na nią uwagę. Niekiedy, szczególnie w środowisku internetowym (ale nie tylko, bo np. w światku uniwersyteckim jest to również tolerowane, pod warunkiem, że konstruuje się te wypowiedzi w odpowiedni sposób), za normalne uznaje się wprost wyzwiska, poniżanie i groźby. Jednakże nawet jeżeli potępia się (przynajmniej deklaratywnie) agresję werbalną w jej najbardziej oczywistych przejawach, zazwyczaj nie ma się nic do powiedzenia na temat jej przejawów bardziej subtelnych. I tak moje skromne doświadczenie poucza mnie, że zupełnie "normalne" jest u nas na przykład to, że refleksja na temat czyichś wysiłków twórczych zazwyczaj przybiera formę krytyki, kompletnie pomijającej pozytywne tego wysiłku aspekty i skupiającej się wyłącznie na jego niepowodzeniach, z których spora część nie jest do tego realna, ale urojona, istniejąca wyłącznie w umyśle krytyka. Albo, choćby, stawianie się w komunikacji z drugą osobą na pozycji wyższej, niż ona i przyznawanie sobie prawa do pouczania jej, dyscyplinowania i traktowania z góry. Etykietkowanie, celowe obniżanie samooceny, kwestionowanie samoobrazu czy wspomniane negowanie głębi czyichś zainteresowań bądź wyborów również są na porządku dziennym. Jeżeli chodzi zaś o poziom trzeci natomiast, to świadomość jego istnienia w społeczeństwie polskim właściwie nie występuje. Nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, w której ignorowanie kogoś w procesie komunikacyjnym, "zbywanie" czy lekceważenie czyichś osiągnięć bądź kompetencji zostałyby szerzej skrytykowane jako zachowania agresywne - przeciwnie: za przejawy "agresji" i "pychy" uznaje się zazwyczaj protesty podnoszone przeciwko takim zachowaniom. W każdym wypadku, przejawy agresji werbalnej usprawiedliwia się jako "zło konieczne" (archetypowe "mężczyzna musi być twardy") albo wręcz jakieś dobro (np. narzędzie utrzymania dyscypliny społecznej i "szacunku" wobec starszych).
Z perspektywy pacyfistycznej, problem ten ma niebagatelne znaczenie. Każdy, kto zna choć trochę tę myśl, wie, że naczelną ambicją pacyfistów nie jest bynajmniej tylko stopniowe doprowadzenie do zaniku konfliktów wojennych, ale przede wszystkim likwidacja ich przyczyn, z których najważniejszą jest kultura. Tym zatem, co pacyfistów interesuje najbardziej, jest właśnie przemiana kulturowa i oparcie życia wspólnego na pozytywnych wartościach harmonii i współpracy, zamiast konfliktu i rywalizacji. Eliminacja wszelkich form znormalizowanej, zinstytucjonalizowanej agresji, w oczywisty sposób stanowi zaś owej przemiany konieczny warunek. Jak podpowiada bowiem zdrowy rozum, a potwierdzają badania socjologiczne, przemoc rodzi przemoc. I przemoc fizyczna, również ta wojenna, stanowi ledwie fizyczną emanację tego, co wpierw rozgrywa się w sferze ducha i psychiki. Biorąc pod uwagę fakt, jak głęboko agresja werbalna jest wrośnięta w strukturę naszej cywilizacji - patologicznej i przemocowej - należy powiedzieć, że zadanie to jawi się jako, no - nie tyle trudne, co wręcz ultratrudne. Z drugiej strony jednak, płynie z tego również dla nas wniosek pozytywny - ponieważ oznacza to, że ilekroć, na przykład tutaj, na salonie, decydujemy się iść pod prąd i zamiast rywalizacji oraz zinstytucjonalizowanej pogardy wybieramy model komunikacji respektujący to, co za Kępińskim moglibyśmy nazwać czyimś "polem bycia", już w jakiś sposób służymy sprawie światowego pokoju. Decyzja taka nie jest sprawą łatwą, co - jako ofiara najprzeróżniejszych form agresji werbalnej - wiem aż za dobrze. Gdy człowiek jest pogardzany, ignorowany, lekceważony, gdy się nań bluzga, gdy wkłada mu się w usta słowa, których nie powiedział, albo traktuje się go jako swoisty pretekst do egoistycznej ekspansji, w naturalny sposób nachodzi go pokusa odpowiedzenia tym samym - lekceważeniem, kpiną, kilkoma mocnymi epitetami. To jest przekazywane pokoleniowo. Tym bardziej zatem fortunne to dla nas, że możemy krzepić się na tej drodze świadomością, że zawsze, nawet wobec naszych ułomności i niepowodzeń, pokojowa kultura wypowiedzi stanowi (jakkolwiek to pompatycznie może brzmieć) pewien krok na drodze duchowej ewolucji ludzkości.
Maciej Sobiech
Przydatne linki:
https://www.medme.pl/artykuly/-prze-moc-werbalna-slowo-silniejsze-niz-kiedykolwiek,71942.html
https://www.psychologgia-plus.pl/blog/przemoc-werbalna-w-zwiazku-jak-sie-przejawia/
https://en.wikipedia.org/wiki/Verbal_aggression
https://www.sciencedirect.com/topics/medicine-and-dentistry/verbal-hostility
https://www.webmd.com/mental-health/signs-verbal-abuse
https://www.verywellmind.com/how-to-recognize-verbal-abuse-bullying-4154087
https://www.wszpwn.com.pl/pl/salon-metodyczny/agresja-jej-istota-i-rodzaje.html4
Pacyfizm, anarchopacyfizm i krytyka społeczna. Dumny członek Peace Pledge Union i War Resister's International. Żyję w świecie 4D: degrowth, dystrybucja, demilitaryzacja, demokracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura