Ryszard Petru zapowiedział, że jeśli PiS nie pójdzie na kompromis ze Zjednoczoną Opozycją, to potrzebny będzie kolejny etap walki.
Do kompromisu nie doszło. Kolejny etap wdrożono.
Ale najpierw przypomnijmy sobie wcześniejsze etapy:
Opozycja tłumnie wtargnęła na mównicę sejmową.
Opozycja tłumnie wtargnęła na stanowisko Marszałka.
Były śpiewy hymnu państwowego wśród śmiechów i zgiełku.
Poseł Nitras i koledzy, puścili żurawia po osobistych rzeczach posłów partii rządzącej.
Rozpoczęto okupację Sali Plenarnej.
Na odsiecz opozycjonistom przybyły tysiące, trzy tysiące, demonstrantów.
Demonstranci rzucali się pod samochody posłów opuszczających Sejm po zakończonym posiedzeniu.
Demonstranci napadali na dziennikarzy Telewizji Polskiej.
Demonstranci napadali na posłów i ministrów.
Demonstranci kładli się na ziemi, pozorując urazy ze strony policjantów.
W Sejmie ustalono rotacyjną okupację – warty co sześć godzin.
Nadszedł czas Wigilii.
Wieczerzę spożywano przy blasku zniczy zadusznych, zajadając się pasztetem.
Gdy Jarosław Kaczyński nazwał sprawy po imieniu, postanowiono go wyśmiać.
Jaki pucz? He he, nie pucz kiedy odjadę. Śpiewom i heheszkom nie było końca.
I wszystko na nic. PiS nie ustąpił.
W kolejnym etapie, zapowiedzianym przez Ryszarda Petru, także wykorzystano mównicę sejmową, podobnie jak na etapie wcześniejszym, gdy odbywał się koncert Joanny Muchy.
Tym razem na mównicę wszedł waleczny zapaśnik Olszewski. Jak zwykle dziwnie pobudzony, rechotał nerwowym śmiechem, któremu wtórowały echa ze strony reszty zgromadzonych, zajmujących miejsca w najbliższych ławach. Poseł Olszewski ściągnął spodnie i zaczął się masturbować. W finale starał się tak ustawić, aby trafić w którąś z posłanek Nowoczesnej. Zupełnie przypadkiem trafił jednak posła Szczerbę. Jak wiara buchnęła śmiechem! Najgłośniej śmiał się oczywiście poseł Szczerba. W tym wszystkim najśmieszniejsze było to, że miał włożone okulary. Trzęsąc się od spazmów śmiechu, przetarł szkła serwetką i dał znak ręką, że czas na jego ripostę. Wstał ze swego fotela i podszedł do miejsc posłów pisowskich, skąd wziął jeden, czy dwa arkusze prywatnych notatek. Następnie także ściągnął spodnie, kucnął i oddał stolec, dokładnie u nasady mównicy, po czym podtarł się zabranymi notatkami. Zgromadzeni opozycjoniści wręcz tarzali się, nie mogąc wytrzymać z ubawienia. Posłanka Gajewska próbowała to nagrywać, ale było za daleko, a poza tym tak się trzęsła, że nagranie wyszło mało czytelnie. Chcąc uzyskać lepszą jakość, podeszła do kucającego posła Szczerby. Zrobiła to jednak tak niefortunnie, że potknęła się i smartfon wypadł jej z ręki, lądując dokładnie w kupie zrobionej przez kolegę.
To był już szczyt tego super-zabawnego etapu walki o demokrację. Śmiech przemienił się wręcz w kwik, nikt nie był w stanie usiedzieć, podłogę zaległy wijące się w drgawkach ciała opozycjonistów. Joanna Mucha, resztkami sił, zawyła, że już nawet puczka ją boli, i że dłużej nie da rady.
Czy PiS tym razem ustąpi?
Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka