Jestem zwierzolubem.
Ale do pasji doprowadzają mnie różne emisje fanatyków.
A to, że uszanuj, gdy mój pies oślinił ci rajstopy, gdy nas odwiedziłaś, bo my szanujemy, że twoje dziecko płacze i musisz je przewijać akurat wtedy, gdy wpadamy do ciebie na kawusię.
A to, że mam kota i nie zawaham się go użyć, więc nie będę go zamykać w pokoju, gdy odpowiadasz na moje zaproszenie i składasz mi wizytę.
Jak również i to, że nie waż się odpalać fajerwerków w Sylwestra.
Ludzie, czy wyście całkiem powariowali?
Po pierwsze ten postulat jest martwy w chwili wygłaszania go.
A po drugie, wyobraźcie sobie świętowanie Nowego Roku bez huku i błysku.
A bo my mamy psa. A my kota. A my owsiki i one się strasznie boją.
Odkurzacza też się boją. I sokowirówki. I wody. I weterynarza. I szwagra z Grajewa, bo śmierdzi, gdy ziewa. Koty boją się ogórka. Psy boją się, że się wyda, kto zagryzł pilota. Strach u zwierząt, to zjawisko normalne. Jeśli uważacie inaczej, to najpierw wywalczcie zakaz produkcji sprzętu AGD.