Robert Szmarowski Robert Szmarowski
240
BLOG

Nierówne szeregi

Robert Szmarowski Robert Szmarowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Powrócił stary temat – sytuacja kobiet w służbach.

Czy mają gorzej, czy może same nadużywają swego statusu? A może wszystko zależy od człowieka i od jednostki, w której służy?

Na facebookowym profilu „Mundurowi Dziękują Rządowi” odbyła się wirtualna dyskusja, dotycząca sytuacji kobiet, na przykładzie służby w Policji. Pierwszy głos, List Policjantki, został zamieszczony na stronie, ale z wyłączoną opcją komentowania. Chodzi o to, że pod takimi postami tłumnie gromadzą się osoby, które mają niewiele rzeczowo do powiedzenia, natomiast obficie bryzgają jadem i stereotypami. Co z tego, że kilkoro komentujących wypowie się kulturalnie i merytorycznie, skoro ich wypowiedzi utoną w kloacznym bełkocie tych wiecznych znafcuf od wszystkiego i pospolitych trolli.

Jednak na skrzynkę MDR wpłynęły jeszcze dwie wypowiedzi – one nie zostały opublikowane.

Poniżej przedstawiam:

- trzy listy

- wcześniejszą historię policjantki Izy

- garść uwag.

TRZY LISTY

1. Policjantka

Ostatnio dużo tutaj pasków wynagrodzeń [*publikowanych w ramach Akcji „Mój Pasek”]. I wiecie co? Ciężko jest cokolwiek porównywać, bo wypłata wypłacie nierówna.

Jestem funkcjonariuszem od 2016 roku. Jestem też kobietą, co w służbie nie jest mile widziane. I trudno, że wszyscy wokół i tak traktują cię z góry. Do tego człowiek się już przyzwyczaił i tylko cieszą chwilę, gdy wychodzą sytuację, że coś tam jednak ta baba potrafi, jednak się do czegoś przydaje w jednostce. Ale po chwili fanfar, znów wracamy do szarej rzeczywistości.

Jest jednak jeszcze jeden aspekt nierównego traktowania kobiet w mundurze. Mianowicie - rodzimy dzieci. Nie ma nas, a podczas nieobecności wszelkiego rodzaju, awanse czy to na stanowiskach, czy na stopniach są nam wstrzymywane.

Raz na ruski rok są szkolenia - o peszek, znów cię nie było, bo dziecko było chore, znowu nie pojedziesz. Nie masz szkolenia? Znowu masz problem, bo bez szkolenia nie będzie awansu.

Dostajesz od lekarza L4, nieważne, że to już 8 miesiąc ciąży i zaraz rodzisz. Już się wszyscy krzywo patrzą, bo ciebie nie będzie i ktoś będzie musiał za ciebie robić.

Wracasz po macierzyńskim, przykro mi, nagroda świąteczna ci się nie należy, bo za długo cię nie było. Jesteś w służbie cały rok i dajesz z siebie 200%, ale akurat członek rodziny był chory i trzeba było się nim opiekować, albo nie daj Bóg, sama potrzebowałaś opieki - obetniemy ci po nagrodzie rocznej, po dodatku czasowym, o nagrodzie uznaniowej możesz zapomnieć (wiem, ten aspekt akurat jest niezależny od płci, ale kto częściej bierze opiekę nad dzieckiem - matka czy ojciec?)

I tak w kółko. Można wymieniać do woli.

Więc raz jeszcze, patrząc na te wszystkie paski, chcę powiedzieć, że niektórzy nie mają nawet 5 K i dalej robią swoje.

2. Policjant

Chciałbym się odnieść do słów policjantki o gorszym traktowaniu kobiet w Policji.

Na początek od razu wspomnę, że kobiety są potrzebne w służbie. Na wielu stanowiskach radzą sobie świetnie, są sytuacje, które lepiej ogarną od faceta, a nawet zdarzają się takie Panie, które mają "jaja" większe niż niejeden facet, do tego uprawnienia na taser, którego nie boją się wyciągnąć i nawet w patrolu można czuć się z nimi pewnie.

No, ale cholera w jakiej jednostce jest takie nierówne traktowanie? Chętnie się dowiem, bo ja widzę zgoła inny obraz, gdzie Panie korzystają z prawa braku służb nocą, w niedziele i święta, gdy mają dziecko w wieku do 8 lat. Ilu facetów z tego korzysta? Przecież też im się należy, bo przepis mówi o rodzicu, a nie mamie. Są wydziały, gdzie jakby korzystali z tego wszyscy uprawnieni mężczyźni, to na dyżurach nocnych i w święta pracowałyby pojedyncze i wiecznie te same osoby, w dodatku głównie starsze stażem. Co wtedy by powiedzieli przełożeni? Ile jest policjantek, które korzystają z tego prawa, jednocześnie jeżdżąc na weekendowe studia w Szczytnie, na dwie noce, całą sobotę i większość niedzieli? Wtedy nie mają problemu z opieką nad dzieckiem. Jak w ogóle można wpaść na pomysł korzystania z takiego prawa, jeżeli się idzie służyć jako policjant i jeszcze nie jest się jedynym opiekunem dziecka?

Przy rekrutacji nie mówią, że Policja jest czynna 24 godziny 7 dni w tygodniu? Ile jest kobiet, które "karmią" dziecko piersią jeszcze 5 lat po jego urodzeniu i kończą wcześniej pracę, chociaż naprawdę przestały karmić zanim do służby wróciły? Już nawet znam przypadek, że policjantka czynności na zdarzeniu nie dokończyła, bo jej godzina końca pracy wybiła i z prawa swojego skorzystała, a ktoś inny musiał dokończyć. Co ma wtedy pomyśleć inna policjantka lub policjant, którzy w kulki nie lecą?

Widzę też sytuacje, gdzie kobietom daje się szybsze awanse za - nomen omen - "damski ch*j" albo wysyła się je na kursy podoficerskie i aspiranckie szybciej, niż policjantów, którzy pracują dłużej i jednocześnie są przez to zblokowani na grupach, tylko dlatego że wybrane Panie latają do przełożonych na pogaduchy. Jeżeli chodzi o premie, to nie tylko policjantki są obcinane na kasę po położeniu L4. Tyczy to się wszystkich, policjant też potrzebuje wziąć opiekę na dziecko czasem i rozdzielanie premii, to jest w ogóle temat-rzeka, bo na pewno w każdej jednostce jest ten podział dla kogoś niesprawiedliwy z różnych względów.

Awanse na stopniu podczas ciąży? Lata wysługi się liczą no i dobrze, a awans za co ma być? Czy jak facet będzie na długotrwałym zwolnieniu lekarskim, to dostanie awans? Nie. Dlaczego policjant lub policjantka, która rozpoczyna służbę i dajmy na to przez 5 lat nabywa doświadczenia, ma mieć taki sam stopień jak osoba, która zaczynała tak samo, ale w tym czasie prawie dwa lata, albo dłużej jej nie było? No ludzie, spójrzcie trochę dalej niż końcówka swojego nosa.

W ogóle z tym brakiem awansu podczas ciąży, to chyba co jednostka to obyczaj, bo słyszałem, że nie wszędzie blokują. Swoją drogą jeżeli ktoś "nie ma nawet 5k", to ile lat pracuje w Policji? Jest wiecznym kursantem czy jak? Bo jak widzę jakie są różnice między nowo przyjętymi po kursie podstawowym (nawet po 26 rż.), a policjantami, którzy już trochę pracują, to to zwykle jest kwestia kilku stówek, nie mówiąc o tym, że po wysyłanych paskach widać, że policjanci co mają 5-6 lat służby zarabiają czasem więcej niż ci, co mają 10 lat odsłużone.

Jeżeli masz tak pod górkę jak to opisałaś, to może masz swoje zasady, nie wykorzystujesz tego, że należysz do tej piękniejszej części stanu osobowego i może wyrażasz swoje zdanie, przez co masz trudniej, bo jesteś niewygodna. Jeżeli tak jest, to chwała Ci za to. Nie rozwijaj jednak swojego przykładu, czy nawet innych osób na całą Policję. Nie, nie jest tak, że przez płeć kobiety są w tej instytucji traktowane gorzej. Niejednokrotnie kobiety mają znacznie lepiej, tylko już same chyba tego nie widzą, "bo się należy".

Prawdą jest, że wszyscy powinni być równo traktowani. Żeby tak było, należy skończyć z faworyzowaniem przydupasów przełożonych. Obu płci. Należy też przestać gnoić osoby, które mają swoje zdanie i sensowne argumenty na jego poparcie.

3. Policjantka

Do wszystkich Panów którzy zaśmiewają się z wpisu Policjanta, który jest mamą. [*chodzi o liczne reakcje „Ha ha” na Fb]. Czy oby ich żony, partnerki i konkubiny nie korzystają z tego prawa?

Po 15 latach służby zaszłam w ciążę, urodziłam wcześniaka. Kadry dzwoniły, że jak? Muszę przyjechać i napisać raport, na nic tłumaczenia, że Młody w inkubatorze, że się ze szpitala nie ruszę, póki mnie tu trzymają. W listopadzie po macierzyńskim, kiedy wzięłam urlop wypoczynkowy (miałam ich 5 w tym momencie zaległych) tłumacząc, że czekamy na konsultację lekarską, bo Młody ma nowotwór, przysłali do domu kontrolnego, który w kopercie przywiózł mi rozkaz o cofnięciu mnie do patrolu – ze stanowiska Organizacji Służby, gdzie oprócz obsługi petentów, odprawiałam patrole, robiłam SWD, dyslokacje i odpowiadałam za broń.

Nawet nie mieli odwagi spojrzeć mi w oczy, kontrolny prawie zapadł się ze wstydu pod ziemię.

W odwołaniu napisali mi, że moja sytuacja rodzinna (chore dziecko) jest w kolizji z interesem służby. Kurtyna. Nie wróciłam. I może ktoś wierzyć lub nie. Zapie.....łam jak głupia. Nie chorowałam. Byłam na każdy telefon, wezwanie. I nie bronię wszystkich kobiet. Bo wiem, że wiele z nich wykorzystuje sytuację. I stąd ten obraz, ale z drugiej strony, czy panowie Policjanci sami nie mają dzieci?

HISTORIA POLICJANTKI IZY

Mętna woda, zamordyzm i uporczywe bezczelne łgarstwo. Okłamano nawet interweniującego posła, próbując w odpowiedzi na jego pismo, zdeprecjonować policjantkę, jako mierną i niewyróżniającą się w służbie. Pomimo, że wyróżniana była wielokrotnie, w tym nagrodą Komendanta Głównego.

Działo się to w Białymstoku, świeża sprawa - 2022/23. Parszywiec, chroniony przez betonową administrację, upaja się władzą, a jego ofiara zasuwa w Biedrze.

Najpierw

Najpierw były te dwie interwencje. Albo nie, trzeba się bardziej cofnąć na osi czasu. Najpierw Iza wstąpiła w szeregi Policji. Był rok 2002, dawno. Prawnik, to znaczy magister nauk prawnych.

- Pracę magisterską pisałam o Policji, taka byłam napalona do służby.

A po dwudziestu latach magister Iza dalej wdziewała mundur starszego sierżanta sztabowego na trzeciej grupie. I tak to jest w służbach. Jak nie masz pleców, to sobie może pan Wąsik nawijać makaron na uszy o dodatkach, sratkach. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie tkwił w syfie, gdy ma zapitalać na najniższych grupach i jeszcze się użerać z przełożonymi, którzy zamiast organizować człowiekowi warunki, żeby mógł służbę sprawować efektywnie i z satysfakcją, nie tylko rzucają mu kłody pod nogi, ale jeszcze traktują gorzej niż bandytę.

Jeżeli zafrapowała was ta opowieść, zapraszam do zapoznania się z całością – pod tym linkiem:

Historia Izy Zelesko

GARŚĆ UWAG

Głosy trojga policjantów, dwa kobiece i jeden męski, nie przeczą sobie, nie wykluczają się wzajemnie, tylko uzupełniają. Łącznie tworzą pewien obraz. Wszystko ma charakter indywidualny, a nie systemowy. Mamy taką tendencję, że swoje krzywdy uogólniamy, postrzegając siebie, jako część większej traktowanej niesprawiedliwie grupy.

Urodziłam i przełożeni potraktowali mnie po świńsku – czyli to jest „policzek w twarz dla całej ekipy”. Wszystkie kobiety-matki mają w Policji przechlapane.

Ja zasuwam jak głupi, i to za ochłapy, za etosy, a jakaś roszczeniowa dziumdzia przemierza ścieżkę awansu rączymi susami, w dodatku bezczelnie łżąc, że karmi piersią. Czyli? Faceci mają gorzej w służbie, bo kobiety są faworyzowane, niezależnie od tego, czy mają jakieś kompetencje, czy potrafią jedynie zgrabnie zarzucić bioderkiem, kiedy trzeba.

Pomijając status matek, kobiety ze względu na to, że stanowią zdecydowaną mniejszość mundurowego personelu, są bardziej widoczne. Ich błędy, niedoskonałości i nadużycia niemal z automatu idą na konto płci. „Dziurawe wojsko”, „awansowała na klęczkach”, „idź z taką na patrol, to jeszcze ją samą będziesz musiał ochraniać”.

Ciekawe, że jak się trafi taki zwykły patafian, który zawsze robi wokół siebie mnóstwo zamieszania i prawie każde zadanie musi za niego robić ktoś inny, a nawet kilku, żeby zespół nie dostał po tyłkach, to on pracuje na swoje konto. Dupek, palant, imbecyl. Ale czy słyszeliście, żeby o takich facetach mówiono „chujowe wojsko”? Nie, bo mężczyzn w służbie jest tak wielu, że „mogą się i tacy trafić”.

A kobiet w Policji jest 12 tysięcy, plus minus. Też w sumie nie mało, strach pomyśleć, co by było, gdyby wszystkie naraz zaczęły mówić. Ale ile z tej licznej gromady spotkamy w służbie osobiście? Kilka, no, kilkanaście. Reszta, to tylko na zdjęciach i w telewizji. A jedna czy dwie na kilkanaście, to już poważny odsetek, fachowo mówiąc, istotny statystycznie. Mało lotnym umysłom nietrudno dopowiedzieć nieistniejącą resztę – skoro u nas w komendzie tak jest, to w całej Policji tak jest. Wszystkie baby takie same, więc w ogóle w służbach tak jest.

Gdy zatem policjantka daje ciała (w sensie przenośnym, a czasem dosłownym), to swoją postawą pracuje nie tylko na osobistą reputację, ale przyczynia się również do umocnienia paskudnych mizoginicznych stereotypów.

Na koniec jeszcze jedno spostrzeżenie – ile kobiet widzieliście na szczytach władzy w mundurowych związkach zawodowych? Przecież tam są sami faceci. Czyli kobiety górują nad mężczyznami przynajmniej tym chwalebnym przymiotem charakteru, że nie lezą do związkowego koryta, jak muchy do gówna.

____

Jeżeli uważasz, że to, co robię jako bloger, jest wartościowe, możesz mnie wesprzeć, oto link:

buycoffee.to/rebeliant

Zobacz galerię zdjęć:

Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo