Kiedy Partia Zielonych zaczęła zwoływać oburzonych na protest przed Sejmem w obronie dzików, przyroda nie mogła pozostać na to obojętna, bo przecież (jak mawiał klasyk z Platformy) -”Polska to dziki kraj”. Niezwłocznie watahy ruszyły przed Sejm...
Przed Sejmem, jak donoszą media, zebrał się (w liczbie kilkuset) tłum miłośników fauny wszelakiej i stworów wszelkich, oczywiście z wyjątkiem szarańczy, bo ta jest „pisowska”. Obserwatorzy donoszą, że wyglądało to mniej więcej tak:
Idea ratowania populacji dzikiego, polskiego dzika przed polskim rządem - połączyła wszystkich „anty pisowców”, bez względu na ich przynależność partyjną. Chodzą słuchy, że w najbliższych dniach zostanie powołany ruch DKORP (Dzika Koalicja Oburzonych Rządami PiS-u). Na razie politycy opozycji łączą się we wspólnym oburzeniu i potępieniu władz, czemu dają wyraz w swoich apelach i publicznych wypowiedziach.
Na przykład takich:
takich
albo takich:
Komentatorzy życia politycznego, są zgodni, że akcja ratowania dzika przyniesie opozycji i dzikom wymierne korzyści. Nowe sondaże już podobno wskazują na spory wzrost poparcia dla partii opozycyjnych... choć na razie tylko wśród leśnej braci.
Oczywiście, są też i takie głosy:
A ja myślę, że nie ma lepszego miejsca dla dzików i zielonych polityków... niż właśnie las.
Inne tematy w dziale Rozmaitości