Nie udało się zniewolić Polski Stalinowi, ani Hitlerowi. Nie daliśmy się ogłupić ani faszystowską ani komunistyczną propagandą. Teraz wściekle atakuje nas światowe lewactwo, a zagraniczne media (jak choćby niemiecko-szwajcarski potentat medialny Ringier Axel Springer) próbują nas wodzić za nos wykorzystując do tego m.in. wszelkiej maści polskojęzyczne tuby medialne i rodzimych potakiwaczy, czyli zainstalowaną w Polsce tzw. piątą kolumnę.
Od początku świata wiadomo, że słowo to potęga, dlatego nowocześni najeźdźcy najczęściej wojują i podbijają społeczeństwa słowem... drukowanym, wykrzyczanym, mówionym, szemranym. Sami nie znają naszego języka, ale dysponują wielką kasą, dlatego bez większych problemów znajdują u nas usłużnych i sprzedajnych wyrobników, którzy odpowiednio poinstruowani nadają słowom odpowiedni wydźwięk i znaczenie... zgodnie z istniejącym w Niemczech zapotrzebowaniem oraz przesłanym z dowództwa zleceniem.
Ostatnio głośno było o tzw. „cotygodniowym liście” do niemieckich manufaktur zatrutego słowa w Polsce, wystosowanym przez szefa niemiecko-szwajcarskiego koncernu Ringier Axel Springer, właściciela chociażby takich propagandówek, jak Fakt, Newsweek, czy Onet. Generalnie przekaz niemieckiego szefa wszystkich nad redaktorów jest prosty i tłumacząc go na język polski brzmi on mniej więcej tak: - zatruwajcie polskie umysły, gloryfikujcie Unię Europejską oraz zachodnie „wartości” i bez pardonu atakujcie polski rząd oraz opartą na chrześcijańskich wartościach narodową ciemnotę Polaków... czyli generalnie „TUSKUJCIE”.
Przyznam się, że niekiedy aż bierze mnie złość, gdy sobie pomyślę, że dwie wojny światowe niczego nie nauczyły „niemieckich panów”... że „nadludzie” zza Odry nadal próbują sobie nas podporządkować, nami rządzić, manipulować i nas pouczać. A my, polski naród – przez tyle lat dajemy się im zwodzić i ogłupiać, jakby nie rozumiejąc o co chodzi tym niemieckim ideologom i propagandzistom. Czytamy te pouczenia oraz manipulacje, nasiąkamy lewacką ideologią... i jeszcze im za to płacimy.
Czy jest w tym jakiś sens? Czy to, co próbuje się nam przedstawiać jako „europejskie wartości”… ma w ogóle jakąkolwiek wartość, jeśli sam zachód się do nich nie stosuje? Demokracja, wolność, równość, solidarność, bezpieczeństwo – to tylko wielkie słowa dla maluczkich... wytrych do naszych umysłów, którego używają wielcy tego świata, żeby nad nami panować... bo słownikowe znaczenie tych słów przeznaczone jest wyłącznie dla nas. Finansowe i gospodarcze elity są ponad to. Dowody na taki stan rzeczy znajdziemy niemal we wszystkich krajach Europy zachodniej, które podaje nam się za wzór. A przecież tam demokracja może być tylko „liberalna”, zachodnia „wolność” musi być wspierana armatkami wodnymi, gazami łzawiącymi, czy wręcz stanem wyjątkowym, zaś solidarność ma polegać tylko na tym, żebyśmy przyjmowali z krajów Europy zachodniej emigrantów, których oni w swym szaleństwie zaprosili do siebie i teraz nie potrafią sobie z nimi poradzić. Wolność słowa zaś polega na tym, że mediom narzucono kaganiec poprawności politycznej, zaś obywatele mogą mówić tylko to, co im wolno powiedzieć, bo jeśli nie, to czeka kara...
Jeśli zaś spojrzeć na europejską równość i bezpieczeństwo... to myślę, że tu należało by spytać właścicieli sklepów (w których tzw. uchodźcy biorą wszystko darmo), kobiety (które miały do czynienia z islamskim ubogaceniem kulturowym) i mieszkańców miejscowości, w których zlokalizowano ośrodki dla imigrantów.
Myślę, że już najwyższy czas skończyć z tą niemiecką, medialną propagandą... szkodliwą i upokarzającą. Nie daliśmy się Stalinowi, nie daliśmy Hitlerowi, nie damy się też Springerowi, bez względu na to, co zaraz będzie wykrzykiwać proniemiecka piąta kolumna. Nie dajmy się Niemcom skundlić ani „zlisić”.
A skoro nasze Ministerstwo Kultury nie radzi sobie z tym problemem i pracuje nad repolonizacją mediów z taką prędkością, jakby się śpieszyło na swój pogrzeb, to wygląda na to, że to my musimy znowu wziąć sprawy w swoje ręce... najlepiej w taki sposób, by tej niemieckiej propagandy nie brać w ogóle do rąk. Nie kupujmy więc tego badziewia, które wyjaławia nam umysły, urabia nasz sposób myślenia na niemiecką modłę, a nas samych próbuje przemienić w zjadaczy lewackiej, multi kulturowej papki. Nie dajmy się nabierać na ofiarowywane nam przez zdemoralizowanych manipulatorów koraliki fałszywych słów i narzucane nam idiotyczne, niszczące człowieka idee. Nie dajmy sobie wmówić, że niemieckie media działają na naszym rynku dla naszego dobra, a nie dla realizacji nieprzyjaznych nam celów... i dla zwykłej kasy.
Może, jeśli przestaną na nas zarabiać, to sami się z Polski wyniosą i zajmą na poważnie swoimi problemami u siebie... bo mają nad czym pracować, by przywrócić w Niemczech przysłowiowy, niemiecki porządek.
Inne tematy w dziale Kultura