Na mieście mówi się, że zamykają salon, a ja obiecałem Wam jeszcze sensacyjny materiał o trollach. Wobec powyższego nie czekam na naukową weryfikację dowodów w sprawie wspomnianego odkrycia w Ojcowie, tylko od razu publikuję, dopóki jeszcze można i zanim uruchomiony zostanie cyfrowy system odsiewu „plew”, czyli „biocenzura”.
Czy wierzycie, że istnieją, albo istniały kiedyś na ziemi trolle?
Pytam o prawdziwe trolle, bo o tym, że istnieją te internetowe - nie trzeba chyba nikogo przekonywać i myślę, że szkoda byłoby czasu, aby się zajmować wynikiem akurat tego... tak bardzo niegodnego eksperymentu pieniądza oraz ludzkiej manipulacji na umyśle człowieka.
Pisząc trolle, myślę o tajemniczych olbrzymach, istotach wielkich, jak ego Ryszarda Petru, silnych jak kompania przerośniętych „Pudzianów”, niebezpiecznych, jak pomysły Angeli Merkel na europejską migrację i złośliwych... niczym Pomaska do spółki z Muchą. Mam na myśli istoty przerażające, wyjęte jakby wprost z kart powieści Tolkiena... kolosy, które pod wpływem słońca zamieniają się w głazy.
Fakt, nie można przecież nie wierzyć (kiedy się oglądało ekranizację Hobbita Petera Jacksona), że żyły one w naturze... przynajmniej na terenie Nowej Zelandii.
Ktoś oglądał Hobbita i mimo to nie wierzy w istnienie trolli? Ludzie, nie żartujcie... to może w smoki też nie wierzycie? No tak... o tym nie pomyślałem... choć powinienem był przewidzieć, że zastąpienie w procesie edukacji młodego pokolenia wymagających wyobraźni, pięknych baśni... pozycjami takimi, jak „Buszujący w zbożu” - musiało przynieść i takie, ze wszech miar... niepożądane efekty.
W takim razie, aby pobudzić waszą wyobraźnię, uderzę od razu „atomówką” po oczach i pokażę fotografię odkrytego niedawno w Ojcowie skamieniałego trolla.
Ups... przepraszam! Kiedyś zawsze w takich razach wyskakiwał mi Rysiek Petru, a teraz, jak widać... Igor - ogrodowy troll za dwie stówy z okładem. Jednak, niech Was nie zmyli jego grubo ciosany uśmiech... ten typ bywa tak samo męczący i irytujący.
Ale, skoro cały... misternie przygotowywany przeze mnie efekt zaskoczenia spalił na panewce, to może przejdźmy od razu do właściwego zdjęcia.
Możecie oczywiście porównać obiekt na zdjęciu z Ryśkiem i od razu zobaczyć różnicę pomiędzy odpustową tandetą, a prawdziwym dziełem stwórcy. Przepraszam, oczywiście... miałem na myśli trolla Igora.
I co teraz powiecie? Prawda, że jest zasadnicza różnica? Ta siła oraz ogrom, a jednocześnie bezradność, dziecięca ufność i ulotność, które mimo upływu czasu... zaskakują. To jakby krótka chwila z życia, zaklęta w bezdusznym kamieniu... przestroga... kwintesencja baśni o super iluminacji potrafiącej czarować umysły błyskotliwym blaskiem zimnego światła spłyconej wiedzy... które, z pełnej zaufania oraz nieświadomej niebezpieczeństwa istoty, potrafi wyssać prawdziwe życie.
Myślę, że jeśli się już dokładnie przyjrzeliście, to mogę teraz z naukową powagą zadać Wam pytanie natury prawie, że egzystencjonalnej – ten mały skamieniały troll widoczny na zdjęciu... co by to takiego mogło być, jeśli akurat nie „mały skamieniały troll”? Na dodatek widać, że chyba nawet małe trollątko, czyli „trollsesek”
A niech tam... na wszelki wypadek spytam jeszcze retorycznie - czy ktoś, mimo tak powalającego dowodu, chociaż ośmielił się przez moment pomyśleć, że z tym trollem, to jakaś ściema? Wiedziałem... psia kostka...
Może więc przekona was taki argument... gdybym napisał, że to skamieniały, „olbrzymi troll”... to rzeczywiście mogłoby świadczyć o pewnego rodzaju przesadzie z mojej strony, ale przecież napisałem - „małe trollątko”... prawda?
Wracając więc do meritum - przedmiotowa kamienna postać w naturze wystaje ponad powierzchnię gruntu na jakieś pięć, może sześć metrów (jej pozostała połowa pozostaje w ziemi) i znajduje się w pobliżu ruin ojcowskiego zamku... (tak, właśnie tego, widocznego na pierwszej fotografii).
Postać trollątka wyraźnie wybija się na pierwszy plan z szeregu innych, kamiennych postaci ukrywających się w wapiennych skałach, stanowiących tzw. naturalne otoczenie zamku.
Oczywiście, jak zawsze pozostaje kwestia zgodności zamieszczonej przeze mnie fotografii z kamiennym oryginałem i fotograficznym materiałem źródłowym.
Kto jeszcze nie jest do końca przekonany, że nie ma tu żadnego oszustwa... proszę o dokładne przyjrzenie się (zamieszczonej na wstępie notki) fotografii ojcowskiego zamku.
A jeśli nadal macie problem z wypatrzeniem ukrywającego się w skałach trollątka, albo mielibyście ochotę zobaczyć je w nieco wyraźniejszym ujęciu – zapraszam na oboknurtu.pl.
PS. Tylko nie mówcie mi, że Korczak Ziółkowski rzeźbił trolle w ojcowskich skałkach...
Inne tematy w dziale Rozmaitości