Kiedy Platforma, Nowoczesna i komitet obrony darmozjadów wykrzykiwały hasła o tym, że nie pozwolą PiS-owi wyprowadzić Polski z Unii Europejskiej, brzmiało to dość dziwnie – zwłaszcza w sytuacji, gdy rząd nawet takiej opcji nie rozważał. Teraz, po opublikowaniu przez media pomysłów Niemiec i Francji na przyszłość Unii Europejskiej – działania piątej kolumny w Polsce już chyba nie dziwią. Pytanie o to, czy wiedzieli wcześniej o tych pomysłach, wydaje się retoryczne.
Myślę, że ludziom myślącym logicznie pomysł Niemiec i Francji na przyszłość Unii jawi się w kategoriach jakiegoś politycznego absurdu, czy groteski, bo nawet nie do końca wiadomo, jak coś tak nierealnego skomentować. Pomysł na nowe Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, próba budowy super kołchozu zarządzanego przez eurolewaków, czy multikulturowego obozu z dostępem do radia i telewizji, czyli o podwyższonych standardach? A może to po prostu czysta desperacja, albo wielki intelektualny odlot europejskich elit politycznych?
No chyba, żeby chodziło tylko o to, by wrzucić do przestrzeni publicznej coś na kształt szczura, czy „politycznego grzechotnika” – żeby w atmosferze zagrożenia i niepewności ludzie się rozbiegli i łapali za głowy. Wzburzenie, zamieszanie, powszechna dyskusja na zadany temat i oswajanie ludzkiej świadomości z tym, co dla szalonych jest normalnością. Taki element popularnej ostatnio wojny hybrydowej.
Bo jak w takiej niejasnej atmosferze racjonalnie radzić o wzmacnianiu NATO, wyznaczać przyszłe kierunki działania paktu, czy organizować obronę flanki wschodniej i południowej sojuszu?
Przyznaję, że nie mam pojęcia, czy jest to działanie na rozkaz Putina, czy też wcześniej uzgodnione działanie bez rozkazu. Może, kiedy będzie już po szczycie i kurz opadnie, to się okaże, że te wszystkie pomysły o superpaństwie unijnym, to był tylko zwykły, luźny pomysł, albo taki niemiecko-francuski żart.
Inne tematy w dziale Polityka