Długo trwała niemoc i ciężka choroba poprzedniej partii władzy. Gangrena, zawroty głowy, powszechne rozluźnienie, daleko posunięta amnezja, zaburzenia świadomości, a na dodatek wścieklizna - to symptomy ciężkiej, często nieuleczalnej choroby, zwłaszcza w przypadku mocno już wyeksploatowanego politycznego organizmu.
Jednak pojawiająca się tu i ówdzie wieść o tym, że Platforma zeszła już w zaświaty wielkiej polityki, okazała się przedwczesna. Organizmowi partyjnemu przepompowano krew i zrobiono lekki lifting oraz transplantację mózgu. Szkoda, że wykorzystano do przeszczepu dość mocno już zużyty egzemplarz, ale co było robić, jeśli nie znalazł się żaden inny dawca.
Dzisiejsza relacja telewizyjna z wyborów na szefa tej partii pokazała, że partia ma się już nieco lepiej, niż w ostatnim okresie, choć oddech organizmu jest nadal przyspieszony, ciśnienie mocno podwyższone, a zborność umysłowa, jak na Platformę – niestety na normalnym dla niej poziomie. Choć z drugiej strony, może to i dla przyszłości Polski lepiej.
Włączając telewizor trafiłem akurat na moment, gdy przemawiała Ewa Kopacz. Ostatnio niewidoczna dla mediów, teraz widać pozwolono jej wyjść z ukrycia, by mogła dać głos poparcia nowemu ojcu chrzestnemu. Jedyny raz na wizji i należy mieć nadzieję, że też ostatni. Choć mam takie przeświadczenie, że podobnie, jak były prezydent Komorowski zostanie jeszcze nieraz użyta przez jakiś TVN, czy inny Polsat. Ale trzeba zaznaczyć, że na ostatnią okazję u Lisa w TVP jednak się nie załapała.
W swoim tzw. przemówieniu powiedziała m. in. tak (cytat za wpolityce.pl):
„Kampania PiS była największym oszustwem wyborczym w historii III RP i to my musimy przekonać Polaków, że nie ze swojej winy padli ofiarą kłamstwa. Że winni są ci politycy, których chęć powrotu do władzy była tak silna, że nie zawahali się skorzystać z kłamstwa, by tę władzę zdobyć?”
Rzeczywiście, tak powiedziała. Jak widzicie całkowite potwierdzenie opisanej wcześniej przeze mnie jednostki chorobowej tej formacji. Tylko, że z tej wypowiedzi wynika, iż zamaskowano objawy choroby, ale nie usunięto jej przyczyn, co źle rokuje tej partii na przyszłość.
A może i dobrze, bo nigdy ich nie lubiłem, choć przyznaję że czasem dostarczali mi powodów do śmiechu - tak, jak chociażby dzisiaj.
Kiedy przestałem się śmiać, pomyślałem sobie – a co mi tam. Napiszę o tym, niech inni, którzy nie mieli okazji tych prawd platformerskiej wiary osobiście usłyszeć – też sobie poprawią humor.
Czy reanimacja tego, moim zdaniem politycznego trupa, ma jeszcze jakiś sens?
Ja uważam, że nie, ale skoro ktoś to finansuje? Dobrze przynajmniej, że już nie z naszych dodatkowych pieniędzy. Bo to, co z budżetu na partię, to już chyba i tak przepadło.
Inne tematy w dziale Polityka