Kto by się spodziewał, że Niemcy mają u siebie aż tak wielkie problemy i to nie tylko z demokracją, Trybunałem Konstytucyjnym czy pluralizmem. Sparaliżowana niemiecka policja nie reaguje na dokonywane w ich obecności przestępstwa. Medialna zmowa powoduje zatajanie przed obywatelami informacji o grożących im niebezpieczeństwach. Manifestacje społeczne rozpędza się wodnymi armatkami, zaś manifestanci są pałowani i odwożeni do aresztów. Na ulicach miast płoną samochody i śmietniki, zaś szyby okien wystawowych straszą odłamkami powybijanych szyb. Przez całe Niemcy przelewa się fala szalonej ksenofobii i faszyzmu, dlatego płoną noclegownie i ośrodki przeznaczone dla uchodźców. Wolność słowa jest zagrożona – policja konfiskuje nawet plakaty z nieprzychylną władzy treścią. Kontrole na granicach, rosnące niezadowolenie społeczne itd.
Na dodatek grasujące po miastach hordy dzikich imigrantów bez ustalonej tożsamości, napadające na bezbronnych obywateli – rabujące ich, gwałcące niemieckie kobiety i molestujące niemieckie dziewice. I policja atakująca tych, co żądają, by wreszcie ktoś w Niemczech zaprowadził porządek. Okazuje się, że sami Niemcy, nie mają dobrego pomysłu, jak sobie z tym całym bałaganem poradzić. Dlatego uruchamiają swoich polityków i szczują swoje media na Polskę, aby za utkaną z kłamstw i pomówień medialną mgłą ukryć niewesołą niemiecką rzeczywistość.
Ktoś powie, że przesadziłem. Że to obraz zbyt jednostronny i skrajnie nieprawdziwy.
Być może, że coś nie domaga w komunikacji między naszymi państwami, ale ja wiem, co piszę. Bo przecież wzorem wysokich Komisarzy Unii Europejskiej i prominentnych działaczy niemieckich opieram się na doniesieniach prasowych. A te są przerażające.
Mało tego, zaprzyjaźniona z Niemcami opozycyjna wobec rządu Platforma, która w równym szeregu z niemieckimi politykami krytykuje wprowadzane w naszym kraju zmiany – też nie próbuje nawet tego, co dzieje się w Niemczech, usprawiedliwiać.
Słyszałem, że nawet KOD protestował w Berlinie w obronie demokracji i wolności słowa, a więc coś musi być na rzeczy. Instytucje unijne powinny to zbadać, zanim jeszcze nie jest za późno i w środku Europy, obok naszych granic nie upadnie zaprzyjaźnione z nami państwo, lub, nie daj Boże, powstanie obok nas kolejny reżim.
Kiedy tak rozmyślałem nad trudnym losem najsilniejszego we współczesnej Europie państwa i przyszłością jego obywateli - zrobiło mi się ich tak, zwyczajnie po ludzku, żal. Uroniłem nad nimi kilka łez, które niezwłocznie i ukradkiem otarłem, aby żona nie zauważyła, że się roztkliwiłem. Po co ma sobie pomyśleć, że ma za męża jakiegoś mięczaka, co to zamiast w niebezpieczeństwie wziąć ją w obronę – ucieknie, albo wzorem niemieckich macho uda, że nic się nie stało i tylko w samotności się popłacze.
Uznałem, że jakoś trzeba tym niemieckim problemom zaradzić i jakoś samych Niemców wspomóc. Ponieważ oni mają kasę, a my jesteśmy na dorobku, to myślę, że najlepiej będzie ich poratować jakąś dobrą radą. I, jak mawia wielki nasz myśliciel Ferdynand Kiepski – „mam pomysła”.
Wzięli Tuska i Bieńkowską do Brukseli, to niech sobie jeszcze wezmą do Berlina (nieodpłatnie nawet) - naszych (aktualnie) opozycyjnych polityków. Zwłaszcza, iż to ich najlepsi przyjaciele, a ponadto sami politycy niemieccy są przekonani, że działacze Platformy i PSL-u to najlepsi fachowcy od rządzenia państwem.
Dajcie im na jakiś czas – tu apeluję do niemieckich władz – stery rządów w swoim państwie, a szybko zapomnicie, co to problemy z niewłaściwą postawą policji, brakiem niezależności w mediach i krępowaniem wolności słowa. Nawet się nie spodziewacie, jak szybko uzdrowią wam państwo i demokrację.
Jeśli boicie się, że takie posunięcie z waszej strony mogłoby doprowadzić do wojny z rządzoną przez PiS Polską, to nie ma strachu. Wystarczy zatrudnić u siebie w siłach zbrojnych red. Czuchnowskiego, o ile wcześniej nie znajdzie się za kratkami za namawianie polskich żołnierzy do buntu.
Oczywiście, rozumiem troskę o wasze zbiory muzealne, ale przecież nikt nie mówi, że musicie również zatrudnić urzędników byłego prezydenta Komorowskiego.
Jeśli to sobie spokojnie przemyślicie, to sami dojdziecie do wniosku, że to jedyna szansa, byście nie tylko uratowali swoje państwo, ale także, tak jak my - mogli przeżyć swój „złoty wiek”.
Myślę, że oprócz pozbycia się waszych problemów, takie doświadczenie niesłychanie by was wszystkich ubogaciło. Najbardziej wewnętrznie, bo pewnie w charakterze wartości dodanej musielibyście poznać, co to znaczy pusta państwowa kasa.
Jestem jednak pewien, że po takich przejściach nasze zaprzyjaźnione państwa i obydwa nasze społeczeństwa rozumiałyby się nawet bez tłumacza.
PS. Udzielam się również na oboknurtu.pl
Inne tematy w dziale Rozmaitości