Jutro zaczyna się adwent, więc chyba nikt nie czuje się zaskoczony tematem notki. Religia, to taka dziedzina, do której mało kto ma obojętny stosunek. Dla jednych religia jest bardzo ważna i całe ich życie kręci się wokół niej. Dla innych też, ale kręci się zupełnie inaczej – jakby w poprzek lub zupełnie na odwrót. Jedni budują kościoły, drudzy je burzą. Wielu potrafi dla wyznawanych zasad religijnych poświęcić swoje życie. Wielu też dla chorych zasad swojej religii potrafi gwałcić i mordować. Są tacy, którzy w imię humanizmu i głoszonych haseł tolerancji oraz nowoczesności, uczynili sobie z religii głównego przeciwnika i wroga, którego trzeba zwalczać z całego serca, ze wszystkich sił i ze wszystkich swoich myśli. Ale w postępowym świecie można też spotkać ludzi, którzy na ołtarzu poprawności politycznej składają ofiarę ze swojego religijnego zagubienia i kulturowej bezmyślności.
Na czele jednej z luterańskich parafii w Sztokholmie, jak przeczytałem jakiś czas temu w artykule opublikowanym na portalu wpolityce.pl, stoją dwie duchowne panie, czy mówiąc bardziej precyzyjnie (choć to dziwnie brzmi) – dwie „pastorki”.
W Szwecji, kraju uchodzącym za awangardę postępu, coś takiego nikogo już nie szokuje.
Obie panie pozostają w tzw. związku lesbijskim. Rzecz jasna – w szwedzkim kościele „nowoczesnym” i „otwartym” – to też nie może budzić żadnego zdziwienia. Choć, tu akurat mogę się mylić, bo nie mam pewności, czy rzeczywiście nie zdziwiło by ich, że użyłem w tym kontekście słów „obie panie”. Jednak mimo powyższego zastrzeżenia będę nadal posługiwał się tym zwrotem.
Żeby było jeszcze ciekawiej – obie panie wychowują wspólnie dziecko, które urodziła jedna z nich. Autor artykułu Grzegorz Górny pisze o tym tak:
„...zapytałem, jak to możliwe, skoro jej partnerką jest kobieta. Pastorka wyjaśniła mi wówczas, że kolega przyniósł jej w strzykawce „materiał genetyczny”, a ona wstrzyknęła go sobie w intymne miejsce. Mówiła to takim tonem, jakby chodziło o rzecz najoczywistszą na świecie.”
Myślę, że chyba zgodzicie się ze mną, iż pan redaktor to zwykła gapa. Dziwi się, jak to możliwe, a przecież pani prof. Płatek wyraźnie swego czasu informowała, że w związkach homoseksualnych rodzi się tyle samo, a nawet więcej dzieci, niż w związkach heteroseksualnych.
„Druga z „pastorek” została wybrana (cyt. za wpolityce.pl)„pierwszą w historii świata biskupką lesbijką, zastępując na tym stanowisku inną kobietę Carolinę Krook. Jak zauważała wówczas szwedzka prasa, jej nominacja wywołała niezadowolenie jedynie w wąskich kręgach skrajnych fundamentalistów.”
Czyli też raczej nikt się specjalnie nie zdziwił, ale „wąskie kręgi fundamentalistów” okazały jednak niezadowolenie - co świadczy, że nawet w kościele „otwartym” nie wszyscy doświadczają w takim samym stopniu skutków przeciągu.
Ostatnio pojawiła się informacja, że wspomniana „biskupka” ma zamiar usunąć (cyt. za wpolityce.pl)„z luterańskiego kościoła portowego w Sztokholmie wszystkie symbole chrześcijańskie, w tym także krzyże, by nie urażać uczuć religijnych wyznawców odmiennych religii, a przede wszystkim islamu... chciałaby urządzić w świątyni salę modlitwy dla marynarzy z innych krajów, by mogli bezpiecznie zaspokajać swoje potrzeby religijne. Choć sala ma być przeznaczona dla przedstawicieli różnych wiar, to jednak modlitwy powinny odbywać w kierunku Mekki.”
Kiedy docierają do człowieka takie informacje, to trudno mu nie dojść do wniosku, że w sferze religii - tzw. postępowy, wielo kulturowy i nowoczesny świat cofnął się co najmniej o dwa tysiąclecia, do czasów starożytnego pogaństwa.
Bo, czy to, co opisuje portal ma jeszcze cokolwiek wspólnego z religią chrześcijańską? Albo chociaż z racjonalnością, czy normalnością?
Naprawdę nie wiem.
Czasem tylko, pomny maksymy która głosi – „Daj głupiemu zabawkę, to ją od razu zepsuje” - zastanawiam się... po co głupiemu religia?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo