Recenzent JM Recenzent JM
1971
BLOG

Wybory i pytanie o podatek katastralny.

Recenzent JM Recenzent JM Polityka Obserwuj notkę 59

Już po tzw. debatach, ale kampania wyborcza kręci się dalej. Pani Beata Szydło pyta dzisiaj panią premier Ewę Kopacz o zamiary wprowadzenia w Polsce tzw. podatku katastralnego, czyli od wartości posiadanych nieruchomości. Podatku, który byłby pewnie dużo wyższy niż aktualnie opłacany przez nas podatek od nieruchomości.

Miejmy nadzieję, że wprowadzenie takiego podatku Platformie się nie uda. Choć, jeśliby pozostała u władzy, to kto wie?

Gdyby jednak, jak myślę, władzy nie utrzymała, to oprócz tej władzy, zapewne zniknie nam też wiele powodów do zabawnych żartów i uśmiechu, bo powiedzmy sobie wprost, że działania władz potrafiły nas nieraz rozbawić do łez. Dlatego uznałem, że trzeba wykorzystać te ostatnie chwile i trochę się jeszcze aktualną władzą nacieszyć, zgodnie z dewizą – śpieszmy się pośmiać z działalności tych co na szczytach, bo tak szybko odchodzą. Choć rozumiem, że dla niektórych osiem lat życia z takimi włodarzami, to ciężka męka, ale też i czysty heroizm.

Nie minął dzień od poniedziałkowej debaty i okazało się, że zupełnie nie miała ona sensu. Taki był zasadniczy przekaz głównych mediów i to jest zrozumiałe. Skoro Ewa Kopacz pokazała bez skrępowania prawie siedmiu milionom widzów całą swoją mizerię, to telewizyjni komentatorzy nie mogli ogłosić, że odniosła sukces. Trzeba było zachować choć minimum obiektywizmu, żeby się do szczętu nie skompromitować. Poza tym, kto może mieć profesjonalną wiedzę o tym, że szykuje się zmiana władzy, jeśli nie właśnie socjologowie i znawcy polityki obecni w telewizyjnym studiu? A jeśli tak, to wszystko, co dało się dla aktualnej władzy zrobić, aby jej już zupełnie nie pogrążyć – to ogłosić, że debata była do niczego.

Co innego debata wtorkowa. Ta była zupełnie inna. Wśród komentatorów przeważa opinia, że była ona po prostu nudna, ale ja tak nie uważam. Nawet kilka razy szczerze się uśmiałem.

Na ten przykład, nowa „lwica lewicy”, na debacie zagrała zabawnie rolę lalki Barbie wyposażonej w syntezator mowy. Zauważyłem, że miała chyba jakąś usterkę w mechanizmie oczu, bo przez większość czasu nieruchomo wpatrywały się w ten sam punkt, a powieki nawet jej nie drgnęły. Z pokerowej i jakby nieobecnej twarzy nie emanowały żadne ludzkie emocje. Dopiero po debacie, kiedy usłyszałem o ksenofobii, faszyzmie i fanatyzmie tych, z którymi chce ona walczyć o wolność - zrozumiałem, że to w żadnym wypadku nie jest miła Barbie, lecz raczej damska odmiana terminatora. I że nie chodzi o naszą wolność, tylko o przejęcie władzy przez lewacki Skynet. Zresztą już pewnie sami zauważyliście, że dotychczasowi przywódcy lewicy zostali po cichu z politycznego życia jakby wyeliminowani.

Ryszard Petru, jak przystało na szefa swojej Nowoczesnej przemawiał niby księgowy i pewnie niewielu by go zapamiętało, gdyby nie przyniesiony przez niego gadżet. Pociągnął za coś ręką, rozwinęło się coś, co miało coś prezentować, ale coś nie za bardzo było widać, co? Słowem – powiało nowoczesnością i zarazem ociepliło wizerunek szefa partii. Fajny, gustowny i na pewno innowacyjny gadżecik, czyli coś przynajmniej tak nowoczesnego i potrzebnego ludziom, jak sama partia Nowoczesna. Aha! Byłbym zapomniał – po debacie pan Petru wyjaśnił jeszcze z dumą, że to coś można sobie gdzieś postawić i czymś podeprzeć.

Najzabawniej jednak, moim zdaniem, w tej telewizyjnej debacie wypadł Janusz Piechociński. Tak – „wypadł” i to jest chyba najwłaściwsze słowo. Gdybym nie kojarzył, że kiedyś media pokazywały go, jak klęczał przed „egzekutywą” PSL-u, to nigdy bym nie pomyślał, że on z tą partią władzy ma cokolwiek wspólnego.

Pamiętacie jeszcze to czerwone jabłko, które położył przed sobą. Niektórzy myślą, że to tak na wszelki wypadek, gdyby poczuł głód. Inni, że dla ocieplenia swojego wizerunku. A wy macie już w tej kwestii wyrobione zdanie? Nie? To podpowiem.

A na co Ewa dała się w raju skusić wężowi? Dokładnie tak – na jabłko i piękne słówka.

Media podały, że Kukizowi spodobał się z kolei szef partii „razem”. Mnie jakoś mniej i to nie tylko dlatego, że gustuję w przedstawicielkach płci pięknej. Bardziej odrzuca mnie od tej propozycji politycznej to, że nie jest mi po drodze razem z takim towarzyszami, jak Magdalena Środa, Jan Hartman, czy Anna Grodzka. Wybaczcie – celowo pominąłem przy nazwiskach tytuły profesorskie, ale to tylko dlatego, że jeszcze do tytułu „profesor” pozostało mi trochę szacunku.

Spotkałem się z wieloma opiniami, że najbardziej z grona debatujących wyróżniali się Paweł Kukiz i Janusz Korwin-Mikke. Czy ja wiem? Moim zdaniem najbardziej wyróżniła się jednak mimo wszystko Ewa Kopacz. Bądź co bądź, w swej jaskrawo czerwonej kreacji bardziej rzucała się w oczy, niż nawet duże, czerwone jabłko Piechocińskiego.

I moim zdaniem nie jest prawdą, że nic nowego, czy ciekawego nie powiedziała, bo wyraźnie oświadczyła, że Nord Stream 2 nie będzie budowany. Czy pani premier kolejny raz skłamała? – Naprawdę nie wiem. Myślę, że każdy powinien sam sobie na to pytanie odpowiedzieć.

A tak przy okazji, tylko przestrzegam – głosowanie na kłamców i oszustów nie specjalnie świadczy o mądrości i zdrowym rozsądku głosujących.

A skoro już zrobiło się poważniej, to wrócę jeszcze do podatku. PAP podała dzisiaj informację, że prof. Bogumił Brzeziński szef Rady Konsultacyjnej Prawa Podatkowego przy Ministrze Finansów rządu Platformy i PSL-u uważa, że w Polsce należy wprowadzić podatek od wartości nieruchomości – zwany podatkiem katastralnym. Czy to jest ten prawdziwy pomysł Platformy na reformę podatków? Pani Beata Szydło pyta o to panią premier.

Ja nie pytam. Nawet, gdyby zaprzeczyła, to i tak bym jej nie uwierzył.

 

 

PS. Udzielam się również na oboknurtu.pl.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (59)

Inne tematy w dziale Polityka