Recenzent JM Recenzent JM
1274
BLOG

Najdroższa Angelo!

Recenzent JM Recenzent JM Rozmaitości Obserwuj notkę 14

Piszę do ciebie osobiście, bo Miśka nie chciałam angażować do naszych, babskich spraw. Bądź, co bądź - to jednak facet. Chyba. Poza tym on nie zna za dobrze niemieckiego.

Ja też nie, dlatego piszę do Ciebie po polsku, ale tego już chyba sama się domyśliłaś.

Zacznę od spawy, która spędza mi sen z powiek (przy okazji dziękuję za te niemieckie tabletki nasenne – to jest dopiero prawdziwy bayer). Chodzi mi o październikowe wybory, a w związku z tym o uchodźców. Czy mogłabyś mi tak, chociaż w przybliżeniu, powiedzieć - ilu ich mamy przyjąć? Rozumiesz, ciągle mnie pytają, a ja nie wiem, co im odpowiedzieć. Jeszcze ten mój niewydarzony "pieprzyk", czy jak mówią na niego inni – „groszek”, wypaplał przed kamerami, że możemy ich przyjąć dowolną ilość. Co to znaczy dowolną? – bo „ilość” to rozumiem. Wytargałam go za zielone uszy i odesłałam na front walki z tą Szydło.

Janusza Lewandowskiego znasz, nie? No więc spytałam o to jego, bo mówili mi, że on się dobrze zna na liczbach, ale popatrzył tylko na zegar Balcerowicza i wzruszył ramionami. Wyobrażasz sobie? – na zegar. Gdybym chciała wiedzieć, która godzina, to zapytałabym Mirka, albo Miśka.

Powiem ci, że z tymi facetami, to już nie wytrzymuję. A co oni o mnie mówią, kiedy myślą, że ich nie słyszę, to tylko ja wiem. Na służby specjalne, specjalnie liczyć nie mogę, ale jako lekarka zawsze mam przy sobie stetoskop. Tylko proszę Cię Angelo – niech to pozostanie między nami.

W każdym razie, chyba jeszcze kilku z nich wymienię na żeński model. Kiedy pracowałam w przychodni w Szydłowcu poznałam pewną miłą szatniarkę, z którą sobie nieraz gawędziłyśmy, ale ty pewnie nie wiesz, co to jest szatniarka. Nieważne, jak się spotkamy w Brukseli, to ci ją przedstawię.

A wracając do ad rema - jaką liczbę powinnam im podać, żeby się już zupełnie nie ośmieszyć i żeby w tym kraju chcieli na nas jeszcze głosować?

Nie pisałam ci jeszcze, że nie mamy pojęcia, gdzie ich umieścić. Gdyby w tym kraju społeczeństwo było tak nowoczesne, jak u Ciebie, to nie byłoby problemu. Wy macie te pustostany po dawnym NRD i do wolnych miejsc w obozach potraficie podejść nowocześnie i z koncepcją. A u mnie ciągle antykoncepcja oraz walka prawicy z aborcją i in vitro. Generalnie hula ciemnota, ksenofobia i prezes, który ostatnio wyszedł z ukrycia. Sama wiesz kto, ten, którego imienia się nie wymawia. Ale ja się nie boję, bo co mi zrobi?

Mam nadzieję, że twoja propozycja, co do tego stanowiska w Brukseli jest nadal aktualna. Gdyby coś się zmieniło, daj mi znać, bo wtedy musiałabym też zmienić strategię, w zakresie moich kontaktów z prezydentem. A skoro już poruszyłam sprawę „czeladnika”, to niestety nie mogę ci jeszcze powiedzieć, jak się urządził na nowym miejscu. Nie chce mnie do siebie wpuścić, choć się usilnie dobijam. Może Ciebie by posłuchał?

Terenię zaprosił do siebie i przyjął – zupełnie jak kolędę i bynajmniej nie chodzi o Zaleską. Jeśli nie załapałaś żartu, to Donek ci wyjaśni. W każdym razie ona, jak to katechetka, zmówiła jakąś modlitwę w stylu „Boże ratuj” i coś musiała się tam chyba źle poczuć. Mówiła mi potem, że dała prezydentowi obrazek z wizerunkiem św. Andrzeja, bo boli.

Tak się zastanawiam – może to ta duszna atmosfera IV RP, a może coś rozpylili w powietrzu? Kojarzysz Laska? No więc on mi kiedyś mówił o jakimś rozpylonym gazie. Zresztą sama wiesz, jacy ci PiS-owcy są niebezpieczni i źli, bo ci mówiłam. To, że Duda pojechał pod osłoną nocy w najgłębszej tajemnicy do prezesa, to już pewnie też wiesz, bo wasz „Fakt” o tym pisał. Widzisz, a kiedy ci mówiłam, że będzie sterowany na pilota, to mi nie chciałaś wierzyć. Mnie nigdy by nawet nie przyszło do głowy, żeby radzić się szefa swojej partii. Ale do tego, by samemu decydować, to trzeba mieć, jak wy to mówicie "diajery". A poza tym, ja mam od radzenia się Miśka. Jak to mówią u nas – jaki władca, taki doradca.

Nie wiem, czy do ciebie już dotarło, że z powodu uchodźców traciliśmy poparcie. Długo tego nie mogłam pojąć, bo przecież oni chcieli się dostać do was, a spadało nam.

W końcu poszłam po rozum do Miśka i ogarnęłam to. Wezwałam, kogo trzeba, na dywanik – to była trudna rozmowa, ale poparcie w sondażach zaczęło nam znowu rosnąć. Teraz prowadzimy rozmowy z czterdziestoma redakcjami, aby włączyły się do akcji uświadamiania naszego zacofanego społeczeństwa. Wiesz, mają opowiadać, że trend się liczy, a nam rośnie, że ludzie się trochę wstydzą przyznać do nas, więc w rzeczywistości mamy większe poparcie niż w sondażach i takie tam. Zresztą wy też pewnie to na bieżąco przerabiacie.

Ale wyobrażasz sobie? – tu ludzie tak bardzo utracili wiarę, że nie wierzą nawet w sondaże. Ja nadal jestem wierząca, dlatego już teraz dziękuję ci za obiecane wsparcie. To dla mnie dużo znaczy. Jednak nie mam pewności, czy mimo pomocy waszej prasy utrzymamy się przy władzy. Czasem, gdy nachodzą mnie czarne myśli, to się pocieszam, że przecież tych wszystkich ciuchów, co sobie sprawiłam, to chyba mi nie odbiorą. Z drugiej strony wiesz jacy ludzie potrafią być zawistni i mściwi.

Powiem ci w zaufaniu - jestem rozdarta, jak żona alkoholika. Czuję głęboką niechęć do tego buczącego na mnie - jak to celnie określił śp. prof. Bartoszewski – bydła, a muszę mówić, że ich i ten kraj kocham. Zaciskam więc zęby, uśmiecham się przez łzy i robię swoje.

I jeszcze jedno. Nie wierz temu co piszą o wizycie „człowieka z plastiku” w ONZecie. Nie daj się nabrać, jak jeden z moich ministrów, na manipulację prawicowych mediów reżimowych, jakoby zaprosili go do stolika nr 1. To ja miałam tam być i odnieść sukces, ale nie mogłam polecieć, bo akurat miałam wyjazdowe posiedzenie rządu w Wólce Średniej, a tam jeszcze nie ma lotniska. Wolne miejsce przy „jedynce” było przeznaczone dla mnie, a ten uzurpator wykorzystał moją nieobecność i na chwilę się przysiadł z kieliszkiem. Włodek nawet się podniósł z miejsca, aby go pogonić, ale chyba nie chciał wszczynać następnej wojny i usiadł z powrotem.

Mieliśmy z tą sytuacją przysłowiowy zawrót tyłka. Przygotowaliśmy nawet odpowiedni spot, aby pokazać ludziom jaką Duda poniósł tam klęskę, ale w końcu zdecydowaliśmy się na opcję, że to jednak, dzięki naszym rządom udało się odnieść w USA kolejny sukces. I mam tylko nadzieję, że ludzie właściwie to zrozumieli i następna grupa wyborców się do nas przekonała.

Aha, byłabym zapomniała.

Szpilki, wiesz, te ciasne, w których miałam problemy ze skręcaniem w prawo, tak jak mi radziłaś w Berlinie - wyrzuciłam. A właściwie, żeby być precyzyjną, to przekazałam je Caritas na rzecz uchodźców.

Twoja najlepsza przyjaciółka po tej stronie Odry i Wisły. 

 

PS. Udzielam się również na stronie oboknurtu.pl

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Rozmaitości