Z jednej strony nie dzieje się nic nowego, zwłaszcza w polityce. Ciągłe przeciąganie liny i próby przekuwania zdarzeń cieszących się aprobatą społeczną we własny sukces, a tych nie cieszących się popularnością w porażkę przeciwnika.
Z drugiej zaś strony...?
Na forum gospodarczo-ekonomicznym w Krynicy został obalony kolejny mit. Człowieka, którego platformerska władza i usłużne jej media przedstawiały cały czas społeczeństwu jako największe zło, jakie spotkało Polskę po odzyskaniu wolności, czyli prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego -ogłoszono człowiekiem roku 2014.
Główne media jeszcze tego nie nagłaśniają. Podobno w tej kwestii wypowiedziała się tylko (oczywiście krytycznie) jakaś Sowa z Platformy o imieniu Marek. „Przyjaciele”, jak na razie milczą. Ja się nie dziwię, bo po takim szoku potrzeba czasu, by ochłonąć, ale pewnie wkrótce dowiemy się, że na wieść o tym, co się stało Michnik zasłabł, Niesiołowski też źle się poczuł, a Lisa zalała żółć.
Taka decyzja Rady Fundacji Krynickiego Forum, moim zdaniem - świadczy o tym, że elity gospodarcze już wiedzą, że na jesieni PiS przejmie w Polsce władzę. A, że polskie elity potrafią się szybko przystosować do nowych warunków było wiadomo od dawna.
Jeśli przypomnimy sobie teraz, że człowiekiem roku Gazety Wyborczej został Bronisław Komorowski – to mamy już pełny obraz tego, jak bardzo „gazeta” i jej czytelnicy odlecieli od racjonalności.
Problemy pani premier Ewy Kopacz z uchodźcami ciągle się pogłębiają. Media piszą, że nie może się ona zdecydować, ile w końcu tych uchodźców gotowi jesteśmy przyjąć. To, że w końcu dotrą oni do Polski, to jest niemal pewne, ale każdy chciałby wiedzieć, na ilu rząd się zgodzi.
Myślę, że Ewa Kopacz chętnie udzieliła by konkretnej odpowiedzi, ale co ma powiedzieć ludziom, jeśli Donald Tusk ciągle zmienia w tej sprawie zdanie. Dwa tysiące, pięć, dwanaście, a może dwadzieścia? Wyraźnie widać, że pani premier już tego nie ogarnia. Ale postępuje jak rasowy polityk. Mówi będzie ich więcej niż dwa tysiące i podejmuje konkretne działania. To znaczy próbuje ściągnąć na spotkanie szefów opozycyjnych partii, aby podzielić się z nimi odpowiedzialnością za decyzję, która już, jak myślę, dawno zapadła – że Polska przyjmie tylu uchodźców, ile przydzieli nam Angela Merkel.
Były już marszałek sejmu Radosław Sikorski udzielił wsparcia swojemu koledze i jednocześnie wziętemu mecenasowi ludzi Platformy, dając na Twitterze do zrozumienia, że Roman Giertych „miał dość jaj, aby odsunąć od władzy premiera Kaczyńskiego”.
Przyznam się, że nie do końca rozumiem, co może znaczyć użycie w tym kontekście słowa „miał”. Ja zawsze myślałem, że mecenas Giertych „ma” je nadal i zawsze też dziwiłem się, dlaczego mając tak dużą głowę – akurat w oparciu o nie tworzy swoje procesy myślowe.
Trwa atak Lisweeka na przewodniczącego Solidarności Piotra Dudę. Prorządowe media próbują wprawdzie przekonać społeczeństwo, że to Piotr Duda zaatakował to niemieckie pismo, ale każdy widzi jak było. A kto ma jeszcze „bielmo na oczach”, temu podpowiadam – żeby wiedzieć, jak było wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie, które stawiają w takiej sytuacji starzy górale, aby rozsądzić sprawę. Pytają oni - „A kto zacon?”.
Mnie w tym wszystkim zastanawia sprawa niemieckich właścicieli pisma, którzy zachowują się tak, jakby do nich nie docierało, że redaktor stworzył z niego zwyczajny szmatławiec, a z biegiem czasu będzie jeszcze gorzej. Czy nie zależy im na pieniądzach?
Zresztą, może faktycznie nie mają się już czym przejmować, tylko poczekać do jesieni, a potem ogłosić upadłość. Ale, czy nie byłoby lepiej Lisa już teraz wystawić za próg redakcji i próbować odbudować zaufanie do pisma? Z drugiej strony - odbudowywać renomę po działaniach Lisa...? Trzeba by wpierw wszystko zburzyć. Ja to marnie widzę.
PS. Udzielam się również na stronie oboknurtu.pl.
Inne tematy w dziale Polityka