Niedzielna debata prezydencka przypomniała mi pewną opowieść o młodym bokserze, który musiał w ringu stawić czoło utytułowanemu przeciwnikowi. Na dodatek trener polecił mu, aby się tylko bronił - tak, by wytrzymać choć kilka rund. Młody człowiek w pewnym momencie nie wytrzymał ciągłego okładania i złoił mistrzowi skórę.
Ta opowieść dotyczyła walki bokserskiej, gdzie sędzia pilnuje przestrzegania ustalonych reguł.
Andrzej Duda miał za przeciwnika prezydenta Komorowskiego, który do ustalonych reguł zupełnie się nie stosował - „kopał po kostkach” i „uderzał poniżej pasa”.
Bronisław Komorowski, moim zdaniem, jeszcze raz pokazał, że nie potrafi inaczej. Co innego piękne hasła o zgodzie, a co innego stosowana praktyka.
Andrzej Duda nie dał się sprowokować i wytrzymał do końca, dlatego go podziwiam. Ja, mimo tego, że niespotykanie spokojny ze mnie człowiek, chyba bym nie wytrzymał. Dlatego myślę, że on na prezydenta się nadaje, a ja nie.
Tym, co uważają, że Duda powinien się włączyć w wymianę ciosów z Komorowskim przypomnę, że to nie miała być walka w ringu, tylko kulturalna debata, czyli dyskusja aktualnego prezydenta z pretendentem do najwyższego stanowiska w państwie na różne poważne tematy.
Czy Bronisław Komorowski i jego zaplecze nie potrafiło tego zrozumieć?
Niektórzy przekonują, że Komorowski wreszcie się przebudził i „ożywił”. Gdybym np. ja się kiedyś tak „przebudził” i „ożywił”, to musiałbym sobie sam gotować obiady i mielibyśmy w domu „ciche dni”, co najmniej przez pół kadencji.
Jak widzicie, normalnego człowieka za chamstwo i brak kultury nawet w rodzinie spotykają sankcje i odstawienie od miski. Dlaczego taka zasada nie miałaby obowiązywać przy żłobie?
Ja widziałem podczas transmisji z debaty starszego, marudnego i nieprzyjemnego człowieka, który o wszystko ma ciągle pretensje do swoich przeciwników politycznych - mimo, że w kraju od wielu lat rządzi on i jego formacja polityczna. Wyczuwałem fałsz, kiedy mówił o JOW-ach, referendach, większym udziale obywateli w rządzeniu państwem i tworzeniu miejsc pracy dla młodych.
Czy nie sądzicie, że obiecanki wyborcze na koniec kadencji, kiedy w czasie jej trwania zrobiło się dla ludzi więcej złego niż dobrego, to czysta kpina z obywateli?
Zachowanie w debacie, jakie pokazał prezydent Polski, nie spodobało się większości wyborców, o czym świadczą chociażby komentarze w sieci i naprędce przeprowadzane sondaże. Nie mam na myśli oczywiście ostatniego sondażu dla TVN, bo jak wynika z potrzeby chwili - ten akurat musiał mieć wynik potwierdzający właściwą linię i przodownictwo partii władzy.
Dla mnie jest oczywiste, że każdy normalny człowiek nie chciałby mieć u władzy ludzi aroganckich, chamskich i nie stosujących się do ustalonych zasad. Do czego może doprowadzić władza, która w taki sposób rozumie debatę i tak pojmuje zgodę? – Aż strach się bać.
Myślę, że dotarło to także do prorządowych mediów, dlatego, jak można było zauważyć, zaczęły one prezydencką debatę przedstawiać w kategoriach walki. Na „wydarzeniach” Polsatu pokazano bokserów w materiale o debacie i zastosowano język z dziedziny boksu. Skoro ich faworyt, zamiast debatować, nieczysto atakował, to media próbują teraz jakoś zatrzeć to przykre wrażenie. Niestety, ta nieszczęsna, myśląca tylko o osobistych korzyściach władza i media dające jej swoimi programami oraz publicystyką parasol ochronny - wciąż nas mają za idiotów. Za nierozgarnięte bydło, które na obietnicę zielonej trawy zapomni, że ciągle jest dojone.
Chyba rzeczywiście już najwyższy czas, żeby odsunąć od władzy cynicznych i zachłannych faryzeuszy.
Co do wyborów, ja patrzę na to tak. Dla Bronisława Komorowskiego, gdyby je wygrał – byłaby to już druga kadencja i zarazem ostatnia. Dlaczego w swojej ostatniej kadencji miałby spełnić swoje obietnice wyborcze, skoro nie spełnił tych obiecanych w pierwszej? To chyba nienajlepszy pomysł, by dać się zrobić w „capa” i przez następne pięć lat odkładać sobie od ust, by inni mogli delektować się „ośmiorniczkami” i palić kubańskie cygara.
Andrzej Duda, jeśli go wybierzemy na prezydenta, daje większe gwarancje, że wywiąże się ze swoich obietnic, bo to będzie jego pierwsza kadencja. On będzie miał więcej do zyskania i mając przed oczyma to, że jego poprzednik zakończył na pierwszej kadencji - będzie miał także więcej do stracenia.
PS. Niebagatelną sprawą jest też to, że nie chce mi się dwa lata dłużej czekać na emeryturę. Jeśli nawet sami chcecie pracować do 67 roku życia, to zagłosujcie na Dudę chociażby ze względu na mnie. Źle na tym nie wyjdziecie, a ja już teraz dziękuję wszystkim za zrozumienie i wsparcie tej mojej inicjatywy.
Inne tematy w dziale Polityka