Recenzent JM Recenzent JM
1832
BLOG

Napisał do mnie Bronisław Komorowski.

Recenzent JM Recenzent JM Polityka Obserwuj notkę 30
Od razu poczułem się doceniony i wokoło wszystko pojaśniało. Zupełnie nie byłem przygotowany na taki zaszczyt. W tak niecodziennej sytuacji człowiek nie wie nawet jak się zachować, aby nie wyjść na jakiegoś gbura z Ciemnogrodu, czy buraka z Ruskiej Budy. Coś takiego zmienia człowieka, a i świat już nigdy nie będzie taki sam, jak dotąd.

Napisał do mnie sam pan prezydent prosząc o poparcie w wyborach prezydenckich.
Zastanowiło mnie tylko, co go pchnęło do tak desperackiego czynu, że poprosił o poparcie akurat mnie - zajadłego oponenta Platformy. Nie przypuszczam, by przy tak profesjonalnie działającym sztabie wyborczym mogło dojść do jakiejś pomyłki, więc chyba im wyszło z obliczeń, że bez mojego głosu panu prezydentowi nie uda się zwyciężyć w pierwszej turze.
W każdym razie, jeśli do mnie napisał, to widać jestem dla niego ważny. Przepraszam, że nie potrafię zapanować nad emocjami, ale zawsze tak mam, kiedy rozpiera mnie szczęście. A po otrzymaniu listu czułem się co najmniej tak, jakbym dostał informację, że komputer wylosował moje nazwisko do dalszej gry o główną nagrodę.
Potem zrodziło się podejrzenie. Pismo w pierwszej chwili wydało się jakieś takie urzędowe oraz oficjalne - bez literówek i błędów ortograficznych. To zmąciło mi spokój i zakłóciło poczucie pełnego szczęścia. A co, jeśli to tylko materiał wyborczy prezydenckiego sztabu, który rozesłano do wszystkich? Ogarnął mnie niepokój i przyszło zwątpienie, a za oknem zaczęło padać.
Zapaliłem światło i zacząłem jeszcze raz uważnie czytać. Dostrzegłem czerwony napis „Wybierz zgodę i bezpieczeństwo”, a pod spodem podpis – „Bronisław Komorowski”. To mnie przekonało, że list jest szczególny - osobisty i autentyczny. W tym przekonaniu ostatecznie utwierdził mnie fakt, że informacji o sfinansowaniu pisma przez komitet wyborczy nie da się przeczytać bez użycia profesjonalnej lupy.

Swój list pan prezydent zaczął tak: -
„Dziękuję, że przyjęliście w swoim domu mojego wolontariusza wyborczego. Za jego pośrednictwem pragnę prosić o poparcie w wyborach...”
Nie wiem, jak się do tego odnieść, bo już z pierwszego zdania wynika, że pan prezydent jest zwyczajnie niedoinformowany. „Wolontariusz wyborczy” pana prezydenta - chyba faktycznie był, bo wrzucił list do skrzynki, zadzwonił do moich drzwi i zanim je otworzyłem dał „dyla”.
Czyżby się wstydził tego, co robi? A może bał się, że mogę mu zadać jakieś trudniejsze pytanie, na które, by przekonująco odpowiedzieć, nie wystarczy krótki, partyjny instruktaż?

Dalej Bronisław Komorowski pisze: -
„Priorytety mojej prezydentury to bezpieczeństwo, rodzina, konkurencyjna gospodarka, dobre prawo i nowoczesny patriotyzm.”
W zasadzie prawie wszystko się zgadza. Prezydent Komorowski pod każdym względem jest bezpieczny. Jego rodzinie pewnie też nic nie grozi, ani niczego nie brakuje. Rozgrzani sędziowie, to synonim „dobrego prawa”, a czekoladowy orzeł i biało-czerwone kotyliony – to symbole „nowoczesnego patriotyzmu”.
A co z Polską? – zadałem sobie pytanie i w następnym zdaniu znalazłem na nie odpowiedź. Pan prezydent poinformował: -
„Praca dla Polski w tych obszarach pozostaje zadaniem na następną kadencję”. Skoro tak, to chyba jednak trzeba zmienić prezydenta na takiego, który to zadanie będzie w stanie zrealizować już w pierwszej kadencji. Zwłaszcza, że Bronisław Komorowski pisze w dalszej części m. in.: -
„W następnej kadencji zrobimy równie wiele dla młodego pokolenia...”
Tak się zastanawiam – co to znaczy „równie wiele” i czy władza nie zaczęła przypadkiem teraz poważnie myśleć o przyszłości swoich dzieci?

O wyborach pan prezydent pisze tak: -
„To będą ważne wybory. Zdecydujemy w czyich rękach spocznie ster naszego kraju przez następne 5 lat. Zdecydujemy o tym, czy w niespokojnym świecie Polska będzie miała prezydenta sprawdzonego, zdolnego do zapewnienia zgody i bezpieczeństwa.”
Platforma rządzi w Polsce już osiem lat, Bronisław Komorowski jest prezydentem od lat pięciu. Czy w tym czasie, oprócz wygłaszanych frazesów, próbowali chociaż wykonać jakiś gest w imię zgody i pojednania? Czy potrafili zadbać o nasze bezpieczeństwo? Czy zrobili cokolwiek dobrego dla nas, zwyczajnych ludzi?

Pan prezydent przekonuje, żeby wybrać „zgodę i bezpieczeństwo” prosząc, by w wyborach oddać na niego swój głos. Aktualna władza wielokrotnie dzieliła społeczeństwo na „lepszych” i „gorszych” i czyni to nadal tworząc coraz to nowe podziały. Nie umiała prawidłowo zdiagnozować zagrożenia ze strony Rosji, nie potrafiła przygotować państwa na zagrażający nam kryzys. Nie sądzę więc, by w przyszłości była w stanie zapewnić Polsce bezpieczeństwo, a wśród Polaków zbudować zgodę. Do tego potrzebna jest prawdziwa chęć i determinacja oraz odpowiedzialność, której, moim zdaniem, tej władzy brakuje.

My, zwyczajni ludzie, inaczej niż nasze władze, musimy być odpowiedzialni. Za siebie, nasze dzieci i innych, dlatego z przykrością muszę panu prezydentowi mojego poparcia odmówić. Sorry, ale uważam, że już najwyższy czas na zmiany.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Polityka