To jest pytanie, które od wczoraj nurtuje cały polityczny świat. A trzeba przyznać, że ten kandydat na prezydenta, który to w sondażach CBOS-u wprost nokautuje swoich rywali - potrafi zaskakiwać.
Wiadomo, podczas kampanii wyborczej każdy kandydat z kimś się spotyka. Andrzej Duda np. z potencjalnymi wyborcami, a Magdalena Ogórek ze swoim szefem Leszkiem Millerem. Z kolei nadzieja tzw. ludowców Krzysztof Jarubas, spotkał się z redaktorem Kraśką, by pogadać sobie przed kamerami telewizji o prezesie Jarosławie Kaczyńskim, który podobno kolejny już raz wyszedł z ukrycia.
Na tym tle, Bronisław Komorowski zachował się zupełnie niekonwencjonalnie.
Wczoraj „Wydarzenia” Polsatu w materiale poświęconym kampanii wyborczej obwieściły, że prezydent Komorowski spotkał się ze swoim sztabem wyborczym. To musiało zmylić wszystkich. I konkurentów do wyścigu o miejsce w prezydenckim fotelu i komentatorów politycznych, a więc kolejny punkt dla urzędującego prezydenta. Na dodatek okazało się, że pan prezydent zapowiedział, że siódmego marca będzie miał miejsce „mocny akcent” jego kampanii wyborczej.
Ależ teraz czas będzie nam się dłużył.
„Mocny akcent” - co to może być? Co zrobi pan prezydent? - Na razie nie wiadomo, bo jak sam stwierdził: to „jest przedmiotem działań sztabu wyborczego”. Co w takim razie może jeszcze wymyślić jego sztab?
Żeby stanął na głowie, nawarzył piwa, zrobił bigos, wydał swoją biografię? Przecież chwytliwego hasła nawet nie potrafią wymyślić.
Owszem, trwa zakrojone na szeroką skalę polowanie na tych, którzy zgodziliby się ewentualnie przed kamerami poprzeć jego kandydaturę, ale oprócz niewielkiej garstki prezydentów miast, trudno złowić następnych. Brak więc materiałów do kolejnych klipów wyborczych, bo mało kto chce podpisywać kolejne deklaracje poparcia. Zastanawiają się, co będzie, gdyby podpisali lojalkę, a Komorowski by jednak nie wygrał? Nawet Nałęcz, choć podobno profesor – raczej też niczego sensownego nie wymyśli.
Dlatego, tak sobie myślę, że jeśli już pan prezydent tak bardzo podsycił naszą ciekawość, to musiał mieć w tym jakiś cel. Może chodziło o to, byśmy sami szukali odpowiedzi, zgadywali, snuli przypuszczenia i mimochodem podrzucili jakiś dobry pomysł, bo jak widać jego kampania wyborcza toczy się tak kulawo, że nawet traci już poparcie w sondażach wykonywanych przez CBOS. Pewnie honor mu nie pozwala, by wprost poprosić nas o pomoc.
Wspomóżmy więc prezydenta! Pomóżmy mu jakoś i wymyślmy coś, co byłoby najlepsze dla Polski i dla naszego społeczeństwa.
„No jak, pomożecie? No!”
Inne tematy w dziale Polityka