Mamy za sobą podobno niezwykle udaną konwencję wyborczą Andrzeja Dudy. Jak słucha się ludzi i czyta komentarze, to można odnieść wrażenie, że wielu dało się uwieść kandydatowi PiS-u na prezydenta.
Przemawiając, nie prawił morałów, nie wstawiał gadek o bigosie, nie opowiadał banałów i nie czytał z kartki - tak, że nawet w głowach ludzi mu nieprzychylnych powstało uzasadnione podejrzenie, że mówił to, co myśli. Ale, że nikt nie jest doskonały (oprócz władzy), dlatego szybko odkryto w przemówieniu Andrzeja Dudy błędy i braki.
Co do braków, to chyba pierwszy wychwycił je kandydat na dziennikarza, namaszczony z wyżyn władzy i praktykujący w GW, niejaki Paweł Wroński. Nie tylko wychwycił braki, ale je skorygował w artykule pt. „Andrzej Duda, kandydat namaszczony z zaświatów”, dorzucając w cytowanym fragmencie przemówienia kilka słów od siebie.
Braki wykrył także Adam Szejnfeld z Platformy Obywatelskiej i ogłosił swe odkrycie w programie „Dziś wieczorem” TVP Info. Chociaż "wykrył", to może za bardzo na wyrost, bowiem jego tajemnicza mina wskazywała mi na to, że raczej dostał w tej sprawie SMS-a. Od Michała Kamińskiego, czy jakiegoś innego „miśka” z rządowej „biblioteki”. W każdym razie zarzucił Dudzie, że w przemówieniu nie było o bezpieczeństwie, czym próbował wykazać wyższość prezydenta Komorowskiego nad kandydaturą Dudy. Przyznaję, że Szejnfeld zawsze potrafi mnie rozbawić, nawet wtedy, kiedy próbuje być poważny. Bo od razu przyszło mi do głowy, że prezydent Komorowski przez cztery lata mówił i przekonywał nas, że nic złego nam ze strony Rosji nie grozi, że Polska jest tak bezpieczna, jak jeszcze nigdy dotąd. No, może mówił niedokładnie takimi słowami, ale to mogło wynikać z tego, że chyba nie potrafią mu tak składnie pisać przemówień. Piszę „chyba”, bo słabość przemówień prezydenta Komorowskiego może też wynikać z kiepskiego ich odczytywania.
Na wysokości zadania stanął, jak zwykle niezawodny Tomasz Lis, który zwęszył w przemówieniu Andrzeja Dudy błędy językowe. Co robi kiepski bloger-komentator, jeśli nie potrafi sprostać sile argumentów autora komentowanego tekstu? Przyczepia się do błędów językowych i literówek, co takiego "komentatora", moim zdaniem, od razu kompromituje. Jednak wiemy, że redaktor Lis nie jest blogerem, tylko dobrze opłacanym propagandzistą, więc u niego taka postawa już tak bardzo nie razi, a wręcz dla jego mocodawców jest pożądana.
Władysław Kosiniak-Kamysz wykrył natomiast, że (cytat za dziennik.pl, pisownia oryginalna): - „Prawo i Sprawiedliwość pomyliło wczoraj kampanię wyborcze”. Portal pisze dalej: „W ten sposób odniósł się do zapowiedzi Andrzeja Dudy. Kandydat PiS na prezydenta, wczoraj na konwencji wyborczej zapowiedział, że jeżeli zostanie wybrany będzie dążył do cofnięcia ustawy podwyższającej wiek emerytalny do 67 lat. Jak zaznaczał minister pracy i polityki społecznej, przeprowadzenie reformy emerytalnej wynikało z problemów demograficznych i podwyższenia się średniej długości życia Polaków.” Taaak. Oczywiście rządowi Platformy i PSL-u zupełnie nie chodziło o to, aby docelowo okraść Polaków z dwuletniej emerytury, a Polki z siedmioletniej.
Pojawiły się też głosy, że co w ogóle Duda, jako przyszły prezydent będzie mógł, jeśli na jesieni PiS nie zdobędzie większości w Sejmie? Ano nie ma wyjścia, jeśli chcemy aby coś się zmieniło na lepsze PiS musi więc wygrać. Ale, myślę, że warto byłoby spojrzeć na te sprawę i z drugiej strony. Co będzie, jeśli PiS wygra na jesieni wybory, a prezydentem nadal będzie Komorowski? Czy prezydent Komorowski, który podpisał np. ustawę podwyższającą nam wiek emerytalny - podpisze ustawę, która na powrót by ten wiek obniżyła? Sami więc widzicie, że przyszłym prezydentem musi być Duda. Wiem, że sondaże przekonują, iż aktualnego prezydenta popiera ponad 50% wyborców. Ale pamiętamy przecież, że jeszcze niedawno wg tych sondaży było to 80% społeczeństwa. Słyszałem też , że Komorowskiego popiera 50% pisowskiego elektoratu, ale jeśli to prawda, to dlaczego są po tej konwencji tak pobudzeni. Jeśli Komorowski jest tak dobrym prezydentem, jaki mówią o nim działacze Platformy i zależne od nich media, to skąd to przerażenie? No, chyba, że to co o nim mówią, to tylko zwykła propaganda. Jak pisanina Lisa, Wrońskiego, czy gadki Szejnfelda i Nałęcza.
Chociaż prezydenckiemu doradcy zdarza się, że powie czasem coś celnego, co na dodatek jest prawdą.
Prof. Nałęcz wypowiedział ostatnio w telewizji o prezydencie Komorowskim słowa, które moim zdaniem są kwintesencją całej jego prezydentury. A powiedział tak (cytat za wpolityce.pl): -”Dzień później odbyła się konstruktywna dyskusja i pan prezydent powiedział, że nic się nie dzieje…”
Inne tematy w dziale Polityka