Recenzent JM Recenzent JM
729
BLOG

Wojna z górnikami sposobem na utrzymanie władzy?

Recenzent JM Recenzent JM Polityka Obserwuj notkę 20
Na wzniecaniu konfliktów, prowadzeniu wojenek i dzieleniu społeczeństwa, aktualna władza zawsze dotychczas wygrywała. Tak zazwyczaj bywa, jeśli dysponuje się dobrze rozbudowanym oraz sprawnym aparatem propagandy i jeśli rządzi się społeczeństwem, którego duża część jest łatwowierna, podatna na manipulacje albo wręcz w jakikolwiek sposób powiązana z układem rządzącym. Wspólne interesy, dotacje, intratne posadki, zamówienia publiczne itp. - to aż nadto wystarczające powody, by władzę popierać. A władza wszystkie te zależności i powiązania bezwzględnie wykorzystuje, niszcząc tych, którzy zagradzają jej drogę do realizacji zamierzonych celów lub narzuconych interesów. Jak wiemy – jakiś czas temu, naszemu zachodniemu sąsiadowi przeszkadzały w interesach polskie stocznie. Myślę, że właśnie dlatego, dzięki troskliwej opiece rządu PO-PSL, polski przemysł stoczniowy zmarł na Katar. Oczywiście, to nie jest tak, że wszyscy na tym stracili, bo przecież nie jeden „misiak” się na tym dorobił, a niemieckie stocznie też mogły wreszcie odetchnąć. Teraz najlepszy od prawie ośmiu już lat rząd w Polsce zabrał się za uzdrowienie polskiego górnictwa. Nagła i śmiała decyzja, tylko Śląska i górników jakby żal. Bo, kiedy ta ekipa zabiera się za „naprawę” czegokolwiek, to nie ma zmiłuj się. Efekty tych działań nietrudno przewidzieć. Generalnie - nędza, głód, i okropny smród. Można było oczywiście posłużyć się bardziej dosadnym określeniem, wziętym z tzw. prywatnych rozmów naszej elity politycznej, ale jakiś minimalny poziom kultury trzeba zachować. Nie wiem, kto podszepnął pani premier pomysł, aby polskie górnictwo posłać do piachu. Mentor zasiadający teraz na prezydenckim tronie UE, czy może nowa przyjaciółka Angela? Pewnie nacisk poszedł z wielu różnych stron. Marginalizacja naszego górnictwa to nie lada gratka - dla nie tylko węglowej konkurencji. Myślę, że Niemcy chętnie zarobią na sprzedaży Polsce rosyjskiego węgla. Od dawna wiadomo, że węgiel, to czarne złoto. Już przecież słychać w mediach, że jak na potrzeby Polski - nasze górnictwo produkuje węgla za mało. Gdyby się udało jeszcze zlikwidować – na początek, chociaż te kilka kopalń? A potem... Jakoś nie chce mi się wierzyć, że premier Ewa Kopacz zabrała się za likwidację górnictwa, bo ktoś jej powiedział, że może przejść do historii jako polska Margaret Thatcher. Nie ten format i nie ten kaliber, nawet gdyby się bezkrytycznie zapatrzeć w okładkę „Vivy”. Dlaczego więc to robi i dlaczego teraz? Bo, jako „frontmenka” ślepo realizuje nakreślony przez kogoś plan? A może chodzi o to, że jest zbyt ambitna i nie wyjdzie sama z kanału, do którego dała się wpuścić? Może, ale jeśli? - To nie tylko dlatego. Tak się zastanawiam, czy przypadkiem z jakichś badań opinii publicznej nie wyszło, że jak postawi na walkę z górnikami, to PO ma szansę wygrać następne wybory? Opinia społeczna jest już od wielu lat nastawiana do górników negatywnie. O „mitycznych” zarobkach górników napisano wielokrotnie więcej publikacji niż o milionowych odprawach i apanażach platformerskich i PSL-owskich elit. Zaś o ich przywilejach daleko więcej, niż o ich ciężkiej pracy oraz premiach i nagrodach dla rządowych urzędników. Może więc walka z górnikami, to pomysł na utrzymanie się przy władzy? Że wybuchną niepokoje społeczne? Że może polać się krew? - Czy ta władza kiedykolwiek przejmowała się takimi „drobiazgami”, kiedy chodziło o trwanie przy korycie? Myślę, że niedawno prowadzona kosztem chorych wojna z lekarzami daje tu wiele do myślenia. Fakt, w końcu zawarto jakiś kompromis, ale tylko dlatego, że lekarze mają miękkie serca, a i rząd musiał zakończyć działania na froncie lecznictwa, skoro miał otworzyć nowy front walki. Trafiło na górników. Aktualnie, w kilku kopalniach górnicy już strajkują. Ciekawe, kto stanie po ich stronie, a szczególnie – jak zachowa się „Solidarność”? Nie ta górnicza, ale cały związek kierowany przez Piotra Dudę, który na razie, jakoś specjalnie się w tej kwestii nie wypowiada. Na stronie wprost.pl, kilka dni temu, ale jeszcze przed ogłoszeniem informacji o pomyśle likwidacji kopalń, pojawił się artykuł zatytułowany: - „Pani premier idzie na wojnę”. W tym artykule znalazłem taki fragment: - „W kancelarii premiera wszyscy liczą się jednak z protestami. Równocześnie próbują nawiązać dialog ze związkowcami. Jak się dowiadujemy, przed świętami szefowa rządu spotkała się z Piotrem Dudą, szefem Solidarności. Poranne spotkanie zamieniło się w długą i sympatyczną rozmowę przy śniadaniu...” Czy można przypuścić, że portal wprost.pl z jakiegoś powodu rozminął się w tej kwestii z prawdą? No nie wiem. Czyżbym stawał się bardziej podejrzliwy, niż powinienem? Przecież całkiem możliwe, że szef NSZZ „Solidarność” jest sympatycznym oraz miłym człowiekiem i tylko stąd ta „długa i sympatyczna rozmowa przy śniadaniu” z panią premier. Pozostaje jednak pytanie, czy ta rozmowa tak uspokoiła panią premier, że w konsekwencji podjęła decyzję o likwidacji tysięcy miejsc pracy w górnictwie węglowym? A górnicy? Właściwie pokierowani pewnie trochę się wyszumią, postrajkują i żeby nie tracić twarzy przeprowadzą jakąś demonstrację. W końcu niektórzy skuszą się na jednorazowe odprawy, trochę pobalują, kupią sobie lepsze samochody, a ci bardziej zapobiegliwi ulokują kasę w skarpecie lub na giełdzie, czy w jakimś platformerskim „ambergoldzie”. Efekt będzie podobny, czyli kasę górników „diabli” wezmą, a na handlu węglem niejeden „macher” się dorobi, bo to też interes, który będzie się kręcił „do końca świata i jeden dzień dłużej”. Czy ta operacja rządu się powiedzie? To zależy od tego, jak długo i z jaką determinacją „pacjent” będzie się bronił przed zaaplikowaniu mu rządowej „kuracji”. Uważam, że jeśli Platformie nie spadną słupki poparcia, to rząd będzie w kwestii eutanazji górnictwa nieugięty. A Polakom, – po co węgiel, jeśli mają gaz i prąd? Jak długo jeszcze?...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka