Recenzent JM Recenzent JM
1540
BLOG

Co ma Monika Olejnik do prof. Chazana.

Recenzent JM Recenzent JM Rozmaitości Obserwuj notkę 64

Profesor Chazan na urlopie, zaś Monika Olejnik w pracy. Z takiej kombinacji musiało się coś – może nie tyle „urodzić”, co raczej zostać „wyskrobane”. Jak by tego nie nazwać, w „Wyborczej” pojawił się felieton Moniki Olejnik pt. „Święty Chazan”


Ta dość dziwna zbitka słów skłoniła mnie do przeczytania tej na swój sposób ciekawej publikacji. Spodziewałem się, że skoro pani redaktor użyła w tytule słowa „święty”, to może wspomni coś o poparciu dla prof. Chazana, jego zaangażowaniu, czy sukcesach. Chociaż o tym, że podniesiony z zapaści, pod jego kierownictwem szpital, przyjmuje rocznie ok. 4500 porodów przy dwa razy mniejszej liczbie zgonów okołoporodowych niż wynosi średnia w Polsce.
Niestety - nie wspomniała.

Napisała natomiast m. in. coś takiego:
„Były "morderca" niewinnych istot, prof. Bogdan Chazan, został wyniesiony na ołtarz Jasnej Góry.”
Po przeczytaniu takich bzdur, normalnego człowieka ogarnia niemoc. Kiedy jeszcze człowiek uzmysłowi sobie, że takie coś pisze jedna z ikon polskiego dziennikarstwa, to człowiek musi się czegoś napić.
Zrobiłem sobie herbatę.

Dalej ikona dziennikarstwa pisze tak:
„Prof. Chazan w latach 90. przeprowadzał aborcje, sam nie pamięta, czy przestał uprawiać ten proceder w 1992 czy 1993 r. Teraz to on decyduje, co pacjentka ma zrobić. Odmawia aborcji, choć wiadomo, że dziecko przeżyje tylko kilka dni.”
Jeśli dokonywał aborcji, to musi teraz z tym jakoś żyć. Nie nam go potępiać – możemy tylko współczuć.
Jeśli zrozumiał, że czyni zło i z tym zerwał, to moim zdaniem bardzo dobrze postąpił. Możemy temu tylko przyklasnąć.
Jeśli w ramach wynagrodzenia Bogu i ludziom za wyrządzone zło – poświęcił się służbie ciężarnym matkom i ratowaniu życia tym najsłabszym ludzkim istotom, jakim są noworodki i dzieci nienarodzone, to zrobił jeszcze lepiej. Dla niego samego, jego duszy i dla ciężarnych, oraz młodych matek, które w Szpitalu im. Świętej Rodziny szukają pomocy.

Myślałem, że każdy z takiego obrotu rzeczy powinien się tylko cieszyć.
Wygląda jednak, że nie pani redaktor, która pisze m. in. tak:
„Prof. Chazan, zwolniony z funkcji dyrektora publicznego Szpitala im. Świętej Rodziny, zamiast odejść z honorem, uważa, że to prezydent Warszawy złamała prawo...”
W geście dobrej woli - pomyślałem sobie, że jednak w elitach medialnych coś pozytywnie drgnęło, skoro sama Monika Olejnik pisze o „odejściu z honorem”.

Ale ta pocieszająca myśl przeszła mi, kiedy przeczytałem, że:
„Trudno zrozumieć księży, dla których najważniejszy jest brzuch, którzy nie odczuwają empatii wobec matki ani wobec istoty bez połowy mózgu zmuszonej do przyjścia na świat. Takie jest oblicze polskiego Kościoła.”
Wierzę, że pani Olejnik trudno jest zrozumieć nie tylko księży, ale i wszystkich mających inny system wartości niż ona. Tam, gdzie ona dostrzega przedmiotowy „brzuch” – znajduje się ludzka istota, tam rodzi się życie. Czy naprawdę bardziej ludzkie jest „wyskrobanie” – kawałek po kawałeczku tej ludzkiej istoty, niż pozwolenie jej na „przyjście na świat”? Choćby tylko „na kilka dni”?
Czy nasze państwo, mające tak „wielkie europejskie aspiracje” i tak „świetnie rozwijającą się gospodarkę” - nie jest w stanie tego ciężaru udźwignąć?

Monika Olejnik pisze też tak:
„Prof. Pawłowicz na równi z braćmi Karnowskimi obraża Hannę Gronkiewicz-Waltz. Na okładce "W Sieci" prezydent Warszawy jest w stroju Piłata, a Chazan trzyma dzieciątko na ręku. Pawłowicz wyzywa Gronkiewicz-Waltz od etatowej katoliczki, która nie umiała zrezygnować ze splendorów.”
Muszę przyznać, że tu nie całkiem red. Olejnik rozumiem. „Bufetowa” – o takim wyzwisku słyszałem.
Ale czy „etatowa katoliczka” może być wyzwiskiem dla osoby, która uważa się za katoliczkę?
Czy wyzwiskiem może być to, że „nie umiała zrezygnować ze splendorów”? – Bo przecież w istocie nie umiała.
Co do okładki „W Sieci” – to przyznaję, że psuje ona moje poczucie smaku. Czy obraża panią prezydent Warszawy? Nie rozmawiałem z nią, więc nie wiem. Skoro jednak Monika Olejnik o tym pisze, to może pani Gronkiewicz-Waltz rzeczywiście jej się z tego zwierzyła.

Okładka tygodnika, to moim zdaniem - jakieś piramidalne nieporozumienie. Bo jak inaczej nazwać fakt, że pismo, które oficjalnie walczy z ideologią „gender” - daje taką okładkę.
Przecież Piłat był mężczyzną. Chyba, że teraz już uczą inaczej.
Mnie w tej okładce razi też to, że w moim odczuciu, przedstawiony obraz mija się z prawdą historyczną i zupełnie nie pasuje do sytuacji. Do mnie bardziej przemawiałby raczej obraz pani prezydent w stroju Herodiany, czy Salome - trzymającą tacę z głową prof. Chazana.

Swoją publikację red. Olejnik kończy tak: -
„Dziwny jest ten nasz Kościół. Ma problem z rozwiedzionymi małżeństwami, z rozwodnikami, a nie ma problemu z "mordercą" niewinnych istot. Dziwne to miłosierdzie. Hipokryzja.”

 Dla każdego wierzącego – jest chyba jasne, że to nie Kościół ma problemy z rozwiedzionymi małżeństwami i rozwodnikami. To są po prostu bardzo poważne problemy rozwiedzionych małżeństw i ich rodzin. Kościół, faktycznie nie ma też problemu z prof. Chazanem, nawet jeśli gwiazda polskiego dziennikarstwa nazywa go (byłym) „mordercą” niewinnych istot.
Kościół nie jest od tego, aby grzeszników potępiać.
Miłosierny Bóg potrafi przebaczyć każdemu, każdy grzech - choć patrząc po ludzku, tak wielkie miłosierdzie rzeczywiście niektórym może wydać się „dziwne”.

Monika Olejnik dostrzega w tym hipokryzję.
Ja w tym żadnej hipokryzji nie widzę, ale ja nie piszę też felietonów do „Wyborczej”.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (64)

Inne tematy w dziale Rozmaitości