Oglądać debatę nad wotum nieufności dla rządu, to dla spokojnego człowieka zadanie niełatwe. Przysłuchiwać się jednocześnie komentarzom w telewizji, to już prawie sport ekstremalny.
Telewizja TVP Info transmitowała dzisiaj na żywo z Sejmu debatę, a w przerwach zabawiała widzów rozmowami z dziennikarzami i innymi znawcami polityki, socjologii oraz wszystkiego, co się tylko rusza – zgodnie z zasadą, że widz musi wiedzieć, co o tym wszystkim ma myśleć.
Pomyślałem sobie, że skoro oglądałem i słuchałem, to pokuszę się o beznamiętną relację z tego wydarzenia próbując obiektywnie przelać na ekran komputera to, co najbardziej utkwiło mi w pamięci.
W Sejmie, jak to w polskim Sejmie. Na pytanie odwołać rząd, czy nie odwołać? – Wypracowano więcej niż trzy różne stanowiska.
Prawica uważa, że kategorycznie należy rząd odwołać, zastępując premiera Tuska apolitycznym prof. Glińskim, który miałby stworzyć tzw. ekspercki rząd techniczny.
Komentator obecny w studiu telewizyjnym stwierdził, że taki pomysł jest bez sensu, bo rząd powinni tworzyć politycy. I jakaś mądrość w tym jest, bo z tego, co pozostało np. po rządzie Belki - pamiętam tylko wprowadzenie dodatkowego podatku nazwanego od jego nazwiska.
Lewica przekonywała, że rząd Platformy i PSL-u jest tak nieudolny oraz skompromitowany, że nie powinien dłużej rządzić. Ogłosiła też, że wstrzyma się od głosu, bo nie może działać pod dyktando Jarosława Kaczyńskiego. Wspólnie z TR zgłosi wniosek o odwołanie rządu i przedstawi swojego kandydata na premiera – oczywiście jeszcze bardziej apolitycznego.
Przemawiający w Sejmie przedstawiciel SLD odegrał swój spektakl dla wyborców, po czym stwierdził: - „Nie interesuje nas odgrywanie spektaklu dla wyborców”.
Ot – cała lewica w pigułce.
Koalicja rządowa stanęła murem za premierem i jego rządem, zaś premier stanął na mównicy oraz równo sypał piaskiem po oczach - niczego w zasadzie nie wyjaśniając, oprócz tego, że jak się buduje drogi i autostrady, to przybywa kilometrów. Nawiązał też do historii stwierdzając, że przez sto lat nie budowało się w Polsce autostrad, a teraz się buduje. Pochwalił się budową gazoportu oraz tym, że „udało się pokonać zapaść w systemie nauczania”. Dał również Kaczyńskiemu do zrozumienia, że chwaląc się osiągnięciami swoich rządów – nie powinien on do tego okresu zaliczać czasu, kiedy premierem był Marcinkiewicz. Oddanie władzy przez rząd PiS-u nazwał „haniebną kapitulacją”, z czego wysnułem wniosek, że taka „hańba”, jak demokratyczne przekazanie rządów - premierowi Tuskowi jest zupełnie obca.
Premier zarzucił też Kaczyńskiemu kłamstwo i nazwał go tchórzem, bo chowa się za prof. Glińskim, zamiast samemu stanąć w szranki. Na koniec dał do zrozumienia, że żal mu prof. Glińskiego, który dał się Kaczyńskiemu wykorzystać.
W tym momencie się wzruszyłem - premier jednak musi mieć dobre i czułe serce.
Komentator przemowę premiera skomentował tak: - „odpowiedź premiera Tuska – wyważona, pełna argumentów”. Widać piasek dotarł też do studia. Kiedy w studiu rozmowa zeszła na prof. Glińskiego - komentator dorzucił coś o „króliku z kapelusza” oraz o „diable z pudełka”, ale dokładnie już nie słyszałem, bo w czajniku zagotowała mi się woda.
Kiedy wróciłem, trwała konferencja szefa PSL-u Janusza Piechocińskiego. Szef PSL, wyraźnie zdenerwowany i podekscytowany powtarzał kilkakrotnie swoje wywody próbując wszystkich przekonać, że PSL to jedyna odpowiedzialna partia. W pewnej chwili stwierdził: - „Jesteśmy przeciwni prowadzeniu wyrzynania watah, dla samego wyrzynania watah”.
Nie sądzicie, że ta myśl zawiera wyjątkową głębię?
Czuło się, że Janusz Piechociński doskonale rozumie, że z każdym poparciem udzielonym premierowi i Platformie – PSL-owi przybywa dóbr doczesnych, zaś ubywa zwolenników. Dlatego piętnował polityków nagranych na tzw. „taśmach prawdy” i osobiście zaręczał, że wszyscy winni zostaną rozliczeni, a sprawa dogłębnie wyjaśniona.
Trudno było jednoznacznie zrozumieć, czy PSL jest „za”, czy „przeciw”.
Myślę, że aby ukryć fakt poparcia PSL-u dla rządu premiera Tuska i nie drażnić dodatkowo wyborców - nikt z PSL-u podczas debaty w Sejmie nie zabrał głosu.
Poseł Godson najpierw zwrócił się do ministra Sikorskiego w słowach: - „Pana opinia o Murzynach mnie zaskoczył”, po czym obaj panowie ustalili, że minister Sikorski wytłumaczy mu, co znaczy termin „murzyńskość”. Potem zwrócił się do ministra Sienkiewicza m.in. tak: - „...to znaczy, że Polska naprawda jest bezbronny”.
Jednak ujął mnie za serce, kiedy stwierdził (wypowiedź poprawiona): - „Zawsze byłem marzycielem”. Po czym dodał – „Panie premierze, wierzę w Pana”.
Ale to akurat nie powinno dziwić, bo poseł Godson wielokrotnie już deklarował, że jest wierzący.
W imieniu TR przemawiał słynny na całą Polskę moralizator i filozof zwany przez niektórych winiarzem z Biłgoraju. Szef TR wyraźnie miał wizję, którą opisał mniej więcej tak.
Sejm to jest arena cyrkowa, przez którą przepływa rynsztok, czyli generalnie szambo.
W tym szambie siedzi, czy też leży i PiS i Platforma, a jemu kiedyś wydawało się, że Platforma „leżąc w rynsztoku spogląda na gwiazdy”.
Oczywiście „wizjoner” widzi jeszcze możliwość, aby to całe zło naprawić i dzieli się tą wiedzą ze słuchaczami. Co więc trzeba zrobić?
Ano sprawa jest prosta. Macierewicza należy postawić przed sądem. Uchwalić ustawę o związkach partnerskich i generalnie zabrać się za tworzenie świeckiego państwa.
Za wnioskiem PiS-u jego partia nie zagłosuje, bo nie chce, aby (cytat bez poprawek): - „szambo w postaci Kaczyńskiego i Korwina-Mikke wybiło”.
Komentator w studiu stwierdził, że to przemówienie mu się podobało.
Ja też uważam, że było najbardziej odlotowe.
Inne tematy w dziale Polityka