Lubię takie artykuły w prasie i innych prorządowych mediach. W zasadzie jest w nich wszystko, czego potrzebuje propaganda – element sensacji, znane nazwiska, chwytliwy tytuł i profesjonalna manipulacja.
Taki właśnie artykuł „wysmażył” (w oparciu o rozmowę, która miała miejsce na antenie Radia ZET) „niezależny” portal „dziennik.pl”. Artykuł zatytułowano: - „Ostre starcie na antenie. "Popis chamstwa posła Hofmana"”. Jak przystało na wytrawnych profesjonalistów, tytułowy „popis chamstwa” opatrzono cudzysłowem, jednak sugestia nagannego zachowania posła Hofmana jest moim zdaniem aż nadto widoczna i raczej nieprzypadkowa.
Do chamstwa lewaków, czy działaczy koalicji rządzącej zdążyłem się już dawno przyzwyczaić, więc nie razi mnie ono tak, jak chamstwo ludzi obozu, który ideowo jest mi bliższy. Nie było innego wyjścia – musiałem z artykułem dziennika.pl się zapoznać i przyznaję, że artykuł zaciekawił mnie do tego stopnia, że teraz z kolei muszę się podzielić swoimi spostrzeżeniami z jego przeczytania. Jeśli ktoś miał już wątpliwą przyjemność przeczytania artykułu, może sobie oczywiście dalszą część notki darować, lub podzielić się swoimi odczuciami z lektury artykułu.
Artykuł opatrzono następującym wstępem (cytat w oryginale):
„Takiej kłótni dawno nie było na antenie. Adam Hofman zarzucił prezydentowi, że dołączył do "barbarii komunistycznej". W zamian usłyszał, że reprezentuje tych Polaków, którzy podpalili w Jedwabnym stodołę, a przeciw Jaruzelskiemu protestują "tewulce".”
„Barbaria” i „tewulce” – sami widzicie, że to nie przelewki.
O tzw. „popisie chamstwa” posła Hofmana dziennik.pl napisał tak:
„To był dla mnie bardzo przykry dzień. Co ja mam powiedzieć dzieciom? Że chowamy zbrodniarzy na Powązkach? Powązki są dla żołnierzy z Łączki, a nie dla tych, którzy wrzucali ich do bezimiennych mogił i zasypują wapnem. Jaruzelski był zbrodniarzem i nie zasłużył na pogrzeb państwowy i asystę wojskową. To jest jeden ze smutniejszych dni w historii III RP, który pokazuje, że tę III RP trzeba bardzo mocno pożegnać. Mieliście na Powązkach swoje święto, święto komuny - mówił na antenie Radia ZET Adam Hofman. Zarzucił też innym gościom Moniki Olejnik, że bronią Jaruzelskiego, bo pomógł im przejść suchą stopą przez transformację ustrojową. Dostało się też prezydentowi, bo rzecznik PiS powiedział Tomaszowi Nałęczowi, że jego szef dołączył do barbarii komunistycznej na tym cmentarzu”.
Prezydencki doradca Nałęcz wystąpił niezwłocznie w obronie swojego szefa podpierając się Kościołem i śp. Prezydentem Lechem Kaczyńskim. Ale, jak widać, kolejny raz zadziałało stare, ludowe porzekadło – uderz w prezydenta, Nałęcz się odezwie.
Co do wypowiedzi Hofmana, to zamiast „popisu chamstwa”, widziałem w niej zwyczajną, choć trudną do przyjęcia przez niektóre środowiska prawdę. Tak było do momentu, w którym poseł PiS-u użył zwrotu „barbaria komunistyczna”. To mną wstrząsnęło, bo okazuje się, że poseł zaczyna używać słów nie do końca zrozumiałych. Zrazu wyglądało mi to na tautologię, ale pewności nie miałem. Przepytałem naprędce znajomych, co znaczy „komunistyczna”? Wiedzieli.
Spytałem więc – co znaczy „barbaria”? – Nie wiedzieli. Sprawdziłem w słowniku języka polskiego i takiego słowa nie znalazłem. Poczułem się więc w swej niepewności usprawiedliwiony i zaraz przyszło mi do głowy, że skoro Adam Hofman tak chwali się znajomością słów ze słownika wyrazów obcych, to może rzeczywiście należało odesłać go do europarlamentu?
Ale z drugiej strony, czy użycie obcego słowa, zwłaszcza niespecjalnie obraźliwego może zostać uznane za „popis chamstwa”?
Wyszło, że może, jeśli oczywiście takiego sformułowania użyje działacz PiS-u, a jego wypowiedź dotyczy obozu politycznych oponentów, którzy nie rozumieją wypowiadanych przez niego słów. A jeśli rozumieją, to bywa jeszcze gorzej.
Dlatego wcale się nie zdziwiłem, kiedy przeczytałem polemiczną wypowiedź działacza SLD. Dziennik.pl opisał to tak: -
„Ostro zaatakował za to Hofmana Krzysztof Gawkowski z SLD. Mam wrażenie, że poseł Hofman reprezentuje tę część Polski zaściankowej, brunatnej, która krzyczy że jest patriotyczna i katolicka, a w Jedwabnem to ona decydowała się podpalić stodołę. Nie chcę takiej Polski - grzmiał. Chodzi o szacunek do prezydenta RP wybranego przez Sejm, ale poprzez wybory 4 czerwca. Był twórcą projektu okrągłego stołu, ale chodzi też o to wszystko, co było jego udziałem w roku 42 i 43, gdy został wywieziony na Sybir, a później szedł z polską armią. Bez względu na to, jaki miała kolor, bo kolor tej armii ustalono w Jałcie, a nie tu w Polsce - dodał.”
Ludzie SLD rzeczywiście mają niesamowite wrażenia. Ale, jeśli to, co powiedział Hoffman było „popisem chamstwa”, to jak nazwać wypowiedź Gawkowskiego? Zwłaszcza tą jej część, że - „Hofman reprezentuje tę część Polski zaściankowej, brunatnej, która krzyczy że jest patriotyczna i katolicka, a w Jedwabnem to ona decydowała się podpalić stodołę.”
Czy działacz SLD widział, kto w Jedwabnem „podpalał stodołę”? Znał tych ludzi?
A może tylko na spotkaniu partyjnym sekretarz instruował, co o tym mówić i myśleć?
Swoją drogą, jestem ciekaw, jak wspomniany działacz SLD zareagowałby, gdyby ktoś stwierdził, że to przecież on reprezentuje tę część ludzkości, która głosiła szczytne hasła komunizmu - jednocześnie wzniecając wojenną pożogę, mordując i gwałcąc?
Czy „sierot” po nieboszczce PZPR nie łączy silniejszy związek z komunistycznymi zbrodniarzami niż posła Hofmana z „podpalaczami stodół” w Jedwabnem?
Jednak potem, kiedy przeczytałem wypowiedź posła Halickiego, to zrozumiałem, że Platforma też ma czym straszyć i jeszcze nie powiedziała swojego ostatniego zdania.
Dziennik napisał o tym m. in. tak: -
„Politykowi SLD wtórował Andrzej Halicki. Mamy dziś popis chamstwa posła Hofmana...
Zaatakował też tych, którzy protestowali na pogrzebie generała. Najbardziej jątrzące komentarze, jakie czytam, pochodzą od osób, które legitymacje PZPR trzymały do samego końca. Powiem tylko, że jeśli takie "tewulce" stoją dziś w pierwszym szeregu i rzucają obelgami, to jest dowód na to, że powinniście się sami opamiętać i zobaczyć, z kim trzymacie – podsumował.”
To jest dość ciekawe doznanie, jeśli czyta się o tym, że komuś „popis chamstwa” zarzuca akurat poseł Halicki. Ale najbardziej rozbawiła mnie działalność słowotwórcza posła. Wprawdzie słowa „tewulce” w słownikach się nie znajdzie, ale z wypowiedzi Halickiego wynika, że chodzi o osoby, „które legitymacje PZPR trzymały do samego końca”.
No cóż, żal mi posła Halickiego, więc nie będę nawet zgadywał, czy wymyślony w Platformie nowy termin dotyczy również takich „trzymaczy partyjnych legitymacji”, jak Dariusz Rosati, czy Marcin Święcicki.
Jestem natomiast prawie pewny, że to określenie zostało wymyślone w Platformie tylko po to, aby Polaków w dalszym ciągu łączyć.
W jedno bezmyślne stado – „bydło”, jak mawiał o nas jeden z „klasyków” aktualnej władzy.
Inne tematy w dziale Polityka