Przypadkowo wyszedł mi dość sensacyjny tytuł – przynajmniej w odbiorze przeciwników PO.
Przyznam się, że też mi przy jego pisaniu jedna ręka drżała, ale sobie jakoś z tym poradziłem. Wklepałem tytuł drugą ręką.
Ostatnio na stronie dziennik.pl, wpadł mi w oko artykuł pt. „Protasiewicz bije w PiS: Nienawidzą Polski i Polaków, którzy odnoszą sukcesy”, w którym przeczytałem, że europoseł Platformy Jacek Protasiewicz w radiu ZET ostro wypowiedział się o ludziach PiS-u. Dziennik.pl pisze o tym tak:
„Oni podpalają Polskę, a teraz chcą podpalić Ukrainę. To są źli ludzie, pani redaktor - ocenia politykę PiS wobec Radosława Sikorskiego i rządu Jacek Protasiewicz... Jego zdaniem, współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego to są ludzie, którzy chcą wymierzać sprawiedliwość wedle własnego kodeksu, a ich kodeks jest jak babcia Pawlakowa. Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie. Oni każde nieszczęście wykorzystają, bo każdą kampanię budują na jakimś ludzkim nieszczęściu. Cynicznie wykorzystują, żeby bardziej poruszyć serca. To są źli ludzie pani redaktor- stwierdził.”
Jeśli ktoś się tym przejął, to od razu chcę go uspokoić. Artykuł wpadł mi w oko i wypadł. Oko wprawdzie mam jeszcze lekko zaczerwienione, ale poza tym, nic mi nie jest.
A wracając do wypowiedzi Protasiewicza, kiedy spojrzałem na to tym zaczerwienionym okiem, to ujrzałem, że to jakiś dobry człowiek musi być, skoro tak ostro piętnuje tych „złych”.
To, że akurat trafiło na ludzi z PiS-u, to musi być zwykły przypadek. A może i nie, bo jak by na to nie patrzeć – cytując premiera – to są jednak „Pisiory”. Trudno więc sobie wyobrazić, by ktoś, kto z namaszczenia premiera – został szefem PO na Dolnym Śląsku, mógłby mieć inne zdanie w sprawie ludzi PiS-u niż on. A powszechnie przecież wiadomo, że każdy „Pisior” zły jest z definicji, w przeciwieństwie do człowieka Platformy, który nijak zły być nie może (też z definicji o niezwykle wysokich standardach PO). Zwróćcie uwagę, że „niedobrych” ludzi z Platformy, premier pozbywa się niezwłocznie – stąd prosty wniosek, że ci co w Platformie pozostali, muszą być dobrzy. A Protasiewicz nie tylko pozostał, ale dostał kopa w górę i teraz nie wiem, czy przypadkiem nie obraziłem go pisząc, że jest dobry. Czy nie nagradza się bowiem najlepszych?
Jednak, gdy spojrzałem na to tym nie zaczerwienionym okiem, to obraz, jaki mi się pokazał, nie wyglądał już tak jednoznacznie i tak dla Platformy różowo.
Czy wszyscy wypchnięci z Platformy byli rzeczywiście, aż tacy źli? Gilowska, Płażyński, Rokita i tak mógłbym wymieniać i wymieniać, ale przecież nie o to chodzi by zapychać notkę nazwiskami tych, co Platformą i premierem się rozczarowali.
Wróćmy więc do wypowiedzi Protasiewicza, dodając jej nieco innego światła.
Ludzie PiS-u – „podpalają Polskę”? Przecież to bez sensu. Wtedy ślady wszelkich „przekrętów” na szkodę państwa i dowody na popełnione przestępstwa, mogłyby ulec zniszczeniu, czy zatarciu. Nie sądzę, aby PiS-owi na tym zależało. Wątek o „podpalaniu Ukrainy” sobie podaruję, bo aktualnie Ukraina, to zbyt poważny temat, by sobie urządzać z niego żarty.
Ale ciekawy, moim zdaniem, w wypowiedzi Protasiewicza jest wątek o „babci Pawlakowej” i „sprawiedliwości”. Miał to być zapewne zabawny żart, a wyszła naga prawda. Ta, której działacze Platformy z regionu Protasiewicza tak bardzo się boją, że „mają moczenie nocne”, jak swego czasu „skarżyli” się premierowi.
Otóż rzecz w tym, że ludzie Platformy nie boją się sądów, ale drżą przed sprawiedliwością.
Jaką przykrość może im wyrządzić odpowiednio „rozgrzany” sąd, czy opanowana przez „swoich” – „niezależna” prokuratura? Co może im zrobić polski wymiar sprawiedliwości?
Istnieje przecież tyle możliwości na to, by winnego nie ukarać. Prokuratura może sprawy nie wszcząć, nie podjąć śledztwa, może nie znaleźć poszlak, może zgubić dowody lub szukać długo i wnikliwie, aby umorzyć, albo przedawnić. A sprawa w sądzie, jeśli już do niej dojdzie – może się toczyć i toczyć. A za jakieś 20 lat, to nawet Protasiewicz może dostać zaświadczenie od lekarza, że nie można go sądzić ze względu na wiek, lub stan zdrowia. Sąd ostatecznie może wydać wyrok, stwierdzając, że oskarżony jest wprawdzie winny, ale zawinił brakiem etyki.
Tak - ludzie Platformy są rzeczywiście bardzo dobrzy, zaś ludzie PiS-u są źli, że ludzie Platformy potrafili tak mocno zawłaszczyć państwo i tak się „ustawić”.
Pewnie zauważyliście, że w notce nie było ani jednego, złego słowa o Protasiewiczu.
Może to rzeczywiście jest dobry człowiek?
Tak sobie myślę, że gdybyśmy wszyscy mieli do dyspozycji tylko takie oczy, które widzą Platformę na różowo, to pewnie dalibyśmy się Protasiewiczowi przekonać. I to nie jest żart, bo część społeczeństwa takie oczy chyba posiada.
Jednak, nieszczęście Platformy polega na tym, że zdecydowana większość wyborców ma oczy, które doskonale widzą, co aktualna koalicja zrobiła z Polską i jak traktuje społeczeństwo. Polacy mają też uszy, które słyszały, co premier Tusk nam wszystkim obiecywał.
Szkoda tylko, że jeszcze nie wszyscy potrafią połączyć jedno z drugim i wyciągnąć z tego logiczne wnioski.
PS. Publikuję również na Blog-n-Roll
Inne tematy w dziale Polityka