Wyraźnie widać, że nasze władze najzwyczajniej uwzięły się na nas. Dla mniej zorientowanych w polityce, przypominam tak na wszelki wypadek, że od ponad sześciu lat władze w naszym kraju sprawuje Platforma w koalicji z PSL. Wierzcie mi – naprawdę nie rządzi nami Kaczyński, choć w mediach to jemu poświęca się najwięcej czasu i najczęściej się go krytykuje. I żeby już postawić kropkę nad „i” , to nie PiS podwyższył podatki oraz wiek emerytalny, i to nie on doprowadził do tego, że dług naszego państwa dawno już przekroczył wszelkie stany alarmowe. Nie zrobił też wielu innych rzeczy, które próbuje się mu przypisać.
To, że Platforma „rządzi” - to fakt bezsporny. To, że za swoje rządy nie odpowiada – moim zdaniem też. Czy rządzi dobrze? – Sami wiecie najlepiej.
Tak więc to głównie premierowi Tuskowi zawdzięczamy fakt, że każdy z nas, nasze dzieci i wnuki tych, którzy je posiadają - będziemy spłacać te wzięte przez rząd Platformy kredyty, aż do śmierci. Nie wiem, jak Wy, ale ja mam takie nieodparte przekonanie, że im więcej spłacimy, tym więcej pozostanie nam do spłaty.
Ponieważ nie chcę być nieprecyzyjny, więc dodam – tego, narzuconego nam przez władze Platformy „osobistego” długu, można oczywiście nie spłacać, udając się na emigrację. Tak uczyniło już, jak podają źródła, około 2,5 miliona polskich „dłużników”, czyli obywateli. Tak również zamierzają postąpić w najbliższej przyszłości kolejne setki tysięcy naszych rodaków.
Kiedyś zastanawiałem się, jak połączyć słowa premiera o tym, że działa dla naszego dobra - z rzeczywistością, że Polska pod jego rządami staje się coraz uboższa i słabsza, władza coraz bardziej arogancka, a my biedniejsi i coraz bardziej bezbronni. Czy to możliwe?
Czy może, po prostu kłamał? Od Grasia mamy zapewnienie, że „premier nigdy nie kłamie”.
A Graś? Nie chcąc i jemu zarzucać kłamstwa - musiałem wymyślić inne, sensowne rozwiązanie tego dylematu.
I tak sobie pomyślałem, czy przypadkiem nie kryje się za takim działaniem pomysł oparty na prostej zasadzie. Takiej, że biednego nikomu nie opłaca się napadać.
I stało się bardziej zrozumiałe, dlaczego rząd działa tak, byśmy zarabiali coraz mniej – sięgając jednocześnie do naszych kieszeni coraz głębiej.
Skoro pomysł z radarami nie przyniósł oczekiwanych i zapisanych w budżecie wpływów, pojawił się pomysł, by płacić mandaty już przy przekroczeniu prędkości dopuszczalnej w mieście o zaledwie 2,5 km. Czym to zmierzyć? Jak to kontrolować?
W takim wypadku mandatu za przekroczenie prędkości nie zapłaci tylko ten, kto będzie swój samochód pchał (chyba, że będzie już miał z górki).
Albo podatek od deszczu i śniegu.
Coś nie mam dziś dobrego dnia. Przecież każdy wie, takiego podatku nie ma.
To się oczywiście nazywa: „opłata z tytułu odprowadzenia wód opadowych i roztopowych". Odprowadzenia dachem, chodnikiem, podjazdem, drogą itd.
Ostatnio zaś pojawił się nowy pomysł, żeby podnieść podatek od powierzchni garaży usytuowanych w budynkach mieszkalnych.
Pomysł jest taki, aby płacić za nie tak, jak za garaże wolnostojące, czy miejsca garażowe w budynkach wielorodzinnych - czyli ok. 10 razy drożej niż obecnie. Rocznie to jakieś dwie lub trzy stówki więcej.
Wiem – zawsze można wystawić auto na zewnątrz i się uprzeć, że to już nie garaż.
I można by sądzić, że racja jest po naszej stronie, skoro słownik języka polskiego, hasło „garaż” definiuje tak: - „garaż – pomieszczenie w którym przechowuje się samochody”.
Ale, czy coś takiego może się udać, kiedy władza potrzebuje dodatkowych pieniędzy? Ot choćby na nagrody, markowe garnitury, czy drogie cygara?
Myślę, że to próżne nadzieje.
Przecież np. opłaty telewizyjnej też nie płaci się już za oglądanie telewizji, tylko za możliwość. Chyba więc nawet sprzedaż samochodu nic nie pomoże. Nie mam racji? – To czytajcie dalej.
Na stronie gazetaprawna.pl znalazłem taki „pasztecik”:
„Projekt nowelizacji wprowadza również definicję garażu. Proponuje się, aby za taki uznać budynek lub jego część przeznaczoną konstrukcyjnie do przechowywania i niezawodowej obsługi samochodów osobowych.”
Jak myślicie, czy np. taki salon zwykłego „Kowalskiego” z wyjściem na ogród spełnia wymogi tej definicji? Albo taka salka do ćwiczeń? Ja myślę, że przy odrobinie dobrej woli - „konstrukcyjnie” chyba spełnia.
Długo zastanawiałem się, dlaczego rząd chce nas tak doszczętnie ogołocić z pieniędzy.
Oczywiście od razu narzuca się najprostsza odpowiedź. Bo rząd i szeroko pojęte gremia władzy potrzebują pieniędzy, aby się „wyżywić”. A każdy wie, że nieudacznicy sami sobie chleba nie upieką, mało tego i śniadanie musi im ktoś przyrządzić.
Czy jest możliwe, że ci ludzie dorwali się do władzy, tylko po to, aby tuczyć się za nasze pieniądze?
Możliwości, że tak jest – nie da się zupełnie odrzucić.
Ja wolę jednak inne wytłumaczenie, którego dostarczyły ostatnio nasze elity finansowe, a więc
resort finansów oraz Koalicja Związku Banków Polskich i NBP. Uznały one, że
„Polsce i Polakom szkodzi gotówka”.
Jak pisałem wolę takie wytłumaczenie, bo jest przynajmniej śmieszne i zabawne. A dobry humor, to przecież podstawa zdrowia i dobrego samopoczucia.
PS. Publikuję również na Blog-n-Roll
Inne tematy w dziale Polityka