Recenzent JM Recenzent JM
327
BLOG

Emerytury - uwagi do opinii Prof. Witolda Orłowskiego.

Recenzent JM Recenzent JM Gospodarka Obserwuj notkę 2

17 lutego br, na stronie rp.pl w dziale Gospodarcze opinie znalazłem dwa teksty. Znani ekonomiści: Witold Orłowski (w tekście „Referendum w sprawie arytmetyki”) i Ryszard Petru (w tekście „Musimy pracować dłużej”) podzielili się z czytelnikami swoimi przemyśleniami na temat reformy emerytalnej (chociaż skłaniam się bardziej ku opinii, że napisali to, co trzeba było napisać). Mimo to namawiam do przeczytania i przemyślenia, bo teksty te (moim zdaniem) stanowią doskonały przykład na „pranie mózgu”, jakiemu w sprawie podniesienia wieku emerytalnego jesteśmy poddawani. Znamienne jest już samo to, że zamieszczono tylko te dwie opinie, że uczyniono to w piątek (aby wisiały dłużej), i że obydwie mają niemal identyczny poziom fachowości (brawa dla rp.pl za trzymanie poziomu, obiektywizm i zamieszczanie tekstów nie tylko polemicznych ale i zmuszających do myślenia). Można zauważyć, że podobnie w tzw. debacie emerytalnej postępuje zdecydowana większość mediów głównego nurtu. Skoro Pan Premier stwierdził, że wiek emerytalny musi zostać podniesiony, to cała rzesza opiniotwórczych ekspertów, dziennikarzy i celebrytów nie ma wyjścia. Trzeba zakasać rękawy i do roboty. Na to, by niezorientowanym - namieszać w głowach i wymusić ich przyzwolenie (czyt. przekonać), a tych co się przekonać nie dają - zakrzyczeć i zmusić do milczenia, Pan Premier wyznaczył 30-to dniowy termin. Nazywa się to „konsultacjami”.

Ponieważ na rp.pl (poza głosami czytelników pod zamieszczonymi opiniami) nie zauważyłem, by ktoś z redaktorów próbował z zamieszczonymi tezami polemizować, postanowiłem, że sam włożę kij w mrowisko i na swój sposób zrecenzuję zamieszczone opinie.

Zacznę od tekstu „Referendum w sprawie arytmetyki” Prof. Witolda Orłowskiego (recenzję opinii Ryszarda Petru przedstawię w kolejnej notce)
 

Prof. Witold Orłowski swój tekst zaczyna tak: (w oryginale bez pogrubień).

No i zaczęło się. Rząd otworzył emerytalną puszkę Pandory zawie­rającą najbardziej ryzykowne i niepopularne wśród Polaków propo­zycje reform. A na samej górze – to, co wszystkich denerwuje naj­bardziej, czyli propozycje przesunięcia w górę wieku emerytalne­go i ograniczenia różnorodnych przywilejów emerytalnych. To, co ogłosił premier, nikomu się nie spodobało.
 

Jeśli to, co ogłosił premier nikomu się nie spodobało i wszystkich tak denerwuje, to dlaczego mamy w publikatorach tylu „urabiaczy” opinii publicznej popierających zamiary Premiera. Chyba szanowny autor, mimowolnie dał do zrozumienia, że jajko z kurą nie dyskutuje. Przy tak rozumianej dyspozycyjności nie trzeba z kolei pytać Pana Premiera „Jak żyć?”.
 

Dalej autor pisze m. in.:

Związki zawo­dowe mogą z oburzeniem twierdzić, że jest to sposób na „uczynienie z Polaków niewolni­ków" (bo przecież wiadomo, że ostatecznym celem istnienia związków zawodowych nie jest ochrona interesów świata pracy, ale dążenie do tego, by nikt w ogóle nie musiał pracować).
 

Prawda, że ciekawa opinia eksperta na temat związków zawodowych. A czy nie chodzi autorowi przypadkiem o dyskredytację związków zawodowych? W końcu są głównym oponentem rządu w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego.
 

I kolejny fragment:

Wielcy znawcy statystyki zawyrokują, że i tak jest to oszustwo, bo skoro przeciętna długość życia w Polsce wynosi 76 lat, to mało kto emerytury dożyje, a ci nieliczni, co dożyją – szybko umrą (jest to stary jak świat błąd w rozumieniu statystyki – przeciętna długość życia kształtu­je się m.in. pod wpływem stosunkowo wysokiej śmiertelności niemowląt, natomiast człowiek, który dożył 67. roku życia, ma jeszcze przed sobą przeciętnie ponad 15 lat życia). A walczące o utrzymanie przywilejów grupy zawodowe zaczną straszyć wizją policjanta-staruszka, gonią­cego o lasce młodych bandziorów (kolejna bzdura, nikt przecież nie mówi, że do 67. roku ży­cia górnicy mają fedrować, a policjanci chodzić po ulicy).
 

Tu najpierw moje zdziwienie skąd te 76 lat, skoro GUS podaje aktualnie ok. 71 lat dla mężczyzn i 80 dla kobiet. Przecież 71 lat życia (średnio) dla mężczyzny to nie to samo, co 76 lat. Potem zadałem sobie pytanie, jak można wykorzystać zamieszczoną w tytule tekstu arytmetykę dla uzasadnienia tych 76 lat, o wiele bardziej pasujących do „konieczności” podniesienia wieku emerytalnego.

I eureka. Okazuje się, że wystarczy dodać średni wiek życia mężczyzny do średniego wieku życia kobiety, podzielić przez dwa i zaokrąglić w górę. Przecież przeciętny mężczyzna żyje razem z kobietą. No i niech ktoś powie, czy nie mamy kandydata do Nobla.

Jestem autorowi wdzięczny (przepraszam za sarkazm), że uczulił mnie, ciemniaka na stary jak świat błąd w rozumieniu statystyki. Teraz wreszcie rozumiem, że statystyka to śmiertelność niemowląt i 15 lat życia, jakie przeciętnie ma jeszcze przed sobą człowiek, który dożył do 67 lat (przyznam się, że nie sprawdzałem, czy te 15 lat wyszło autorowi również metodą średniej arytmetycznej zastosowanej dla życia kobiet i mężczyzn). Ale to, że statystyka to również cała masa ludzi w różnym wieku, którzy odkładali na emeryturę przez wiele lat i jej nie dożyli autor ukrył pod zwrotem „m. in.”. Rozumiem. Po co dodatkowo denerwować ludzi. A może się czepiam? Może to dotyczyło tylko ekspertów, którzy żyją bardzo długo (chyba, że umierają w niemowlęctwie). Wracając do tej części tekstu zapytam jeszcze tylko, co ma robić np. 66 letni górnik, jeśli nie fedrować, i czy w takim przypadku to jeszcze będzie górnik?
 

Na koniec pisze Pan Profesor:

Słowem, wszyscy będą oburzeni. Na co? Głównie na arytmetykę, która mówi, że jeśli dziś na emeryta przypadają trzy osoby aktywne zawodowo, a za pół wieku będzie to tylko jedna osoba, to składek po prostu nie wystarczy na jakiekolwiek godziwe emerytury – chyba że za­chęci się więcej ludzi do pracy, m.in. przesuwając wiek emerytalny. Ale w końcu nie po to ma­my demokrację, żeby nie móc przeprowadzić referendum w sprawie zmian w zasadach arytme­tyki!”
 

Dopiero po przeczytaniu tego fragmentu rzuciło mnie na kolana. Okazuje się, że autor wie, co arytmetyka mówi, a ona z kolei wie, co będzie za pół wieku. O Brusie Wszechmogący! W tym momencie czapka sama mi się zdjęła z głowy. Doznałem oświecenia. Podniesienie wieku emerytalnego (o 2 i 7 lat) to jest „przesunięcie”, zaś ustawowy przymus pracy to „zachęta”. Przyczyna problemów emerytalnych odkryta! Okazuje się, że to nie brak polityki prorodzinnej, nie emigracja młodych Polaków, wysokie bezrobocie, szalone obciążenia pracy, nadmierny fiskalizm, fatalne zarządzanie państwem, czy bzdurne i bezduszne przepisy. I nie politycy, doradcy i eksperci. Przyczyną jest ona - Arytmetyka! I na nią, jak pisze autor „wszyscy będziemy oburzeni”. Dla mnie przekaz jest jasny i czytelny. Nikt, niczego nie zaniedbał, nikt nie zawinił! Zupełnie, jak w Smoleńsku – Państwo zdało egzamin. Za to odkrycie będą pewnie nagrody.

Ze zrozumieniem końcowego fragmentu tekstu mam jednak drobny problem. Nie rozumiem dlaczego autor powołując się na demokrację bajdurzy o referendum w sprawie zasad arytmetyki. My chcielibyśmy raczej spytać czy naród wyraża zgodę na podniesienie wieku emerytalnego, bo nie o arytmetykę tutaj chodzi, ale o życie ciężko pracujących Polaków. Wszystkich Polaków – nie tylko tych starszych, ale i tych młodych, wykształconych z wielkich miast.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Gospodarka