W pierwszej części cyklu główna uwaga skupiła się na aspektach związanych z genezą problemu. W niniejszej zaś, głównym celem jest zastanowienie się nad środkami zaradczymi, pewnego rodzaju antidotum, które można zastosować w celu przeciwdziałaniu rozprzestrzeniania się tego zjawiska.
Na początku warto nakreślić sytuację przeciętnego, europejskiego i współczesnego mężczyzny. Statystycznie jest to osoba, która ukończywszy szkołę średnią bądź wyższą ma problemy z realnymi perspektywami życiowymi począwszy od znalezienia pracy na ustabilizowaniu swego życia prywatnego. Jeżeli zaś takową pracę udaje się znaleźć, nie jest ona zazwyczaj wystarczająco satysfakcjonująca, aby móc stanąć na własne nogi i ze spokojem rozpocząć życie na własny rachunek. Do tego często dochodzi owa bezcelowość, poczucie bezsensu i pustki. Młodzi mężczyźni nie posiadają często sformułowanej, własnej życiowej drogi. Miotają się więc w odmętach wszelakich rozrywek, niejednokrotnie popadając w autodestrukcyjne zachowania. Nawet jeżeli takowy cel i sens życia zaczyna w egzystencji istnieć – często brakuje odpowiedniej woli mocy do twardego dążenia w celu jego zrealizowania. Brakuje jedności pomiędzy wyznawanym systemem wartości a czynem, co także jest czymś negatywnym, nieprowadzącym do niczego dobrego.
Autorefleksja i twórcza izolacja
Pierwszym krokiem do zmiany takowej sytuacji musi być świadomość. Uświadomienie własnemu Ja powagi sytuacji, związanej z niepewną perspektywą następnych dni, miesięcy i lat życia. Aby właściwie ową kwestię zdiagnozować, należy dokonać krytycznej autorefleksji nad własnym życiem, trzeba wyprzeć destrukcyjne myśli, wpojone wzorce wychowawcze i przekonania ze swej głowy, psychiki i mentalności. Taka autorefleksja musi jednak wiązać się z tymczasowym pewnym wycofaniem bądź odwrotem z życia. Cóż przez to chcę przekazać? Otóż chodzi o to, aby w miarę własnych środków i możliwości zwolnić życiowy pęd, aby móc w spokoju uchronić się przed wszechobecnym jazgotem i chaosem świata współczesnego. Do autorefleksji potrzebna jest twórcza izolacja – nie ta negatywna topiona w odmętach alkoholu i spalonej marihuany, ale twórcza, pozytywna, budująca. To zaś wiąże się niejednokrotnie z odcięciem się bądź ograniczeniem życia towarzyskiego. Tam klimat nie sprzyja autorefleksji i przemyśleniu ważnych spraw egzystencjalnych. W takowej twórczej izolacji pomagać mogą jedynie najbardziej zaufani.
Krytyczna autorefleksja staje się podwaliną pod wewnętrzną przemianę, budowę swojej autentycznej tożsamości. Tożsamości, która nie jest bezwolnie ugniatana przez masową wspakulturę, która urabiając współczesnych mężczyzn za pomocą instynktu stadnego robi z nich niejednokrotnie biernych apologetów konsumpcjonizmu i hedonizmu. Tożsamość ta pozwala skutecznie oprzeć się współczesnym trendom i odkryć prawdziwy sens życia, nadać sobie odpowiedni cel i kierunek. Do rozwoju tej owej wyższej tożsamości oprócz autorefleksji potrzeba czegoś więcej. Potrzeba ciągłej i konsekwentnej pracy nad sobą, która niejednokrotnie bywa bardzo bolesna, zwłaszcza, gdy złe przyzwyczajenia i nawyki nabyte przez dotychczasowe życie zostały mocno zakorzenione w psychice i duszy. Niezbędną kwestią w pracy nad sobą jest także stałe poszerzanie swych horyzontów i wiedzy, zaznajamianie się z różnymi naukami – zarówno przyrodniczymi, jak i humanistycznymi. Wiedza bowiem jest kluczem do potęgi i im więcej będzie się wiedzieć, tym ciężej będzie oszukać i zwieść takową osobę.
Dopiero to wszystko składa się na rewolucję wewnętrzną, na tą mityczną przemianę duchową, która pozwoli na spojrzenie na życie z kompletnie innej perspektywy. Wtedy można obrać ścieżkę na drodze do tej mitycznej męskości. Bo czymże ona w ogóle jest i jak ją można zdefiniować poza kategoriami biologicznymi?
Indywiduum sprawcze
Mężczyzna to podmiot czynny i twórczy, który swoim wysiłkiem odpowiada za budowę, znoszenie gmachu cywilizacji. Chyba najlepszą miarą męskości jest pewnego rodzaju dziedzictwo - pewien spadek, który po sobie zostawił. Może być to spadek w formie materialnej, w postaci majątku, przedsiębiorstwa, oszczędności. Może być to także spadek w formie duchowej, intelektualnej w postaci przekazanego swym potomkom systemu wartości, życiowych mądrości. To wszystko składa się na pewny „krajobraz” mężczyzny – nieoglądającego się za innymi, za to, co o nim powiedzą i myślą. Mężczyzna kształtuje otaczająca rzeczywistość; sprawia, iż to inni podążają za nim, a nie on za innymi.
Jednakże, aby dojść do takiego stanu należy uświadomić sobie wagę autorytetu. Autorytetu jako przewodnika, nauczyciela życia. Kiedyś usłyszałem mądre słowa, mówiące o tym, iż nadchodzi taki moment w życiu, że trzeba stać się wzorcem, z początku dla samego siebie, a następnie dla innych. To niezwykle mądre i trafne spostrzeżenie. Nie jest łatwo stać się takowym; oczywiście niezwykle korzystne jest posiadanie jakiegoś pierwowzoru, na którym można się oprzeć. Najlepiej, aby taki był w rodzinie. Stanowi on wtedy pewien punkt odniesienia. Gorzej i trudniej jest wtedy, gdy takiego wzorca nie posiada się z powodu pewnych czynników.
Ten aspekt formowania siebie, rewolucji wewnętrznej jest niezwykle istotny. To ścieżka długa, kręta i trudna. Jednakże na jej końcu tkwi najlepsza wersja samego siebie. Wszystko musi mieć zachowany określony porządek; początek tej drogi znajduje się w twórczej izolacji, stanowiącej podwaliny pod zmianę swojego życia. Dalszym etapem jest konsekwentna przemiana, rewolucja wewnętrzna. Ten etap trwa niezwykle długo; są to miesiące zamieniające się w lata. To ciągła walka wewnętrzna. Dopiero na samym końcu można stać się tym indywiduum sprawczym, kształtującym rzeczywistość wokół siebie. To jest zasadniczy cel – kształtować rzeczywistość, zamiast być kształtowanym i urabianym przez innych.
Lepiej bowiem być samotnym wilkiem niż owcą w stadzie.
Absolwent Geografii.
Zainteresowania: filozofia historii, współczesna historia Polski, religie i cywilizacje, socjologia. Profil na lubimy czytać http://lubimyczytac.pl/profil/1888660/czaro44
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo