Co pewien czas na różnego rodzaju portalach internetowych bądź innych mediach słyszy się o tzw. „kryzysie męskości”. Temat ten stał się także obiektem badań naukowych z pogranicza psychologii, historii oraz socjologii. Fakt, iż to niepokojące zjawisko zostało zauważone jest niewątpliwie rzeczą pozytywną. Jednakże, jeżeli kryzys istnieje trzeba szukać dróg do jego rozwiązania. Stawka jest bowiem bardzo wysoka, gdyż dalsza degradacja czy też inwolucja współczesnych mężczyzn cywilizacji Okcydentu doprowadza do szeregu innych kryzysów, będących nadto widocznymi na płaszczyźnie społecznej i kulturowej. W niniejszym tekście formułuje własne refleksje na ten niezwykle istotny temat.
Inicjacja reliktem
Nim jednak spróbuję postawić pewne kierunki w tej sprawie, należy zrozumieć zjawisko, z którym mamy do czynienia. Odkryć jego genezę, aby właściwie zdiagnozować problem. Kryzys męskości jest pewnego rodzaju zjawiskiem, którego korzenie sięgają ubiegłego stulecia, a nawet głębiej. Niegdyś dorastający chłopcy przechodzili pewnego rodzaju rytuał inicjacyjny, będący ich chrztem bojowym, zetknięciem się z jakąś sytuacją, która wymagała wykazania takich cech jak zdecydowanie i odpowiedzialność. Do takowej inicjacji chłopcy byli przygotowywani przez swoich ojców, będącymi pierwowzorem autorytetu, którzy uczyli ich jak żyć. Praktyka taka była powszechna niegdyś także u nas – choćby tzw. postrzyżyny na słowiańszczyźnie były pewnego rodzaju kolejnym symbolicznym etapem, gdy chłopiec z opieki matki przechodził pod kuratelę ojca. Inicjacja pozostała dziś w Europie zapomnianą formą, chociaż jeszcze kilka dekad wcześniej za takową uważano odbycie obowiązkowej służby wojskowej. Czy słusznie? Można mieć ku temu pewne wątpliwości, ale to temat na inną rozprawę.
Taka inicjacja dziś jest zaś domeną społeczności i plemion zamieszkujących najbardziej zapomniane i niedostępne zakątki świata. Do dzisiaj takowe praktyki inicjacyjne mają miejsce choćby w plemieniach żyjących np. w Papui Nowej-Gwinei.
Feminizacja wychowania
Dzisiaj zaś, w dobie galopującej globalizacji, rozwoju technologii, społeczeństwa postindustrialnego wszystko to poszło w niepamięć. Ojcowie, niegdyś głowy rodziny gdzieś zniknęli w procesie wychowania, który de facto definiuje i wyznacza wzorce dla przyszłego, dorosłego życia. Naczelną rolę wychowawczą w dominującym stopniu przejęły matki. Ich rola w wychowaniu wzrosła jeszcze bardziej ze względu na pewnego rodzaju „epidemię” samotnych matek, która jest pewnego rodzaju smutną konsekwencją naiwnej polityki socjalnej i państwa opiekuńczego. Tymczasem chłopcy, pozbawieni męskiego wzorca w procesie wychowawczym adoptują i przejmują nadmierną emocjonalność i wrażliwość, będącą domeną kobiet. Nie posądzam tutaj matek dzieci o złą wolę. Faktem jest bowiem, iż nawet najlepsza matka nie wychowa chłopca na w pełni ukształtowanego mężczyzny. Używając przenośni, jak rzemieślnik może uczyć kogoś bycia artystą? Niewykonalne.
Brak męskiego aspektu wychowania odbija się zaś na wkraczających w życia chłopcach. Realia świata, zarówno tego minionego jak i współczesnego były i nadal są brutalne, nie jeden raz bezwzględne. Zmieniły się tylko formy, metody i środki. Młodzi mężczyźni nie są na to odpowiednio przygotowani, nie mają dostatecznej siły asertywności i przebicia. Byli wychowywani na miłych i grzecznych – tyle tylko, że tacy zawsze są na końcu – zarówno jeśli chodzi o karierę i życie prywatne. Społeczeństwo bądź inne mniejsze zbiorowości – np. grupy towarzyskie wiedzą, iż takich zawsze można zbyć i nagminnie lekceważyć, ponieważ i tak nic nie powiedzą i to po prostu przyjmą jako coś normalnego. Tymczasem niejednokrotnie zdarzają się sytuację, że trzeba zawalczyć o swoje, uderzyć pięścią w stół bądź dać komuś w mordę, jeżeli na to zasłużył. Takie są realia. Niestety, młodzi mężczyźni wychowani na dobrych często nie posiadają w sobie tej siły asertywności, niezbędnej do normalnego i zdrowego funkcjonowania.
Wspakultura masowa
Kolejnym czynnikiem, oprócz totalnej feminizacji wychowania jest współczesna kultura, czy też wspakultura masowa. Amerykanizacja z ogromnym powodzeniem urabia człowieka masowego. Człowieka, który w ramach społecznej i kulturowej indoktrynacji ma żyć według schematu „work, buy, consume and die”. Człowieka, któremu należy zapchać głowę pustą rozrywką w stylu talk-show bądź pikantnym życiem towarzyskim celebrytów. Człowieka, którego należy odciągnąć od głębszego rozumowania świata, rozwijania siebie oraz swoich zainteresowań.
Młodzi mężczyźni, poddawani oddziaływanie tejże wspakultury są przez nią urabiani jak plastelina przez zręcznych i cynicznych manipulatorów. Nowe trendy, moda – to wszystko przecież obserwujemy dzisiaj. I przez to mamy metro seksualnych dandysów, noszących obcisłe rurki z jednej strony oraz kipiących testosteronem osiłków, którzy poszli wraz z modą na bodybuilding i kultu własnego ciała połączonego z bezrefleksyjnym epatowaniem sporą dozą cwaniactwa. Wszystko to pochodzi z jednego źródła, jest konsekwencją tego samego zjawiska i praktyk.
Paradoks wygodnego życia
Kolejnym czynnikiem, który w pewnym stopniu odpowiada za zaistniałą sytuację jest także ogólne podniesienie się poziomu życia i wygody. Przeciwnicy tejże tezy podkreślają, że jest ona publicystyczna, nie zaś naukowa. Nie przekreśla to jednak pewnego stopnia jej prawdziwości.
Wcześniej, gdy realia były surowsze mężczyźni byli poniekąd zmuszenia do działań czynnych i twórczych. W prehistorii musieli ciągle polować, ryzykować w celu zdobycia pożywienia dla siebie i swej rodziny. Musieli wynajdywać pewne nowe rozwiązania, w celu konsekwentnego podnoszenia i ulepszania życia. Stawka była bowiem bardzo wysoka – słabi nie mogli przetrwać i byli skazani na rychły niebyt i śmierć. Tylko i wyłącznie ci silniejsi, mogli stworzyć coś nowego. Ówczesny darwinizm był aż nadto widoczny.
Dziś, zaś po wiekach wzmożonego i ciężkiego wysiłku w celu wzniesienia gmachu cywilizacji łacińskiej groza wciąż czyhającej śmierci, widma biedy i niedostatku w obliczu wojen znacząco się oddaliła (co oczywiście nie znaczy, że zniknęła z horyzontu).
Oczywiście podniesienie jakości życia otworzyło nowe możliwości, pozwoliło na stabilizację. Jednakże współcześni mężczyźni jakby ugrzęźli w tym zawieszeniu i stagnacji. Jakby brakowało im wyższej motywacji, w celu odkrywania czegoś nowego i nieznanego. Bowiem przecież niemalże wszystko już jest na miejscu, a po skończonej pracy można spokojnie oddać się swym rozrywkom, oglądając telewizję, siedząc na kanapie, jedząc obiad i popijając zimnym piwkiem.
Co przez to należy rozumieć? Reasumując, można tutaj zdefiniować w znacznym uproszczeniu pewien cykl historyczny – twarde i niepewne czasy kształtują i hartują silnych mężczyzn. Oni zaś kreują i tworzą podwaliny pod czas względnego spokoju i dobrobytu. Te czasy zaś kreują mężczyzn słabszych i niezdolnych do twórczego wysiłku – to zaś powoduje powrót czasów trudnych i niepewnych. Cykl się zamyka. Nieprzypadkowo mówi się, iż historia kołem się toczy. Cykl dziejowy bardziej układa się w sinusoidę. Nie jest liniowo-postępowy.
W sidłach nałogów
Nałogi mężczyznom towarzyszyły od zawsze. Jednakże w dzisiejszej rzeczywistości dostęp do arsenału różnej maści używek jest łatwy jak nigdy dotąd w historii. Autodestrukcja w postaci zażywania narkotyków, spożywania nadmiernej ilości alkoholu, ślepego erotyzmu w postaci przygodnego seksu i pornografii to najważniejsze kierunki zagrożeń, czyhające na współczesnego mężczyznę. Nałogi te wyniszczają, pozbawiają woli twórczej i skutecznie eliminują z życia, sprowadzając na całkowite dno. Alkohol i narkotyki są uzależnieniami „klasycznymi” starej daty, z którymi miało się do czynienia już wcześniej. Osobliwym i najbardziej nowoczesnym wynalazkiem z wyżej wymienionych nałogów jest pornografia. Jako najbardziej dostępny ze wszystkich jest wyjątkowym zagrożeniem dla mężczyzn, z racji tego, iż zasadniczym zmysłem odbierającym bodźce u mężczyzn jest wzrok. To zaś szczególnie destrukcyjnie wpływa na dorastających chłopców, gdyż ukierunkowuje ich na drogę hiperbolizacji popędu seksualnego. Tymczasem jest to wyjątkowo niebezpieczne w okresie dojrzewania, bowiem przekłada się na destrukcję charakteru i osobowości. W te sidła wpada coraz więcej młodych mężczyzn, co ma wyjątkowo przykre konsekwencje.
W takim oto telegraficznym skrócie można streścić czynniki warunkujące obecny kryzys męskości. Niebawem następna część o potencjalnych ścieżkach wyjścia z tej sytuacji.
Absolwent Geografii.
Zainteresowania: filozofia historii, współczesna historia Polski, religie i cywilizacje, socjologia. Profil na lubimy czytać http://lubimyczytac.pl/profil/1888660/czaro44
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo