Pięć milionów Polaków oddało swoje głosy na Prawo i Sprawiedliwość po to, by Jarosław Kaczyński rządził dalej. Teraz te pięć milionów Polaków patrzy na Jarosława Kaczyńskiego i czeka na jego odpowiedź: jakie widzi przyczyny przegranej? jakie wyciąga wnioski? co chce zmienić, by przegrana zmieniła się w zwycięstwo? Bo te pięć milionów Polaków chce, by było ich siedem milionów, a może osiem milionów. By nowa władza miała poważną alternatywę. Rezygnacji trzech wiceprezesów PiS nie uważam za wielki problem - skoro czuli, że są wiceprezesami malowanym, bez wpływu i głosu, to naturalne i uczciwe, że zrezygnowali. Problemem jest to jak Jarosław Kaczyński zareagował na ten fakt. Przykre wspomnienie, ale konieczne: kiedy kilka miesięcy temu Marek Jurek odszedł z PiS-u, uważałem (i uważam nadal), że popełnił wielki błąd, co zresztą miałem mu okazję w długiej rozmowie powiedzieć. Powinien był ustąpić z funkcji marszałka i wiceprezesa partii, ale w PiS-ie pozostać, bo PiS to także jego dzieło i jego zobowiązanie wobec jego wyborców i ich nadziei. Kilka tygodni później Jarosław Kaczyński w jednym z wywiadów na sugestię pogodzenia się z Markiem Jurkiem odpowiedział: „A kto to jest Marek Jurek?”. Zmroził mnie ten brak wiedzy, wyjaśniam więc: Marek Jurek to jeden z najwybitniejszych polityków prawicy minionych 20 lat, współtwórca i jeden z filarów Prawa i Sprawiedliwości, marszałek Sejmu RP, który dobrze wywiązywał się ze swej funkcji. Wiem, że Jarosław Kaczyński tego nie zapomniał, że chciał powiedzieć, że bez PiS-u Marek Jurek jest nikim. I co osiągnął tym konfliktem i tym komentarzem? Marek Jurek jest poza parlamentem, ale czy naprawdę PiS jest przez to mocniejszy? Myślę, że słabszy. Nie chcę ustawiać się w sforze publicystów od lat żyjących z drwin i lżenia braci Kaczyńskich. Jestem od tego jak najdalszy, „wtajemniczeni” wiedzą to bardzo dobrze. Ale owo „a kto to jest Marek Jurek?” zrobiło na mnie duże wrażenie. Duże. A teraz mamy sprawę trzech wiceprezesów, w tym Ludwika Dorna, „trzeciego bliźniaka”, najwierniejszego z wiernych. I szorstki komentarz JK o czarnej polewce i wezwanie, by – jeśli mają honor - oddali poselskie mandaty. Naprawdę nie chce mi się o tym pisać, sądzę, że wielu, którzy myślą jak ja ma podobne odczucia. Chce się obudzić z tego koszmaru. Bo oto – uwaga, użyję dużych słów – Polska jest na rozdrożu. Czy partia o poparciu jednej trzeciej Polaków będzie budować swoją przyszłość i przyszłość Polski zdobywając nowych wyborców, poszerzając elektorat, kreśląc wizje i plany porywające także młodych, którzy w większości jej nie ufają? Czy też zamykać się będzie wśród tych prawicowych wyborców, którzy są w stanie z dnia na dzień Marka Jurka, Kazimierza Ujazdowskiego i Ludwika Dorna uznać za zdrajców? I zdrajców czego? Czy Jarosław Kaczyński okaże się polskim Reaganem? Czy też zniszczy to, co wraz z wieloma innymi zbudował? Decyzja należy do niego. Módlmy się o mądrość dla nas wszystkich.
Inne tematy w dziale Polityka