W całej aferze, która wstrząsnęła wrocławską komendą policji, warto przypomnieć jedną rzecz: paralizatory Taser, zakupione dla służb, działają poprzez porażenie systemu nerwowego. Mówiąc konkretnie, wywołują zwiotczenie mięśni, nie tylko szkieletowych, a poprzez to chwilowy paraliż.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Taser
Osoba porażona z tasera nie ma prawa niczego utrzymać. Zwłaszcza ważacego kilka kg automatu Kałasznikowa. Który to automat, jak wiedzą wszyscy jego użytkownicy, wymaga pewnej siły i koordynacji ruchowej do naprowadzenia na cel i opanowania go w ogniu ciągłym.
Brzmi to gorzko, ale śmierć policjanta w walce z uzbrojonym bandytą jest po prostu wpisana w ryzyko zawodowe. Niezależnie od stopnia wyszkolenia zespołowego czy osobistego walka zawsze jest niewiadomą, a żadna broń, czy też ekwipunek nie daje całkowitej gwarancji bezpieczeństwa.
I ta prawda potwierdza się nie tylko u naszej policji, ale także w służbach, które z ulicznymi strzelaninami miały do czynienia od zawsze i niemal na codzień.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Strzelanina_w_Miami
W opisie masakry w Miami zwracam zwłaszcza uwagę na akapit: Za niezwykłe uznano to, że ranni przeżyli tak długo po trafieniach kulami w głowę. W ocenie FBI było też niezwykłe, i co nie zdarzyło się nigdy wcześniej, że śmiertelnie ranny bandyta był jeszcze w stanie zabić dwóch agentów FBI i ranić 5 dalszych.
Dlatego pochodzącą z prasowego przecieku wersję wydarzeń będę traktował nieufnie, pamiętając, do czego się prasowa szuczujnia, w gorączce politycznej walki, posuwała w przypadku innych śledztw.
Oczywiście, żadnej odpowiedzialności za ew. tytuł i tagi nadane przez Administrację nie biorę.
Każda opublikowana tu notka jest produktem kolekcjonerskim. Nie służy do czytania, ani też do zamieszczania w niej informacji bądź opinii. Uwaga: CACATOR CAVE MALUM!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo