6 marca 2024 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przegłosował zmianę Kodeksu Karnego, dotyczącą ścigania tzw. mowy nienawiści. Pojęcie mowy nienawiści nie zostało jednoznacznie zdefiniowane, mimo że nowelizacja nakłada na organa państwa obowiązek ścigania tego deliktu z urzędu.
Około 20 września poprosiłem do siebie naczelnika Wolskiego ze Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych i Grzegorza Piotrowskiego. Powodem tego spotkania, nazwijmy to narady, była kwestia wrogich publicznie wystąpień księży, a precyzyjniej temat spotkania brzmiał: „Skuteczność naszych przeciwdziałań szkodliwym politycznie publicznym wystąpieniom księży na terenie Warszawy“. Dlatego była potrzeba takiego spotkania. W miesiącu sierpniu i we wrześniu stwierdzono wzrost aktywności w głoszeniu tego typu kazań, w organizowaniu tzw. nabożeństw za Ojczyznę, organizowaniu nabożeństw w związku z rocznicą hitlerowskiej agresji na Polskę. Chcę tu dodać, że te nabożeństwa w intencji Ojczyzny, nabożeństwa rocznicowe miały zwodnicze tytuły, Wysoki Sądzie, te nabożeństwa w zasadzie przekształcały się w quasi-wiece polityczne abstrahując już od treści głoszonych z ambony. Nabożeństwom tym z reguły towarzyszyły potem określone agresywne zachowania — nie chcę używać słowa „wiernych“, bo nie chciałbym dotykać ludzi autentycznie wierzących — agresywne zachowania po nabożeństwie, chcę określić, ludzi wychodzących z kościoła. Bo rozumiem i zakładam, może zbyt pochopnie, może zbyt a priori, że autentycznie wierzący człowiek potem w tych ekscesach udziału nie brał. To wszystko składało się na powód tego spotkania, czy tej narady.
Swoje rozważania rozpocząłem od kwestii: od konieczności zabezpieczenia publicznych wystąpień ks. Małkowskiego. Podnosiłem przy tym następujące sprawy: twierdziłem, że potrzeba zabezpieczenia tych publicznych wystąpień wynika zwłaszcza z takich spraw, przede wszystkim jednoznacznie szkodliwe treści wygłaszane przez ks. Małkowskiego, gdy idzie o sferę polityczną. Jednoznacznie szkodliwe, żeby to nie było jakimś czczym frazesem, dlatego, że dla ks. Małkowskiego — porównywanie naszej rzeczywistości społeczno-ustrojowej z najbardziej totalitarnymi ustrojami, porównywanie naszej rzeczywistości z faszyzmem byłoby —powiedziałbym — porównaniem jeszcze łagodnym, oczywiście w jego rozumieniu. Niezależnie od tego podnosiłem kwestię następną uzasadniającą ten rodzaj zainteresowania, tj. elementy nienawiści, elementy nienawiści do ludzi inaczej myślących, elementy nienawiści do ludzi niezwiązanych z Kościołem, a zwłaszcza elementy nienawiści dla ludzi związanych nie tylko ze światopoglądem, bym powiedział marksistowskim.
Korzystaliśmy, proszę Wysokiego Sądu, z opinii ludzi, z opinii księży profesorów, z kościelnych ośrodków naukowych tej rangi co Akademia Teologii Katolickiej, czy nawet z opinii księży profesorów zatrudnionych w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Były to osoby, które prezentowały dyscypliny z zakresu homiletyki, biblistyki, egzegezy, czy też prawa kanonicznego. A więc nie była to jakaś dobroduszna, czy też — nazwijmy, chociaż nic tej nazwie nie ujmując — swego rodzaju parafiańszczyzna, były to oceny i opinie kazań ks. Popiełuszki, ks. Małkowskiego i innych księży, których w tej chwili akurat nie ma potrzeby wymieniać, bo nie mają związku ze sprawą, Wysoki Sądzie, jednoznaczna, że w wymiarze teologicznym takie wystąpienia naruszają wyraźnie zasady doktrynalne. Wszyscy zgodnie stwierdzali, posługiwali się takim syntetycznym pojęciem, że z tych zasad doktrynalnych wynika przecież hasło, wynika nakaz „miłujcie nieprzyjaciół waszych“. Tego typu argumentacje przedstawiłem na tym spotkaniu, stwierdziłem, że jest potrzeba bardziej aktywnego zabezpieczenia jego publicznych wystąpień, poddania tych kazań ocenie prawnej, wykorzystania tych treści do akcji protestów.
Wówczas Grzegorz Piotrowski, oczywiście zgodził się z tym poglądem, ale stwierdził, że jego zdaniem akcent należy położyć jednak bardziej na ks. Popieluszkę. Uzasadnił to m.in. tym, że jeśli rozpoczniemy tę kwestię od ks. Małkowskiego, to ks. Popiełuszko uaktywni się, będzie chciał swoją aktywnością niejako odciążyć ks. Małkowskiego. Pogląd Grzegorza Piotrowskiego poparł naczelnik Wolski, z którym i ja się zgodziłem i ustalono, że naczelnik Wolski położy większy akcent na zabezpieczenie publicznych wystąpień ks. Popiełuszki, zwróci większą uwagę na odnotowywanie potem tej całej scenerii, jaka toczy się podczas nabożeństwa, po ich zakończeniu. Ustalono także, że tego rodzaju pomocy udzieli Wolskiemu naczelnik Piotrowski, ale z tytułu funkcji i zadań jakie miał wówczas Piotrowski, tę pomoc można by znowu jakimś syntetycznym pojęciem sprowadzić do pomocy bardziej intelektualnej, niż do pomocy wsparcia jakimiś środkami. Piotrowski bowiem dysponował zdezelowanym samochodem, a Wolski dwoma, tak że w lepszej sytuacji był Wolski.
Ta pomoc intelektualna miała się sprowadzić do tego, by mocniej, energiczniej oceniać określenie wystąpienia i potem przeciwko nim protestować. Na tym spotkaniu sformułowałem równocześnie pogląd, z którym zgodzili się i Piotrowski i Wolski, że ks. Popiełuszko może zaniechać bądź powiedzmy bardziej realnie ograniczać swoją szkodliwą politycznie działalność tylko na skutek wystąpienia równoczesnego trzech przesłanek. Przesłanka pierwsza: tj. musi odczuć autentyczną presję, autentyczne zagrożenie z tytułu nadużywania funkcji kapłańskich do celów szkodliwych politycznie. Przesłanka druga: ów autentyzm w tej presji, tego zagrożenia, może tylko pochodzić ze strony przełożonych ks. Popiełuszki, tj. biskupów warszawskich, bądź nawet kardynała Glempa. I przesłanka trzecia: nawet zaakcentujemy mocniej dla wymuszenia tych kroków miała służyć akcja protestów kierowanych do przedstawicieli Kościoła. Ta akcja protestów, że tak powiem, miała być ustawiona dwudrogowo, tzn. w jednej płaszczyźnie naczelnik Wolski poprzez Wydział Wyznań Urzędu Stołecznego Miasta Warszawy do Kurii Warszaw-skiej oraz tą drugą drogą — my — poprzez Urząd do Spraw Wyznań do Episkopatu, nazwijmy to do Sekretariatu Episkopatu.
Na tej naradzie ustalono także, że w czasie codziennych działań rozpoznawczych naczelnik Wolski ma zwrócić uwagę na uzyskiwanie materiału kompromitującego ks. Popiełuszkę, materiału w rodzaju tych, które ustalono w swoim czasie, że ks. Popiełuszko ma, niezależnie od lokum na plebanii, ma także na terenie Warszawy prywatne mieszkanie własnościowe. Ten fakt wsparty publikacją prasy, której tytuł doskonale pamiętam, „Garsoniera ob. Popiełuszki“ stworzył nieprzychylny klimat wobec osoby ks. Popiełuszki, stworzył klimat i wywołał komentarze, że jak to jest, że są rodziny oczekujące na mieszkanie, borykają się z tą kwestią, a taki kapłan, do którego cech winno być zaliczone swoiście rozumiane ubóstwo, posiada samodzielne mieszkanie w mieście. Zresztą nawet z naszych skąpych informacji, jakie posiadamy, kwestia ubóstwa kapłanów, jest mitem przynajmniej na terenie Polski.
Zeznanie oskarżonego płk. Adama Pietruszki, podczas procesu morderców bł. księdza Jerzego
źródło: Peter Raina "Ks. Jerzy Popiełuszko, męczennik za wiarę i ojczyznę" t. 2
Każda opublikowana tu notka jest produktem kolekcjonerskim. Nie służy do czytania, ani też do zamieszczania w niej informacji bądź opinii. Uwaga: CACATOR CAVE MALUM!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka