murgrabia czorsztyński murgrabia czorsztyński
97
BLOG

O czym decydują geny, a za co ludziom płacą. Kto jest Polakiem i czemu nie do końca.

murgrabia czorsztyński murgrabia czorsztyński Polityka Obserwuj notkę 14
Wraz z upadkiem idei przerobienia Salonu24 na internetowy brukowiec, pojawił się znów na łamach mój nieodżałowany inspirator, uzurpujący sobie miano głośnego buntownika, Spytka husyty. Ponieważ jednak, zstępując z wyżyn swojej wszechwiedzy, zabezpiecza tę wszechwiedzę od pokalania najlżejszą nawet krytyką, zbanowany na tamtym blogu muszę uwagi do jego tekstu umieścić u siebie.

Geny w ostatecznym rozrachunku są tym, co odróżnia etnos od pogłowia trzody. Nie w przenośni, która na podstawie zespołu cech wspólnych określa tzw. charakter narodowy, ale całkiem dosłownie. Genetyka, czyli wspólne pochodzenie i wspólne wychowanie jest podstawą etnosu, wyrażającego się w takich formach, jak kultura materialna, oraz duchowa. Więcej, przejęcie kultury materialnej wcale etnosu nie zmienia. Wpływ na przynależność etniczną może mieć - w ograniczonym stopniu - przejęcie elementów kultury duchowej.


Gdyby ktoś nie zauważył, pojawienie się w środku Europy takich np. Węgrów czy Bułgarów nie wzięło się z tego, że paru Słowian wsiadło na koń i zaczęło rozmawiać dziwacznym językiem, tylko na tym, że z Azji przybyła populacja tak silna i zorganizowana, że narzuciła podbitym lokalsom własną kulturę duchową - w tym samym czasie całkowicie przejmując od podbitych ich kulturę materialną. A przyniesione przez zdobywców geny pozostały i poszły w obrót, nadając etnosowi  odrębny a powtarzalny fenotyp.


W ogóle sam pomysł, że genetyka nie ma związku z etnią, jest równie niedawny, co pomysł, że płeć nie ma związku z biologią i jak każda modna a sprzeczna z doświadczeniem bzdura, został spopularyzowany dla wymiernych korzyści. A popularyzowanie tego konkretnie poglądu zaczęło się wtedy, gdy wprowadzone do metod badawczych testy genetyczne zaczęły potwierdzać ciągłość zasiedlenia na terenach, do których politycznie umotywowane roszczenia wysuwały silne i zorganizowane etnosy sąsiedzkie. 


Z tych samych, politycznie motywowanych roszczeń, bierze się wymienienie - jako odrębnych kultur lokalnych w Polsce - na jednym tchu "śląskiej, kaszubskiej i góralskiej". W zależności od nasilenia roszczeń, w tych trzech przypadkach mówi się niekiedy nawet o odrębności etnosów (Wasserpolacken, Kaschuben i Goralenvolk). Bo gdyby podstawą wyodrębnienia nie były sąsiedzkie roszczenia, właściwszym by było wymienić jako kultury lokalne np. Kurpiów, Poleszuków, czy Lasowiaków/Borowiaków z Puszczy Sandomierskiej, populacje dosłownie izolowane, zarówno w zakresie kultury duchowej jak i materialnej, znacznie bardziej jednorodne i znacznie bardziej wyodrębnione od populacji sąsiedzkich. No ale Kurpie, i pogranicze Lubelszczyzny z Rzeszowszczyzną, leżące pośrodku etnicznych ziem polskich, nigdy nie nabrały obcojęzycznych wpływów do swoich rozlicznych gwar, ani - z na wpół rusińskim Polesiem do kuczy - nigdy nie wchodziły w obręb zainteresowań państwa niemieckiego. Morderczą władzę sprawuje Zeitgeist.


Reszta wywodów samozwańczego imiennika samozwańczego reformatora powinna zostać okryta miłosiernym milczeniem, bo według własnego kodeksu kar "limit 3 błędów rzeczowych w miesiącu, a następnie, przy czwartym, pluton egzekucyjny" w jednym tylko tekście zasłużył sobie na ćwiartowanie z posoleniem, po uprzednim połamaniu kołem i darciu pasów. Zgodnie z liberalnym duchem praw współczesnych ograniczmy się jedynie do darcia łacha.


Primo: pomysł na procentowy udział dodatków w polskiej jarzynowej jest wzięty wprost z zupy pisanej przez "d". Co się nawinie, to do bigosu. Secundo: sarmatyzm był trendem kulturowym całkowicie realnym, wynikającym z położenia Rzplitej na styku różnych cywilizacji. Jego mentalna podbudowa nie wzięła się zaś ze zmyśleń, tylko wprost ze światopoglądu naukowego. Jedno z naszych głównych źródeł pisanych, sławny na swoje czasy uczony, poradził sobie z brakiem źródeł do przedpaństwowej historii ziem polskich, przypisując pra-Polakom wszystko to, co historycy pisali o Sarmatach i Scytach. Bo tak mu wychodziło ze studiów nad źródłami do starożytnej geografii. Cóż, przyszłe pokolenia też będą sie śmiać z dzisiejszej wiary w globalne ocieplenie. Tertio: komunizm, faszyzm i nazizm to są trzy bękarty lewicy rewolucyjnej, pod rozmaitym logo realizujące te same metody. A swoją definicję, kto jest Polakiem, niech sobie zacny hydraulik przedyskutuje z przedstawicielem dowolnej w Polsce mniejszości narodowej. Np. litewskiej. Albo niemieckiej. Tylko niech nie idzie do separatystów z np. "ślunskiej nacyji", bo go zaplują.


Po lekturze tego, co powyżej, rodzi się pytanie, czemu ludzie są skłonni nie tylko wypisywać podobne balwiernie (od balwierza, czyli dawnego zakładu fryzjerskiego i przekazywanych tam zabobonnych plotek) ale jeszcze domagać się nad sobą samosądu za publikowanie tych bzdur. Cóż, ludzie powtarzają to, co słyszą. A słyszą balwiernie, bo są tacy, co za powtarzanie balwierni płacą. Czyli jakby się nie obrócić, zupa pozostaje z tyłu a my wracamy do etnosów zorganizowanych i ich roszczeń terytorialnych, uzasadnianych tym, co w rękę  wpadło.



Każda opublikowana tu notka jest produktem kolekcjonerskim. Nie służy do czytania, ani też do zamieszczania w niej informacji bądź opinii. Uwaga: CACATOR CAVE MALUM!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka