czyli bomba która chybiła, za to z opóźnionym zapłonem.
Jak już pisałem, letnią ramówkę szmatławców będą wypełniać następujące tematy:
- śp. Iwona Wieczorek,
- śp. Magdalena Żuk,
- co spadło pod Bydgoszczą.
Wprawdzie szmatławce zaczęły zarabiać dodatkowo na trumnie śp. Kamila z Częstochowy, ale temat tego, "co spadło pod Bydgoszczą" zyskuje niespodziewane zakończenie.
Proszę połączyć kropki:
Rosja do walki z Polską używa wyłącznie - i bardzo skutecznie - swoich polskich klientów z wyżyn politycznej i mundurowej władzy, tworzących w naszym kraju potężne stronnictwo, o własnej, nielegalnej strukturze podległości, o wpływach niekiedy większych, jak władza czynników oficjalnych.
Stronnictwo rosyjskie, w walce z legalną władzą posługuje się obecnie (był kiedyś i Smoleńsk, i "seryjny samobójca") tylko atakami propagandowymi na wielką skalę ("uchodźcy z Usnarza", "gdzie są dzieci z Michałowa", "gdzie są środki z KPO", "amantadyny nam zakazano", "Ukraińcy mają przywileje" i przede wszystkim: "to nie nasza wojna").
W listopadzie ubiegłego roku na przygraniczną wieś Przewodów spadła zabłąkana rakieta, zabijając dwóch ludzi. Wszystkie związane z Rosjanami (lub ich sojusznikami zza Odry) ośrodki w Polsce natychmiast włączają przeraźliwe wycie. Ukraińcy reżą, Ruskie nas wystrzelają, kraj rozbrojony (kłaniam się zwłaszcza kolegom blogerom, których bardzo ciekawiło, kto i dlaczego oddał Ukraińcom Newy), to nie nasza wojna, rząd do dymisji, armia do rozwiązania, poddać się od razu "i insze namowy głupie". W tym samym czasie trwa festiwal innych fal histerii: zbraknie gazu, zabraknie węgla, ludzie umierają z zimna na Wyspach Brytyjskich, paragony grozy itp.
I jak raz, kiedy hucpa związana z wypadkiem w Przewodowie zaczyna wygasać, w grudniu ub. roku na teren Polski wlatuje rosyjski pocisk manewrujący pozbawiony głowicy bojowej - zupełnie jakby w jego komputer pokładowy wgrano tor lotu przewidujący opuszczenie terenu działań wojennych. Wlatuje, przelatuje i spada w lesie pod Bydgoszczem.
Meteoryt nad naszą wsią przeleciał, no i zgasnął, wojsko popiło sprawę wodą, cywile usiedli na gębie, a miś na skalę moskiewskich możliwości po prostu do wiosny sobie zgnił. Na świeżym powietrzu. I niech się kto przyzna, że wie, gdzie leży rakieta i czyja.
Ruski niewypał znalazł wczesną wiosną jakiś grzybiarz, wędkarz, czy inny cyklista. Karuzela wycia ruszyła, ale w jakże zmienionych warunkach! Zima minęła, węgla starczyło, gazu opór, Ukraińcy niemal wszyscy wyjechali, a Moskale? Moskale przez kilka miesięcy ugrzęźli w walkach pozycyjnych i widać na obrazku, że zżerają własny ogon.
Podsumowując: czapki z głów chłopaki. Nie wiedziałem, że kiedyś pochwalę waszą robotę. Ale, żeby się ubogiemu ze szczęścia we łbie nie przewróciło: to było od początku jasne, że kiedy Jankesi ze swoimi dywizjami i Patriotami rozlokują nad Wisła osłonę kontrwywiadowczą, nasze służby dostaną skokowego wzrostu skuteczności. Pańskie oko konia tuczy.
I tylko ministra Macierewicza żal.
#terroryzm
Każda opublikowana tu notka jest produktem kolekcjonerskim. Nie służy do czytania, ani też do zamieszczania w niej informacji bądź opinii. Uwaga: CACATOR CAVE MALUM!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka