Ochrona musi móć chronić też samą siebie.
Moim zdaniem (a nie mówię, że się znam), paralizator typu "pięściak" to zawracanie głowy i bardziej atrapa, niż środek przymusu. Majatający się gdzieś koło pośladka Glock, to i overkill, i potencjalna sprawa kryminalna. A regulaminowo, bez naboju w lufie, to jeszcze do tego paradoks. Bez naboju w lufie to może być i TT. Pisałem kiedyś, komu przeszkadzały dwucalowe bębenkowce?
Oprócz dobrego na wszystko - jak piosenka - pieprzowego gazu i wiernej pały, powinien być na wyposażeniu środek, pozwalający obezwładnić agresora z niebezpiecznym narzędziem przed osiągnięciem kontaktu, a bez zagrożenia dla życia fatyganta - tym bardziej zagrożenia dla osób postronnych, jakie niosą odpalane w przypadkowych kierunkach i sekwencjach kulki do Glocka.
Taser, na przykład. Siatkowy zestaw obezwładniający, zasilany ślepym nabojem, lub sprężonym gazem. Zupełnie inne bezpieczeństwo i komfort pracy.
Trzeba myśleć, ludzie, wojna jest.
Każda opublikowana tu notka jest produktem kolekcjonerskim. Nie służy do czytania, ani też do zamieszczania w niej informacji bądź opinii. Uwaga: CACATOR CAVE MALUM!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura