Zaiste, dziwne jest w tem piśmie materii pomięszanie.
Po pierwsze, znaleziska z II czy III wieku po Chrystusie. A gdzie byli Goci już w IV wieku po Chrystusie? A w VI? W VIII?
Po drugie naukowcy z XIX stulecia. Czemu nie późniejsi? Aby nie dlatego, że późniejsi zdołali obalić pomysły swoich dawnych kolegów?
Po trzecie znaki kreskowe. Znak kreskowy, jak sama nazwa wskazuje ma ograniczoną liczbę form. Bo składa się z kresek, które ma być łatwo wyryć albo wyciosać siekierą.
Jeśli znaków kreskowych używają siedzący w lesie niepiśmienni, to wielu z nich, nawet o sobie nie wiedząc, będzie używało tych samych znaków , najłatwiejszych do wykonania. Byle różnić się od sąsiada, co kogo obchodzi, jak się znaczy o trzy dni drogi stąd? A jak już mówimy o niepiśmiennych, to runy były systemem tajemnym, którym posługiwali się nieliczni. No to gdzie nieliczna elita, a gdzie niepiśmienne kmioty w lasach całego kraju.Natomiast herby szlachty polskiej wywodzono nawet ze stepowych tamg, bo tamgi też, o dziwo, składały się z kombinacji kresek.
Informacje o tym, jak to car bartnictwo zlikwidował zdziwiłyby bardzo kolegów baszkirskich, do dziś pracujących z pszczołą bartną, którzy parę lat temu przyjeżdżali do Polski, uczyć naszych w drzewach dłubać (nb. bartnictwo w Polsce, po zawleczeniu do kraju warrozy to jest kompletny absurd; chyba że każdą barć co roku amitrazą). W zapadłych kątach Polski z barci korzystano nawet w latach 30 ub. wieku.
Równie by zdziwiły mojego pra-pra-pra dziadunia, który po uwłaszczeniu 1864 roku osiedlił się we wsi, na nadanym gruncie, bo wcześniej mieszkał "w lesie, przy pszczołach". Nie mówię, że koniecznie po drzewach skakał, mógł przecież wszystkie bracie powycinać :) i na kołki ustawić :). A w lesie akurat, bo go na otwartej przestrzeni słońce przypiekało. Wszyscy od tego czasu, jeden po drugim, w ulach dłubiemy (przestało nas przypiekać? osłabienie aktywności Słońca? wołać Threeme! ), ale ani run, ani sag mnie nikt nie uczył. Nawet nie pamiętam, żebyśmy koninę jedli. Córka kuzyna wprawdzie robiła się na Gotkę, ale krótko, bo kieszonkowe obciął i dziecko doszło do rozumu.
Z wikińskim pozdrowieniem kończę, chwytam tarcz, chwytam topór, chwytam podkurzacz, bo muszę na leziwo włazić i barcie podmietać.
PS. Piszę tutaj, bo jak łatwo się domyślać, pan Kryda zbanował mnie na swoim koncie nie tylko pod moim aktualnym nickiem, ale i pod starym, a nie mam zamiaru konta zakładać, żeby się z banialuków pośmiać.
Zbyszek, pielgrzym przeciwepidemiczny tak samo, mam ja szczęście do fantastów.
Każda opublikowana tu notka jest produktem kolekcjonerskim. Nie służy do czytania, ani też do zamieszczania w niej informacji bądź opinii. Uwaga: CACATOR CAVE MALUM!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura