L.Enin L.Enin
764
BLOG

Wszyscy kumple Karola

L.Enin L.Enin Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 42

Właśnie się okazało, iż serdecznym kumplem pan Karola Alfonsa i Tak Dalej, jest Grześ Horodko, vel „Śledziu”, w gdańskim półświatku powszechnie znany neofaszysta i kryminalista, z którym Karol jest na ty i podziwia go za specyficzny rodzaj patriotyzmu, oraz za intelekt. Dla Karola to zapewne wzór wszelkich cnót, mężczyzna pełną gębą, z takim po prostu na dziwki można iść bez obawy o stan portfela, wszystkie bowiem Grzesiowi i jego kumplom, tak na wszelki wypadek dają za darmo (i to niezależnie jak mają na imię) W każdym razie info owe, o tej przyjaźni, znajomości i pewnie wzajemnym uwielbieniu, trafiło zdaje się w tak zwany splot słoneczny, a co to oznacza, wie każdy, kto choć przez jeden dzień uprawiał boks.

No i się zaczęło, nim jeszcze poranne wzeszły zorze.

Z obowiązku przeto głos zabrał wielce szanowny pan Rafał Leśkiewicz, pełniący zaszczytną i dobrze płatną (żal byłoby to stracić) funkcję rzecznika prasowego IPN. Historię przyjaźni Karola i Grzesia nazwał kłamstwem na krótkich nogach. A kłamstwo ma polegać miedzy innymi na tym na tym, że pan Karol owszem zna (prawdopodobnie) pana Śledzia, ale bardzo pobieżnie zna, po łebkach można powiedzieć  ("znamy się tylko z widzenia, a jednak lubimy się trochę..."),  nigdy się z nim nie przyjaźnił, zaś owego gentlemana poznał w gdańskim pierdlu, podczas bliżej nieokreślonych zajęć „edukacyjnych”, przez siebie prowadzonych, dla kilkunastu tamtejszych osadzonych, pośród których był właśnie chłonny wiedzy Grzegorz Horodko, najpewniej w bliskiej przyszłości planujący doktorat, tak jak i pan Karol kiedyś sobie zaplanował. I nawet dopiął swego; nie wiadomo czy po trupach, ale jednak dopiął. Tymczasem okazuje się, iż pan Nawrocki w tym SPA nigdy nie był (być może jest to zaniedbane, ale wszystko jest jeszcze do odrobienia), co potwierdza służba więzienna. Ktoś taki jak Nawrocki (a także Batyr, na wszelki wypadek to sprawdzono), w ogóle nie figuruje w książce odwiedzin owego pierdla. W tej sytuacji, formułowanie jednoznacznych wniosków nie jest chyba konieczne.

W tej sytuacji wybudzony w środku nocy wspomniany już rzecznik Leśkiewicz, może nawet ściągnięty z jakiejś dupy dostarczonej mu w ramach abonamentu do znanego apartamentu przez Bułę, Ola, albo samego Śledzia, wyciągnął z kapelusza królika. Owym królikiem jest bliżej nikomu nieznany profesor Daniel Wicenty ( Wicenty, nie Wincenty), nota bene adiunkt w gdańskim oddziale IPN, co wiele tłumaczy. Zwłaszcza tłumaczy i we właściwym świetle stawia sens jego oświadczenia, w którym stwierdził w piersi się bijąc, iż to on zasadniczo prowadził te wspomniane zajęcia w gdańskim anclu, zaś na 100% towarzyszył mu wtedy sam pan Nawrocki, dziś nominalny szef pana Wicentego, który wyświadcza mu nie lada łaskę zatrudniając go i płacąc zapewne niezłą pensję. Więc jak oceniacie wartość owego oświadczenia szanownego pana profesora?

Nie muszę chyba tu pisać, iż ma ono, to oświadczenie znaczy, mniej więcej wartość złomu po smoleńskim tupolewie. Pomijając to, że w przypadku jakiejś niezgodności zeznań, nie mówiąc o postawieniu się, zawsze może się znaleźć jakaś zaginiona teczka, lub inne zobowiązanie, co pana profesora postawi zapewne w niesłychanie trudnej sytuacji zawodowej. Poza tym chłodno już kalkulując, jaki to niby interes miałaby służba więzienna informując, iż ktoś taki jak Nawrocki nigdy więzienia nie odwiedził, a jaki z kolei interes ma IPN i komitet wyborczy kandydata Nawrockiego, usilnie twierdząc, że Karol był i nawracał, a uczeń Śledziu to przypadek bez znaczenia? No nikt chyba w tej sytuacji nie powinien mieć trudności z udzieleniem prawidłowej odpowiedzi (wyciąg z dokumentacji więzienia versus oświadczenie chłopa pańszczyźnianego z folwarku IPN, nad którym dodatkowo stoi karbowy z batem). No i tyle, mniej więcej... 

L.Enin
O mnie L.Enin

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (42)

Inne tematy w dziale Polityka