Gdzieś tam wyczytałem, prawdopodobnie był to komunikator Muska, tego co fiuta Tru(m)pa w owalnym nieustannie muska (ku trupa zadowoleniu…), że w Lidlu, ochroniarze przetrzepali tyłek pewnej damie, która w kasie samoobsługowej dopuściła się oszustwa, wprowadzając inny, tańszy rogalik, zamiast tego droższego, który w koszyku miała. Oczywiście dopuszczam myśl, że dama owa mogła się pomylić, niejednokrotnie i mnie się to zdarzyło, w pośpiechu i zbyt szybko wybierając nie ten co trzeba przycisk, nie mniej łatwo to skorygować, choćby wołając obsługę. No, ale wiadomo Lidl, więc się zaczęło. Problem z tym Lidlem jest taki, że jak wam zapewne wiadomo ten bojkot, Owsiak i te sprawy, nie za bardzo się udała, chwalić nie ma się czym, więc każda okazja jest dobra, żeby wrócić do tematu jaki to straszny, bo niemiecki jakoby jest ten sklep, choć z czysto polską obsługa, nierzadko o poglądach patriotyczno-nacjonalistycznych.
W każdym razie Lidl wtedy bojkot unicestwił, rzucając między innymi piwo w mega promocji, i wszyscy protestujący (w skali Polski w liczbie kilkudziesięciu), ciepnęli w krzaki słuszne ideowo hasła namazane na kawałku tektury, rzucając się po zgrzewki i mając niestety silną konkurencję w postaci okolicznych bezdomnych, którzy jakimś cudem zwiedzieli się, że jest promocja. W niektórych miastach doszło do dramatycznych scen, w Raciborzu, w Raciążu, gdzieś tam w każdym razie na „R”, interweniować musiała policja, oraz pogotowie. No tak się niestety kończą w Polsce bojkoty.
Zaś co do tej damy która próbowała tańszy rogalik wyłudzić… Powiem wam, że wcale, ale to wcale nie dziwię się ochronie. Wszystkie supermarkety to przyznają, nie tylko Lidl, że kasy samoobsługowe stanowią dla Polaków wyjątkowo atrakcyjny sposób kradzieży i oszukiwania, a to akurat mamy w genach. Zamiast bułki za 1,50 rodacy nagminnie wprowadzają tę za 0,50. Ale oczywiście nie tylko bułek to dotyczy. To już taki sport narodowy. Bo my Polacy to cwani ptacy i przy okazji prostacy! Innymi słowy kasy samoobsługowe to fajna rzecz, ale nie dla Polaków, tu pomysł ten niekoniecznie się sprawdza.Nie wiem szczerze mówiąc, jak doszło do nakrycia tej damy przez ochronę, nigdy i nigdzie, w żadnym sklepie, nie zauważyłem, żeby przy każdym stanowisku samoobsługowym stał ochroniarz i kontrolował co kasuję i co wkładam do koszyka, stąd moje podejrzenie, że do zatrzymania pani doszło w innych nieco okolicznościach. Sytuacja została po prostu dostosowana do potrzeb autorów owego fejk newsa zapewne.
Chodziło o to przede wszystkim, by pokazać jaki ten Lidl jest okropny, nawet rogalika nie pozwala sobie wziąć, jaka brutalna jest ich ochrona, pewnie na bank szkolona przez byłych ss-manów, lub ich wnuków, no i jeszcze jakie uwłaczające i urągające polskiej godności, są owe kasy samoobsługowe, bo zabierają teoretycznie robotę polskiej Grażynce i polskiemu Januszowi, którzy nota bene pracy w Lidlu powinni się nie tyle wstydzić, co nawet brzydzić. No, ale wiadomo, muszą jakoś wyżywić, tę ósemkę dzieci, którą Janusz nastukał, przy biernym zazwyczaj udziale wspomnianej Grażynki. I powiem Wam, że w sumie lubię Polaków, bo gdyby nie oni, to o kim ja bym tu pisał?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo