Wiewiórki, przycupnięte w kaczej centrali na Nowogrodzkiej [a tak przy okazji, czy ktoś z was na święta przygotowuje pieczoną kaczkę?], plotkują, że tak kandydatura tak zwanego zwany kandydat obywatelski, popierana póki co przez zdezorientowany PiS, wisi jednak na cienkim czyli piczym włosku, no i że jest duże parcie by go wymienić na kogoś bardziej czystego, póki jeszcze czas.Partyjni spece od pijaru, uważają, że przeszłość pana Karola Nowogrodzkiego, oraz jego kontakty towarzyskie, wkrótce będą wielkim obciążeniem i dla niego samego i dla partii. Istotna jest też pewna nieprzewidywalność kandydata, to znaczy nikt nie wie i nie jest w stanie powiedzieć, co gościowi za chwilę odpierdoli i jakie jeszcze kwiatki wyjdą.
Oficjalnie ciągle dominuje entuzjazm i radość z faktu, że ponoć goni on Rafała, przynajmniej wedle sondażowni robiącej badania ściśle pod zamówienie klienta (klient płaci, klient żąda…), ale nieoficjalnie zaczyna się wieszanie na nim psów. Poza tym, niepokoi, że pan Karol głęboko jest zaprzyjaźniony z potencjalnymi, lub faktycznymi bandytami, a program „burdel w każdej gminie” która na niego zagłosuje, wcale nie musi budzić szerokiego entuzjazmu.
Dodatkowo w grę wchodzą jeszcze osobiste ambicje i związane z tym animozje. Panowie Błaszczak, Czarnek, poniekąd Morawiecki, nie pogodzili się z tym że póki co zostali wystawieni do przedpokoju, nadal mają nadzieję na udział w grze, więc nieustannie, w mniej lub bardziej zawoalowany sposób, kopią pod Karolem „Nowogrodzkim” Nawrockim dołki. Także „teren” jest coraz bardziej wkurwiony, bo to na terenowych działaczy PiS spada odpowiedzialność za „zabezpieczenie” wizyt kandydata i odpowiednie ich przygotowanie. Poczęstunek, koszty lokali, hotelu, zagonienie do sali odpowiedniej ilości narodu... Pod wiatr i pod górę jednym słowem. A dodatkowo to kosztuje i nie bardzo wiadomo kto za to buli i z czyich. Jest wymuszanie finansowanie na podległych samorządach , oraz lokalnych strukturach, ale to się nie podoba. Coś tam pewnie dokłada IPN, acz pewności nie ma, po pewnim czasie sprawdzi to pewnie NIK.
Innymi słowy jest wkurw, a pamiętajmy, że nawet jeszcze nie zaczęła się właściwa kampania wyborcza, to co teraz obserwujemy, to w zasadzie niewiele znaczące gry i zabawy towarzyskie. Teoretycznie przeto jest jeszcze czas żeby obywatela Nawrockiego vel Nowogrodzki, odstrzelić, przy czym umówmy się, że PiS ma jednak problem, że tak powiem jakościowy, bo nie sztuka odstrzelić jednego wała, skoro do dyspozycji na zapleczu inne wały. Przez moment nawet funkcjonował pomysł, żeby sięgnąć po Kamińskiego (sic!) jako ewentualnego kandydata, bo rozpoznawalny, z łatką więźnia politycznego, no i dyspozycyjny (jak się upije, to już w ogóle... Przez pięć lat będzie siedział cicho lub spał), acz nie jestem w stanie powiedzieć, co musi siedzieć we łbie tego, kto wpadł na taki pomysł. A może – podpowiadam to całkowicie za darmo - tak jak Miller zaryzykował kiedyś z Ogórek, tak może Kaczyński powinien postawić na Schreiber Mariannę? Jak ma być wesoło to na całego. Skoro pizda Błaszczak może być wymieniany w gronie kandydatów, to czemu pizda Marianna (na dodatek używana), nie mogłaby do tego grona dołączyć? Dzieje się w każdym razie. Proponuje więc uzbroić się w cierpliwość, nabyć czipsy i zapis piwa, wygodnie rozsiąść się w fotelu i czekać na ciąg dalszy widowiska.
Inne tematy w dziale Polityka