Ktoś nas szantażuje. Ktoś czyli strefa euro. Nastraszą nas superpaństwem, a później okaże się, że jednak można odstąpić od tego pomysłu jeśli Polska będzie gotowa wspomóc finansowo upadającą strefę euro.
Obawiam się, że doszliśmy do ściany. Dotychczas sprzeczaliśmy się o kształt Polski jednak sądziłem, że wszyscy opowiadamy się po stronie suwerennego państwa. Okazuje się, że dla pewnych kręgów potrzeba niepodległej Polski nie jest tak bardzo jednoznaczna. W związku z tym dotychczasowy podział na lewicę i prawicę przestaje spełniać swoją rolę. Jaki jest bowiem sens dyskusji o kształcie naszego kraju jeśli istnieją ludzie którzy chcą pozbawić nas suwerenności?
Pan minister Sikorski oświadczył, że Polska powinna zachować suwerenność tylko w dziedzinie edukacji, podatków, oraz w kwestii moralności. Można zapytać dlaczego mamy mieć prawo do suwerennej polityki w dziedzinie edukacji, a nie do polityki energetycznej czyli np. wydobycie surowców, czy budowa elektrowni atomowych? Dlaczego akurat mamy prawo zajmować się moralnością, a pozbywać się możliwości do stanowienia własnego prawa?
Jak państwo zauważają dyskusja przechodzi na zupełnie inny poziom. Chyba niedługo przestaniemy dyskutować w jaki sposób zreformować służbę zdrowia, a rozpoczniemy rozmowy o tym czy warto jednak oddać te sprawy do rozwiązania do Brukseli oczywiście z zapewnieniem, że nasze ewentualne uwagi zostaną z niezwykłą starannością rozpatrzone.
W związku z tym proponuję, aby najpierw wszyscy w rządzie oraz politycy w parlamencie (jakby nie patrzeć wybrańcy ludu) otwarcie zadeklarowali się jako zwolennicy suwerenności lub jej przeciwnicy. Oczywiście muszą również podać własną definicję suwerenności, bo pewnie każdy rozumie ją inaczej. Jednak po takiej deklaracji dalsza dyskusja z przeciwnikami suwerenności przechodzi na zupełnie inny poziom. Na przykład, dlaczego mamy być stanem UE, a nie USA? Dlaczego nie zostać rosyjskim Okręgiem Nadwiślańskim, albo chińską prowincją? Zwolennicy bardziej socjalnego podejścia powinni również rozważyć Kanadę. Po co mamy spłacać długi krajów strefy euro, być może łatwiej byłoby pomóc spłacać długi USA. Zostanie stanem amerykańskim dałoby nam tak bardzo oczekiwane bezpieczeństwo, czyli ochronę militarną US Army. Jeśli mamy złożyć lenno to zastanówmy się czy czasem nie lepiej złożyć je w Waszyngtonie lub Pekinie. Dlaczego akurat Bruksela?
W polityce widzieliśmy już wiele i pewnie byliśmy święcie przekonani, że nic nie może nas zaskoczyć. Ja jednak jestem zaskoczony. Bo niby w jaki sposób mam teraz polemizować ze zwolennikami zrzeczenia się suwerenności? Czy mam tutaj wymieniać zalety jakie daje nam suwerenność? Czy naprawdę zeszliśmy już na taki poziom? Po ponad 22 latach od obalenia komuny mam tutaj na blogu tłumaczyć takie rzeczy? Nie mam na to ochoty, bo wydaje mi się, że większość Polaków tak jak Francuzi i Holendrzy którzy odrzucili Traktat Lizboński w głosowaniu chcą żyć w niepodległym kraju. Jednak obecne propozycje wybiegają dużo dalej niż sam Traktat Lizboński. Ja się obawiam najgorszego. Skoro Traktat Lizboński został przyjęty pomimo sprzeciwu Europejczyków to istnieje duże prawdopodobieństwo, że obecna transformacja Unii Europejskiej również zostanie przeprowadzona ponad naszymi głowami.
Chciałbym również usłyszeć jasną deklarację od ministra Sikorskiego. Jeśli rzeczywiście podtrzymuje te słowa to albo robi to na serio lub prowadzi grę.
Jeśli rzeczywiście ta deklaracja jest całkowicie poważna to obawiam się, że pan minister powinien jednak pożegnać się ze swoim stanowiskiem. Nie wyobrażam sobie, aby amerykański Sekretarz Stanu po wypowiedzeniu takich słów pełnił swoją funkcję dłużej niż kilkanaście minut i to jeszcze bez wzbudzenia zainteresowania odpowiednich służb. W Polsce mamy również na to odpowiednie paragrafy. Tego typu poglądy polityk może oczywiście głosić jednak nie jako Minister Spraw Zagranicznych. Jak my teraz wyglądamy? Kto będzie poważnie traktował Polskę jeśli jej minister chce zrzec się suwerenności? Podpisanie jakiejkolwiek umowy z takim państwem mija się z celem, lepiej udać się od razu do Brukseli.
Jeśli natomiast jest to tylko gra, a pamiętajmy, że pan Sikorski zawsze zna najnowsze trendy i próbuje się na siłę do nich dostosować tzn. mówić to co inni chcą usłyszeć to niestety sytuacja również wygląda nieciekawie, bo to oznacza, że w Unii Europejskiej właśnie tak myślą. W tym przypadku wizja Europy za 10 lat według Nialla Fergusona w której przedstawił Polskę pod dynamicznym przywództwem Sikorskiego, jako raj dla niemieckich inwestorów wydaje się całkiem realna. A może Sikorski wziął sobie ten artykuł "Wall Street Journal"napisany przecież z przymrużeniem oka za bardzo do serca?
Istnieje jeszcze trzecia możliwość: ktoś nas szantażuje. Ktoś czyli strefa euro. Nastraszą nas superpaństwem, a później okaże się, że jednak można odstąpić od tego pomysłu jeśli Polska będzie gotowa wspomóc finansowo upadającą strefę euro. Najlepszą osobą do zakomunikowania tego wspaniałego, broniącego naszą suwerenność rozwiązania będzie oczywiście Donald Tusk który w świetle fleszy potępi Sikorskiego oraz ku uciesze ludu podpisze czek. Tym samym przejdzie do historii już nie tylko jako najlepszy premier tysiąclecia, lecz jako gwarant niepodległości i suwerenności. Droga do prezydentury zostanie otwarta.
Inne tematy w dziale Polityka