Twierdzi Pan, że nie warto wydawać kasy na uzbrojenie ponieważ musimy wyciągnąć wnioski z naszej historii, a ta jak Pan twierdzi podobno uczy nas, że lepiej te pieniądze przeznaczyć na kulturę niż na uzbrojenie bo jak ktoś nas napadnie to i tak przegramy. Natomiast dzięki kulturze przetrwaliśmy nie tylko okupację, ale także długi czas zaborów. W związku z tym pytanie:
Załóżmy, że wygrywacie wybory i zmniejszacie budżet na wojsko, który przecież już teraz jest mizerny. Po czterech latach waszych rządów armia będzie wyglądać jeszcze gorzej niż obecnie (o ile w ogóle będzie jeszcze istnieć). Pewnego dnia o godzinie 4 rano budzi pana telefon: Panie premierze, trzy rakiety spadły na Gdańsk. Setki zabitych i rannych. Co robić?
No właśnie. Co by pan zrobił? Ograniczył pan budżet dla wojska, a więc zabrakło pieniędzy na odpowiednie systemy antyrakietowe. Nie możemy nie tylko się bronić, ale niestety również odpowiedzieć ogniem gdyż po prostu nie ma czym. Jednak to nie koniec czarnego scenariusza:
Dochodzi godzina 9 rano i... nie dzieje się nic! Obce wojska nie przekraczają granicy. Nie ma dalszych ataków z powietrza. Cisza jak makiem zasiał. Nikt nie przyznał się do ataku. Z całego świata nadchodzą kondolencje. Pan (już prezydent) Putin składa wieniec pod polską ambasadą w Moskwie, a kanclerz Merkel wyraża oburzenie po zniszczeniu bliskiego niemieckiemu sercu Gdańska. Dopiero po godzinie 14 telewizja CNN pokazuje obraz płonących budynków rządowych w Mińsku. Okazuje się, że pewien miejscowy wojskowy pozazdrościł władzy Łukaszence i postanowił go ściąć, a Polska przez przypadek dostała rykoszetem. Zachód potępia barbarzyński atak i... uruchamia wszystkie możliwe kanały dyplomatyczne. Tymczasem pan Putin daje Zachodowi propozycje nie do odrzucenia proponując, że sam weźmie na swoje barki obronę Europy przed "białoruskimi bandytami". Z Okręgu Kaliningradzkiego wkracza braterska armia i rozmieszcza swoje tanki na polskiej ścianie wschodniej. Ostatni raz gdy nas wyzwalali to siedzieli tutaj później 50 lat, a więc będziemy mieli dużo czasu na rozwój naszej kultury która przecież daje najlepsze owoce podczas okupacji. Kilka Nobli z literatury mamy jak w banku.
Ale dajmy już spokój, bo Polacy zajmują przecież tylko drugie miejsce pod względem start w II wojnie światowej. Pierwsze zajmują Żydzi i jakimś dziwnym trafem przyjęli wprost przeciwny sposób niż Pan proponuje. Bez względu na to czy to się komuś podoba czy nie, zdecydowali się na budowę silnej armii, aby nigdy już nie musieć pisać wierszy zza drutów kolczastych. W filmie "Monachium" agent Mossadu po zabiciu jednego z terrorystów którzy brali udział w ataku na wioskę olimpijską, dość dosadnie, jednym zdaniem opisuje ten sposób: "Don't fuck with the Jews."
Teraz niech pan pojedzie do Izraela, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji (która pomimo, że znana jest ze swojego "bohaterstwa" to jednak też ma armię i nawet głowice nuklearne), Niemiec, Rosji, Chin, Indii, Pakistanu innych krajów i niech pan im wciska swoje farmazony o sile literatury nad rakietą ziemia-powietrze. Ciekawe jak długo te niezwykle tolerancyjne narody zniosą takiego filuta. A dla obywateli tych krajów mam dobrą wiadomość: Walcie w ryj od razu - nie odda - to jakiś pacyfista.
Inne tematy w dziale Polityka